Mirosław Baka: Naczelny twardziel polskiego kina kończy 60 lat
Mirosław Baka 15 grudnia kończy 60 lat. Mimo że przez jakiś czas nie otrzymywał ról po głośnym występie w filmie Krzysztofa Kieślowskiego, w ostatnich latach przylgnęła do niego łatka naczelnego twardziela polskiego kina. W 2023 roku widzowie mieli okazję oglądać go w filmie "Chłopi", wkrótce na wielkim ekranie pojawi się w produkcji "Sami swoi. Początek". Z okazji urodzin Baki przypominamy jego największe role.
Mirosław Baka urodził się w Ostrowcu Świętokrzyskim. Zanim dostał się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Wrocławiu, pracował jako ratownik medyczny. Dyplom obronił w 1988 roku. W tym czasie miał już za sobą debiuty filmowe, teatralne i telewizyjne. W serialu "Ballada o Januszku" wcielił się w kolegę tytułowego bohatera.
W 1987 roku zagrał w "Dekalogu V" Krzysztofa Kieślowskiego oraz jego kinowej wersji, czyli "Krótkim filmie o zabijaniu". Wcielił się w Jacka Łazara, dwudziestolatka, który po godzinach wałęsania się po ulicach Warszawy morduje przypadkowego taksówkarza. Film został uznany przez Martina Scorsese za jedno z arcydzieł polskiej kinematografii. Baka natomiast otrzymał Nagrodę Szefa Kinematografii.
"W przeddzień zdjęć Baka był poważny, ponury i przerażony. (...) Niepokoił się, czy podoła roli. Potem bardzo starał się utożsamić z bohaterem, jakby nie było - zabójcą. Musiał wykonywać zadania, które czasem wzbudzały w nim sprzeciw" - wspominał drugi reżyser Dariusz Jabłoński.
Film odniósł duży sukces na festiwalu w Cannes. "Podczas tej sceny [egzekucji - przyp. red.] rozległy się okrzyki: 'Dosyć, dosyć'. Potem znany amerykański aktor Chuck Norris powiedział nam: 'Zabiłem w filmach kilku facetów, ale żeby w taki sposób...'" - wspominała Irena Strzałkowska ze Studia Filmowego "Tor".
Kino polskie przez jakiś czas nie potrafiło znaleźć dla Baki roli na miarę jego talentu. Artystyczne spełnienie przyniosła scena teatralna. W 1989 roku związał się z gdańskim Teatrem Wybrzeże. Za występy w sztukach otrzymał liczne wyróżnienia, między innymi nagrodę prezydenta Gdańska, nagrodę imienia Leona Schillera. W 2016 roku za rolę George'a w spektaklu "Kto się boi Virginii Woolf" został wyróżniony razem z partnerującą mu Dorotą Kolak nagrodą imienia Aleksandra Zelwerowicza.
W kinie przyległa do niego łatka aktora charakterystycznego. Najbardziej znany był z ról w filmach sensacyjnych, między innymi "Mieście prywatnym", "Demonach wojny według Goi" oraz "Reichu". Z tego zaszufladkowania potrafił się śmiać. W filmie "Chłopaki nie płaczą" Olafa Lubaszenki zagrał małą rolę "Cichego", który potrafił szybko załatwić broń i kiedyś był błędem w czyimś życiu. Scena, w której monotonnym głosem tłumaczy bohaterowi Macieja Stuhra, w jak głębokie bagno zdarzyło mu się wdepnąć, stanowi jedną z najzabawniejszych w całym filmie.
Z kolei w "Amoku" Natalii Korynckiej-Gruz wcielił się w gracza na raczkującej polskiej giełdzie. Za swój występ otrzymał nominację do Polskiej Nagrody Filmowej Orły.
Etykieta twardziela przywarła do niego jeszcze mocniej z racji występu w serialu "Fala zbrodni" (2003-2008). Produkcja telewizji Polsat wyróżniała się w ówczesnej ramówce - była o wiele bardziej brutalna od innych seriali, a dialogi nie stroniły od wulgaryzmów. Baka wcielił się w dowódcę jednostki operacyjnej do zwalczania przestępczości zorganizowanej Igora Szajbińskiego. Serial cieszył się dużą popularnością, w pewnym momencie planowany był nawet jego kinowy spin-off, do którego scenariusz napisał Władysław Pasikowski.
Ostatecznie z reżyserem "Psów" Baka spotkał się w ponownie 2013 roku przy okazji realizacji "Jacka Stronga". Wystąpił także w jego najnowszym filmie - inspirowanym misjami Jana Nowaka-Jeziorańskiego "Kurierze".
W jego aktorskiej biografii jest ponad 80 produkcji. Mocny, głęboki głos, oszczędność gestów i pewna surowość sprawiły, że przylgnęła do niego łatka naczelnego twardziela polskiego kina.
Mirosław Baka znalazł się w obsadzie "Chłopów", wcielając się w Macieja Borynę. Jak zareagował, gdy zaproponowano mu rolę? "Pomyślałem: "Boże, to ja jestem już tak stary, żeby Borynę grać?". Gdzieś we mnie tkwiło takie przeświadczenie wyniesione z młodości, że Maciej Boryna to stary chłop. Człowiek nie uświadamia sobie, że lata lecą i że w końcu przychodzi czas na takie role. Później, gdy wczytałem się na nowo w powieść Reymonta, odkryłem, że Maciej Boryna ma 59 lat. Czyli dokładnie tyle, ile ja mam teraz" - mówił w rozmowie z PAP.
Wkrótce widzowie będą mieli okazję oglądać Bakę w filmie "Sami swoi. Początek".
Aktor skupia się przede wszystkim na pracy i rodzinie. Od 1988 roku jest mężem aktorki, Joanny Kreft. Jest bardzo dumny z tego, że jego dorośli już synowie traktują go jak przyjaciela. Cieszy się, że w ich relacji wciąż jest dużo czułości. "Bo to wciąż są moje dzieci, moi synkowie" - mówi.
Łukasz (jest operatorem filmowym) i Jeremi (nie ma nic wspólnego z branżą filmową) już dawno wyfrunęli z rodzinnego gniazda, ale często do niego wracają, by - jak żartuje ich sławny ojciec - "naładować akumulatory".
"Zawsze chciałem być dla nich autorytetem, ale też kimś, kto doradzi, zrozumie, nie będzie się mądrzył, tylko wysłucha" - opowiadał "Dobremu Tygodniowi", dodając, że chyba mu się to udało, bo ma z synami naprawdę świetny kontakt.
Czytaj więcej: Mirosław Baka: Czasy patriarchatu odeszły w niepamięć i warto to uszanować