Reklama

Mnich zakochany w zakonnicy

Czy miłość to grzech? Przed tym dylematem stoją bohaterowie greckiego filmu "Meteora", który 23 sierpnia pojawi się w polskich kinach. To piękna opowieść o wierze, w której trudno wytrwać, kiedy pojawia się miłość. Obraz brał udział w konkursie głównym Berlinale 2012.

Miejsce akcji "Meteory" to dwa klasztory, położone na szczycie filarów z piaskowca w Tesalii, w środkowej Grecji. Wyglądają tak, jakby były zawieszone między niebem a ziemią... Pod nimi, w dolinie toczy się zwyczajne życie wypełnione pracą i gwarem - mocny kontrast w stosunku do ascetycznego, przepełnionego pobożnością i ciszą klasztornego świata.

Bohaterami opowiadanej przez reżysera historii są młody mnich Theodoros i zakonnica Urania, którzy postanowili poświęcić życie Bogu i surowym praktykom religijnym. Ale rodzące się między nimi uczucie stawia ich dotychczasowe wybory pod znakiem zapytania. Rozdarci pomiędzy duchowym powołaniem i zwykłymi ludzkimi pragnieniami muszą zdecydować, którą ścieżkę wybrać...

Reklama

W "Meteorze" Theodorosa zagrał Theo Alexander, znany z pojedynczych odcinków amerykańskich seriali: "CSI: Kryminalne zagadki Nowego Jorku" i "Gdzie pachną stokrotki". Aktor stał się rozpoznawalny dzięki roli wampira Talbota w trzecim sezonie "Czystej krwi". W "Meteorze: wystąpił również w roli współproducenta. Od początku był bardzo zaangażowany w powstawanie tego filmu i jak sam przyznaje, jemu i reżyserowi zależało, aby zrobić "Meteorę" tak ponadczasową, jak ponadczasowe jest pojęcie miłości.

Co ciekawe, produkcja "Meteory" początkowo przypominała partyzantkę. Część zdjęć została nakręcona w trakcie dokumentacji, które czasami trwały całymi dniami. Cały film powstał w 21 dni przy naturalnym świetle i za bardzo małe pieniądze. To, że wszystko się udało, a nawet więcej, że film trafił do konkursu Międzynarodowego Festiwalu Filmowego, to zasługa - jak twierdzi Alexander - boskiej interwencji.

"Meteora" została bardzo ciepło odebrana przez widzów i krytyków filmowych. Reżyser uzupełnił zdjęcia filmowe animacją nawiązującą do prawosławnych ikon. Dzięki temu powstał film o oryginalnej strukturze, który zasłużenie zbiera pozytywne recenzje.

"Wspaniale sfotografowana, częściowo animowana baśń o zakonnicy i mnichu w ekstazie.(...) Niektórych obrazów wprost nie mogę wyrzucić ze swojej pamięci" - pisała o "meteorze" Kate Muir z "The Times".

"Mocny, surrealistyczny i odurzający film, w którym reżyser Spiros Stathoulopoulos pokazuje świetne oko do kompozycji i zdolność do utrzymania tonu, który jest zarówno poetycki, jak i głęboko ludzki - dodawał David Jenkins z "Little White Lies".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Meteora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy