Reklama

Michael Moore ripostuje

Jak informowaliśmy, członkowie Partii Republikańskiej z Michigan zwrócili się do tamtejszych prokuratorów, by postawili Michaela Moore'a w stan oskarżenia za jego "niezgodną z prawem kampanię". Michael Moore odpiera zarzuty.

Republikanie zarzucają kontrowersyjnemu reżyserowi, iż obiecuje młodym ludziom przeróżne gadżety, w zamian za złożenie przyrzeczenia, że w najbliższych wyborach prezydenckich w USA oddadzą swój głos.

"Paradoksem jest, że Republikanów nie interesuje bezpieczeństwo na naszych ulicach, na których napady z bronią to codzienność, ale ich oburzenie wyzwala rozdawanie młodym ludziom podkoszulków i batonów" - mówi Michael Moore.

"Wydaje się, że są bardziej zainteresowani wysłaniem mnie za kratki za zachęcanie ludzi do wzięcia udziału w demokratycznych wyborach, niż aresztowaniem bin Ladena za jego atak na demokrację" - wyjaśnia reżyser.

Reklama

Michael Moore ruszył w podróż po Ameryce i z kampanią "Moore Slacker Uprising Tour" trafia do co większych miast w USA, chcąc w ten sposób uświadomić Amerykanom, jak ważne są ich głosy. Reżyser piętnuje także "notorycznie uchylających się od tego patriotycznego obowiązku".

"Notorycznie niegłosujący" po każdym wykładzie zapraszani są na scenę, gdzie składają przysięgę, iż tym razem oddadzą swój głos.

Nagradzani są za to różnymi gadżetami, między innymi słodyczami i ubraniami.

Podobnie honorowani są studenci, którzy 2 listopada po raz pierwszy pójdą do wyborów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: michael moore | moore
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy