Najgorsze polskie filmy sezonu!
Już 1 kwietnia poznamy tegorocznych laureatów Węży, czyli wyróżnień dla najgorszych polskich filmów sezonu. O "Złotą Malinę" dla najgorszej produkcji walczy 5 tytułów.
Najwięcej nominacji - bo aż 13 - otrzymała w tym roku "Tajemnica Westerplatte" w reżyserii Pawła Chochlewa.
Szansę na statuetkę w kategorii najgorszy film mają też: komedia "Last Minute" (reż. Patryk Vega), thriller "Ostra randka" (reż. Maciej Odoliński), film akcji "Sęp" (reż. Eugeniusz Korin) i wojenny romans "W ukryciu" (Jan Kidawa-Błoński).
"To film o dramacie walki, o wyborach człowieka w obliczu śmiertelnego zagrożenia, o odwiecznym sporze wizji racjonalnej, którą reprezentuje major Sucharski (Michał Żebrowski) z wizją romantyczną pułkownika Dąbrowskiego (Robert Żołędziewski). Jeden nie chce skazywać swych żołnierzy na ostateczną zagładę, drugi pragnie walczyć do ostatniej kropli krwi" - brzmiał opis dystrybutora "Tajemnicy Westerplatte".
Krytycy nie zostawili na dziele Chochlewa suchej nitki. "'Tajemnica Westerplatte' nie angażuje" - ocenił po pokazie prasowym Tadeusz Sobolewski. "W pewnym momencie widz życzy już sobie szybkiej kapitulacji, żeby ten półmartwy film wreszcie się skończył" - powiedział krytyk.
"Temat w Polsce wciąż aktualny. Starcie dwóch patriotyzmów. Dylemat: racjonalny opór czy szafowanie życiem ludzkim w sytuacji beznadziejnej, dla honoru, został w filmie Chochlewa ukazany w formie deklaratywnej, przypominającej grę stereotypowymi postaciami. Reżyser ostrożnie gra na dwie strony, wspiera raz jednych, raz drugich. Braków dramaturgii nie pokryje pirotechnika, efekty specjalne, ani muzyka Kaczmarka" - ocenił Sobolewski.
O tytuł najgorszego filmu roku walczy też obraz Patryka Vegi "Last Minute" - "pełna humoru sytuacyjnego w brytyjskim stylu komedia adresowana do całej rodziny".
"Antydepresant na zimową chlapę, strzał słońca, pozytywna energia i potężna dawka humoru na dobrym poziomie" - tak dystrybutor reklamował film z Wojciechem Mecwaldowskim i Klaudią Halejcio.
O filmie było głośno w związku z aferą dotycząca finansowania obrazu Vegi. Ludwik Sobolewski, życiowy partner jednaj z gwiazd obrazu - aktorki Anny Szarek - został zawieszony w pełnieniu funkcji prezesa Giełdy Papierów Wartościowych za rzekome lobbowanie sponsorów filmu.
Thriller "Ostra randka", w którym jedną z głównych ról zagrał Paweł Wilczak, to najnowsze dzieło Macieja Odolińskiego, autora telewizyjnego filmu "7 minut" z Przemysławem Sadowskim.
Kiedy kobieta poznaje mężczyznę, może z tego wyjść albo wielka miłość, albo... wielkie kłopoty. W "Ostrej randce" kłopoty są największego kalibru - miło zapowiadająca się znajomość przeradza się w walkę na śmierć i życie. Młodziutka studentka Gosia (Sylwia Boroń) nieświadoma zagrożenia flirtuje w nocnym klubie z eleganckim, starszym mężczyzną Kurskim (Paweł Wilczak). Rozpoczynając romans nie zdaje sobie sprawy, że przed nią długa noc, której nigdy nie zapomni, a ona - uosobienie delikatności będzie musiała znaleźć w sobie determinację i siłę, aby przeżyć - brzmiał opis produkcji.
- "Ostra randka" została wyprodukowana za prywatne pieniądze. Może to i lepiej, bo gdyby w tym przedsięwzięciu partycypował Polski Instytut Sztuki Filmowej , to byłoby warto wyjść na ulicę i protestować w obronie publicznych pieniędzy - pisała recenzentka INTERIA.PL
O Węża walczy w tym roku także "Sęp" - kinowy debiut teatralnego reżysera Eugeniusza Korina. "W centrum Europy nagle, bez śladu, zaczynają znikać ludzie. Śledztwo trafia w ręce Sępa (Michał Żebrowski) - policjanta, który wydaje się być pozbawiony uczuć. Twardy, nieprzekupny, bez zobowiązań i przysług do wyświadczenia innym. Do czasu, aż poznaje Nataszę (Anna Przybylska) - kobietę inną niż te, które spotykał do tej pory. Sęp rozpocznie niebezpieczną grę z przeciwnikiem wyprzedzającym go wciąż o krok. Odkryje świat, w którym ludzie prowadzą podwójne życie. Pierwszy raz, logiczne myślenie wpędzi go w pułapkę bez wyjścia. Nagle z łowcy zamieni się w zwierzynę. Balansując na granicy namiętności i rozumu, świata logiki i sprytnej manipulacji, będzie musiał odpowiedzieć na pytanie: czy jest coś ważniejszego niż życie?" - tak przedstawia się zarys fabularny thrillera Korina.
- "Sęp" to kryminalna historia o chłopcu, który stał się dobrym policjantem i miłości zwyciężającej zło. Brzmi banalnie? Niestety, jest nawet gorzej niż banalnie. Kolejny raz piszę źle o polskim filmie? Tak, to też banalne, nudne i przykre. W przypadku "Sępa" Eugeniusza Korina może nawet bardziej, niż zwykle, bo film z różnych względów pozuje na dzieło bardzo niepolskie - rozpoczynała swój tekst recenzentka INTERIA.PL
Ostatnim obrazem, który znalazł się w gronie pięciu tytułów walczących o Węża, jest "W ukryciu" Jana Kidawy-Błońskiego.
Akcja obrazu rozgrywa się w Radomiu w latach 40. ubiegłego wieku. Ojciec głównej bohaterki Janki (Boczarska ukrywa w domu córkę przyjaciół - ekscentryczną i piękną Ester (Julia Pogrebińska). Z upływem czasu Janka coraz bardziej zaczyna interesować się niechcianym gościem. Między kobietami wytwarza się silna więź erotyczna. Skazane przez los na samotność, spragnione miłości wpadają w sidła wcześniej nieznanych emocji. Janka z kruchej i strachliwej kobiety na oczach widza przeistacza się w silną, gotową do walki o miłość kobietę. Dopuszcza się kłamstw, więzi Ester w swoim domu utrzymując, że nadal trwa wojna, więc ta musi pozostać w ukryciu.
- Na nic deklarowany przez operatora Łukasza Gutta wpływ malarstwa duńskiego artysty Vilhelma Hammershoia na koncepcję wizualną "W ukryciu"; zamiast podziwiać pięknie skomponowane kadry pustego mieszkania z dwoma kobietami w tle, próbujemy na siłę uwierzyć w sztucznie wykreowany świat "W ukryciu". Na nic aktorskie wysiłki Boczarskiej i debiutantki Pogrebińskiej; erotyczne uczucie między nimi ma się do antycznego dramatu jak harlequinowa pulpa do mitologicznej prawdy - nie oszczędzał twórców recenzent INTERIA.PL.
Węże - odpowiedniki amerykańskich Złotych Malin - zostaną wręczone już po raz trzeci. W zeszłym roku "triumfował" film "Kac Wawa".
Pomysłodawcami antynagrody są krytycy Kamil Śmiałkowski, Krzysztof Spór i Konrad Wągrowski. "Nie godzimy się na filmową żenadę. Uważamy jednocześnie, że mówiąc głośno o filmach nieudanych, przyczynimy się do tego, by w Polsce powstawały filmy lepsze" - wyjaśniał Krzysztof Spór.
Nazwa "Węże" nawiązuje do niesławnego filmu "Klątwa Doliny Węży" koprodukcji polsko-radzieckiej z 1987 roku. Ten przygodowy horror przez wielu uznawany jest za najgorszy polski film wszech czasów.