Mieczysław Voit i Barbara Horowianka: Miłość, która rozpoczęła się na scenie. Dla niej odrzucił zaloty Sophii Loren!
Mieczysław Voit był jednym z najlepszych i najbardziej lubianych polskich aktorów drugiej połowy XX wieku. Wystąpił m.in. serialach "Alternatywy 4" i "W labiryncie", widzowie pamiętać go mogą także ze srebrnego ekranu, z "Wesela", "Nocy i dni", "Potopu" czy "Krzyżaków". Rozkochał w sobie mnóstwo kobiet, ale żadna nie była dla niego ważniejsza od żony. U boku Barbary Horawianki szedł przez życie przez cztery dekady - aż do nagłej śmierci w 1991 roku. Właśnie mija 70 lat od dnia, gdy spotkali się po raz pierwszy...
Był początek 1952 roku, gdy Barbara Horawianka - 21-letnia wówczas słuchaczka Studia Teatralnego działającego przy krakowskim Teatrze Rapsodycznym - zadebiutowała na scenie w przedstawieniu będącym kompilacją fragmentów najbardziej znanych sztuk Szekspira. Grająca w spektaklu Julię Danuta Michałowska musiała gdzieś wyjechać i zasugerowała reżyserowi Mieczysławowi Kotlarczykowi (razem założyli i prowadzili Studio Teatralne), by zastąpił ją ich najlepszą studentką...
- I wtedy Julia poznała swojego Romea - żartuje aktorka, wspominając moment, gdy po raz pierwszy stanęła oko w oko z Mieczysławem Voitem, który w "Aktorach w Elzynorze" grał... Romea.
- Ten spektakl połączył nas na kilkadziesiąt lat. Początkowo denerwował mnie niezmiernie. Publicznie wyznawał mi uczucia, prawił jakieś komplementy. Nie traktowałam tego poważnie. Dopiero kiedy zmienił metodę i wyciszył się, uwierzyłam w prawdziwość tych wyznań - opowiadała Barbara Horawianka w wywiadzie.
Zakochali się w sobie bez pamięci i bardzo szybko stali się ulubioną aktorską parą Polaków.
- Cały czas graliśmy pary miłosne. To nie telewizja była wówczas popularyzatorem, a teatr. Nie wszyscy mieli odbiorniki w domu. Byliśmy w znanym teatrze... Cieszyliśmy się ogromną popularnością i sympatią widzów. Do tego stopnia, że proboszcz udzielił nam ślubu, nie żądając od nas dowodów ani aktu zawarcia wcześniej ślubu cywilnego - wspomina odtwórczyni roli Anny Marii Elken w "Stawce większej niż życie" i żartuje, że wzięli ślub na wariackich papierach.
Wkrótce po ślubie Barbara Horawianka i Mieczysław Voit przenieśli się z Krakowa do Łodzi i zostali gwiazdami kierowanego przez Kazimierza Dejmka Teatru Nowego.
Dejmek po raz pierwszy zobaczył ich w 1953 roku w "Nie igra się z miłością" - pięknym przestawieniu wystawianym w Teatrze Poezji. Namawiał ich potem przez kilka lat, aby przenieśli się do Łodzi...
- Zamienić Kraków na Łódź - niełatwa decyzja. Ale zapadła z prozaicznych powodów. Kiedy pobraliśmy się wreszcie z Voitem, okazało się, że nie mamy gdzie mieszkać w tym Krakowie. A Dejmek dawał nam w Łodzi dwa mieszkania do wyboru i role do zagrania - mówi Barbara Horawianka.
Gdy w 1963 roku Dejmkowi powierzono dyrekcję Teatru Narodowego, bez wahania pojechali za nim do Warszawy. W stolicy nie mieli jednak gdzie się zatrzymać. Przez trzy lata mieszkali w... teatralnej garderobie. Żartowali potem w wywiadach, że Narodowy był dla nich domem i w przenośni, i dosłownie.
Mieczysław Voit był tak bardzo zakochany w żonie, że w ogóle nie zwracał uwagi na inne kobiety. Na festiwalu w Cannes dał nawet kosza... Sophii Loren, która zagięła na niego parol i złożyła mu niemoralną propozycję. Nigdy nie zdradził swojej Basi!
Para doczekała się córki (Joanna jest plastyczką).
- Sławek był miłością mojego życia - wyznała Barbara Horawianka w wywiadzie, którego udzieliła już po śmierci Mieczysława Voita.
- Zmarł podczas kręcenia zdjęć do serialu "W labiryncie". Oboje w nim graliśmy... Muszę przyznać, że ekipa zachowała się tak pięknie wobec tej przykrości życiowej. Musieli nakręcić scenę wypadku samochodowego, by umotywować to, że go nie ma - powiedziała.
Barbara Horawianka i Mieczysław Voit byli małżeństwem przez 34 lata, ale parą przez 40 lat. Po śmierci męża (Mieczysław Voit zmarł 31 stycznia 1991 roku - odszedł we śnie, na atak serca, leżąc w łóżku przy ukochanej żonie) aktorka przeszła na emeryturę - zrezygnowała z etatu w teatrze, przestała też przyjmować propozycje ról filmowych i telewizyjnych. Pojawiała się tylko od czasu do czasu na wielkim i małym ekranie w niewielkich rólkach. Do pracy na pełnych obrotach wróciła dopiero w 2001 roku - właśnie wtedy dołączyła do obsady "M jak miłość" (przez 3 lata wcielała się w Jadwigę Zduńską - teściową Marysi). Później zagrała jeszcze w "Samym życiu", "Plebanii", "Klinice samotnych serc" oraz w filmie Jerzego Stuhra "Obywatel". Po raz ostatni mieliśmy okazję oglądać ją w 2016 roku jako babcię Agaty Woźnickiej w "Na dobre i na złe".
Barbara Horawianka wciąż nie przestaje myśleć o zmarłym 30 lat temu mężu. Mówi, że Sławek był darem od losu, że ciągle go kocha i bardzo za nim tęskni...