Michelle Pfeiffer: Atrakcyjna niezależnie od wieku
Aktorka ujawnia, że sekretem jest nastawienie. "Czujesz się piękna, to będziesz wyglądała pięknie. Z czasem odkrywamy, że nasze naturalne piękno jest wystarczające" - wyjaśnia Michelle Pfeiffer w wywiadzie dla magazynu "Elle".
Aktorka nie ukrywa też, że znaczenie ma wiek. Z czasem presja, aby zawsze i wszędzie wyglądać dobrze, zaczęła ją męczyć. I choć początkowo myśl o starzeniu się wydawała się jej straszna, teraz mając 62 lata, myśli inaczej.
"Czuję, że wszyscy, to może zabrzmi banalnie, ale wszyscy odkrywamy, że nasze naturalne piękno jest wystarczające. Myślę, że to podejście, którego wcześniej nie rozumieliśmy" - przyznaje w rozmowie z "Elle" aktorka, nawiązując do odosobnienia podczas pandemii.
Choć nie ukrywa też, że po cichu tęskni za chwilą relaksu i kilkoma pielęgnacyjnymi rytuałami, które określa mianem chwili "miłości i czułości".
Tęsknota za pielęgnacyjnymi rytuałami wynika jednak także i stąd, że kosmetyki i produkty do pielęgnacji nie są jej obojętne. Zwłaszcza odkąd sama zajęła się ich produkcją.
"Jeśli masz ducha przedsiębiorczości, masz go, niezależnie od tego, czy masz 18 czy 60 lat. Kiedy jesteś młodszy, ta naiwność pomaga w pewnym sensie. Dodaje ci pewnej odwagi. Myślę, że gdy się starzejesz i stajesz się trochę mądrzejszy, trochę z tego tracisz, więc jesteś trochę bardziej przeciwny podejmowaniu ryzyka. Nigdy tak naprawdę nie straciłem swojej naiwności, to jest we mnie dobre i złe" - wspominała początki pracy nad marką Henry Rose, trzy lata temu.
Ale w istocie początek miał miejsce wcześniej. Kiedy została mamą i przestał być jej obojętny skład kosmetyków.
"Zaczęłam wtedy czytać etykiety. Większość składników może być transparentna, ale zapach już może być potencjalnie ryzykowny. W zakresie higieny osobistej nastąpił ogromny rozwój, ale wiele jest jeszcze do naprawienia w przemyśle kosmetycznym" - zauważa gwiazda.
Nie zmienia to faktu, że za najlepszy kosmetyk i produkt odmładzający uważa nastawienie do siebie.
"Jak często spotykasz osobę, która może nie wyglądać jak lalka Barbie lub Ken, ale po prostu ma w sobie coś seksownego i uwodzicielskiego? Atrakcyjność ma najwięcej wspólnego ze sposobem, w jaki myślisz o sobie" - podkreśla.
Kiedyś mówiła, że starzenie się w Hollywood może siać spustoszenie w psychice. Teraz przyznaje, że im jest starsza, tym staje się to łatwiejsze.
"Osiągasz próg, w którym dobrze wyglądasz jak na swój wiek, zamiast wyglądać młodo jak na swój wiek, a ja go przekroczyłam. Czy chciałbym wyglądać tak, jak po trzydziestce? Pewnie, ale tak się nie stanie i nie czuję takiej samej presji jak kiedyś. Szczerze mówiąc, to spora ulga" - wyznała w rozmowie z "Oprah Magazine".