Minionki dostaną wersję aktorską? Stanowcza odpowiedź reżysera
Minionki z "Gru i Minionki: Pod przykrywką" pomogły serii osiągnąć 5,4 miliarda dolarów w światowym box office, czyniąc ją najlepiej zarabiającą serią animowaną w historii. Reżyser, Chris Renaud, został zapytany czy chciałby zobaczyć kiedyś stworzonych przez siebie bohaterów w filmie live-action. Jego odpowiedź rozwiewa wszelkie wątpliwości.
Chris Renaud, który wyreżyserował pierwsze dwa filmy z serii ("Jak ukraść Księżyc" 2010, "Minionki rozrabiają" 2013) i powrócił w tym roku do czwartej części, niedawno rozmawiał z magazynem Film Hounds i został zapytany o trend Disneya, polegający na przekształcaniu swoich animowanych klasyków w filmy live-action. Czy kiedykolwiek chciałby zobaczyć, jak Minionki przeskakują do tego formatu?
"Boże, mam nadzieję, że nie. Taka jest moja odpowiedź" - odpowiedział bez ogródek Renaud.
"Jeśli były takie rozmowy, to ja w nich nie uczestniczyłem. [...] Dla mnie tym, co definiuje świat, jest to, że jest animowany i wiele rzeczy uchodzi na sucho. Na przykład zamknięcie sługusa w automacie lub wysadzenie Gru, gdy atakuje Vectora. To naprawdę kreskówkowe pomysły, jak z historii o Króliku Bugsie".
"To po prostu staje się czymś zupełnie innym, jeśli robisz wersję na żywo. Dla mnie osobiście nie jest to zbyt atrakcyjne. Ale kto wie, co może się wydarzyć" - dodał na koniec.
Dyrektor kreatywny Pixara, Pete Docter, również niedawno odrzucił pomysł przekształcenia filmów Pixara w filmy aktorskie. Przed premierą bijącego rekordy "W głowie się nie mieści 2", Docter rozmawiał z magazynem Time i został zapytany, czy kiedykolwiek rozważałby takie przeniesienie animowanych postaci. Pytanie padło w związku z internetowym trendem, w którym fani doszukiwali się podobieństwa Josha O'Connora ("Challengers") do głównego bohatera "Ratatouille", uznając, że powinien być w tej roli obsadzony.
"Lubię robić filmy, które są dla mnie oryginalne i wyjątkowe. Robienie remake'u nie jest dla mnie osobiście zbyt interesujące" - mówił.
Docter dodał także, że nakręcenie filmu live-action o gotującym szczurze "byłoby trudne", ponieważ "ten pomysł działa tylko na zasadach animowanego świata".
"Jeśli widzisz człowieka wchodzącego do domu, który unosi się w powietrzu, Twój umysł mówi: 'Chwileczkę. Chwileczkę. Domy są bardzo ciężkie. W jaki sposób balony mogą go unieść?" - kontynuował, odnosząc się do filmu "Odlot" z 2009 roku. "Ale jeśli masz faceta z kreskówki, który stoi w domu, mówisz: 'Okej, kupuję to'. Światy, które zbudowaliśmy, po prostu nie są zbyt proste w przełożeniu".
Zobacz też: Pierwsze prognozy dotyczące kontynuacji "Soku z żuka". Film będzie hitem!