Najdziwniejszy western świata
Quentin Tarantino w roli mówiącego ze śpiewnym i dziwacznym teksańsko-włoskim akcentem kowboja Piringo, plus obrotowe karabiny maszynowe, samurajskie katany, którymi bohaterowie odbijają grad kul słany przez klasyczne rewolwery z okresu amerykańskiej wojny secesyjnej...
A na deser muzyka nawiązująca do kompozycji Ennio Morricone. Czy można sobie wyobrazić dziwniejszy western?
Postmodernistyczna maszyna do tworzenia porażających i zadziwiających filmowych obrazów, jeden z najbardziej utalentowanych reżyserów w Japonii, Takashi Miike stworzył kolaż filmów samurajskich i spaghetti westernu - "Sukiyaki Western Django".
Akcja rozgrywa się XII- wiecznej Japonii przepuszczonej przez sito wszelkich skojarzeń, jakie budzi w nas hasło "włoska odmiana westernu".
W małym mieście walczą między sobą klany Genji i Heike. Chwiejna równowaga tego konfliktu zostaje zaburzona przez przybycie samotnego rewolwerowca, który stanie w obronie mieszkańców miasta.
Fabuła przypomina film Sergio Corbucciego "Django" z 1966 roku z Franco Nero w roli tytułowej. "Django" uznawany jest za jeden z najlepszych filmów gatunku spaghetti westernu, swego czasu bardzo popularnego. Film Corbucciego doczekał się dwóch kolejnych części, jak i kilku filmów nawiązujących do postaci tytułowego bohatera.
Miike nie kryje, że czerpie z filmów o Django pełnymi garściami. Samym tytułem umieszcza swoje dzieło w ramach tej kultowej serii, uważanej przez niektórych za lepszą nawet od "trylogii dolara" Sergio Leone.
W "Sukiyaki Western Django" odniesień do Leone zresztą także nie brakuje. A cały ten westernowy koloryt wymieszany jest z filmami sztuk walki, japońskim postmodernizmem, komiksową estetyką i Takashi Miike raczy wiedzieć z czym jeszcze.
Z pewnością wielką gratką jest gościnny występ Quentina Tarantino, który z radością przystał na tę aktorską propozycję, bo prywatnie uwielbia twórczość Miikego.
Do Polski twórczość Takashiego Miike trafiła tylko dwukrotnie - raz za sprawą "Gry wstępnej", a potem horroru "Nieodebrane połączenie".
"Sukiyaki Western Django" jak na razie wchodzi na ekrany amerykańskich kin. Miejmy jednak nadzieję, że któryś z polskich dystrybutorów skusi się, by wydać ten tytuł nad Wisłą.
To film, który nawet jeśli kogoś nie zachwyci, to na pewno każdego zadziwi.