Michael C. Hall: Jest życie po "Dexterze"
Michael C. Hall to nie tylko serialowy Dexter. Aktor ma na swym koncie także udział w popularnej telewizyjnej produkcji "Sześć stóp pod ziemią". Niedawno zagrał w filmie kinowym "Cold in July" i to u boku takich hollywoodzkich gwiazd, jak Don Johnson i Sam Shepard.
Port lotniczy Los Angeles, poranek. Michael C. Hall przyciąga spojrzenia podróżnych... Nie są to jednak spojrzenia z gatunku tych, które zdają się mówić: "O mój Boże, to ten gość z telewizji!" - chociaż aktor w pełni zasłużył sobie na tego rodzaju popularność udziałem w serialu "Sześć stóp pod ziemią". Nie, wzrok przechodniów wyraża emocje zupełnie innego rodzaju: "O mój Boże, to ten seryjny morderca!".
Hall jest do tego przyzwyczajony. Czy może być inaczej po ośmiu sezonach w skórze Dextera Morgana, skrytobójcy wymierzającego na własną rękę sprawiedliwość tym, którzy w jego mniemaniu na nią zasłużyli?
- Niektórzy ostrożnie wycofują się na mój widok. Zdarza się też, że ktoś pyta mnie pół żartem, pół serio, czy mogę przez chwilę poudawać, że go duszę. Oczywiście, tylko na potrzeby zdjęcia - śmieje się aktor.
W większości przypadków odmawia spełniania tego typu próśb.
- Z przyjemnością zapozuję do zdjęcia, ale nie będę udawał, że kogoś morduję - mówi. - Duszenie na niby zostawiam na specjalne okazje.
"Sześć stóp pod ziemią" i "Dexter" składają się na 13 sezonów triumfalnego pochodu Halla przez telewizyjne ekrany. Przyszedł czas, by 43-letni aktor spróbował swoich sił w kinie. Na czerwiec zaplanowano premierę filmu "Cold in July" z jego udziałem, w którym gra Richarda Dane'a - zabójcę mimo woli. Richard w samoobronie (a także w obronie żony i małego synka) pozbawia życia złodzieja, który wtargnął do jego domu. Policja nie ma wątpliwości, że to klasyczny przykład obrony koniecznej i oczyszcza go z zarzutów, ale wkrótce zjawia się ktoś, kto chce pomścić zabitego. To żądny zemsty ojciec ofiary, Ben Russel, w którego wciela się Sam Shepard. Russel właśnie skończył odsiadywać wyrok za rozbój, ale nie przeszkadza mu to oznajmić przerażonemu Richardowi, że weźmie odwet za swojego syna, mszcząc się na dziecku mężczyzny. Prywatny detektyw (Don Johnson), który wkracza do tej poplątanej akcji, podejrzewa, że sprawa ma drugie dno...
Scenariusz filmu powstał na podstawie powieści Joe'ego R. Lansdale'a (w Polsce wydanej pod tytułem "Lipcowy mróz" - red.). Michael C. Hall wspomina, że od razu przykuł on jego uwagę.
- Po raz pierwszy miałem go w rękach już dwa lata temu. Później tak się złożyło, że spotkałem się z reżyserem, Jimem Mickle, na festiwalu filmowym w Sundance, gdzie promowałem film "Na śmierć i życie". Jim poznał mnie i zapytał, czy to prawda, że zainteresował mnie scenariusz "Cold in July". Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie daje mi spokoju już od dłuższego czasu.
Aktora szczególnie zafascynował niedoskonały główny bohater, Richard Dane.
- Powoli kończyłem pracę na planie "Dextera" i zależało mi na tym, żeby zagrać kogoś, kto nie będzie supermenem. Richard to zwyczajny facet, w którego życiu nagle zaczynają dziać się szalone rzeczy, ale on sam jako człowiek właściwie niczym się nie wyróżnia. To było świetne.
Hall nie posiadał się z radości, gdy dowiedział się, że zagra u boku Dona Johnsona i Sama Sheparda.
- Byłem zachwycony. Owszem, miałem nadzieję, że taki projekt skusi dobrych aktorów, ale to było więcej niż mogłem sobie wymarzyć.
Sam Shepard uważany jest za jednego z najwybitniejszych współczesnych dramatopisarzy amerykańskich. Również jako aktor cieszy się ogromnym szacunkiem, przy czym respekt, jakim darzy go Hollywood, przewyższa popularność, jaką cieszy się wśród odbiorców popkultury. Hall przyznaje, że perspektywa spotkania z takim gigantem lekko go onieśmielała, ale, jak się okazało, jego obawy były zbędne.
- Podziw i respekt, jakie czułem dla Sama, wykorzystałem w naszych wspólnych scenach - śmieje się. - A poza tym okazało się, że ja, Sam i Don świetnie się dogadujemy. Bardzo fajnie nam się współpracowało. Na planie było dużo śmiechu i fascynujących rozmów o show-biznesie, aktorstwie i życiu w ogóle. (...)
Urodzony w Karolinie Północnej Michael C. Hall swój gwiazdorski status zawdzięcza głównie rolom w dwóch wspomnianych, kultowych już serialach - "Sześć stóp pod ziemią" (przypomnijmy, że zagrał w nim jednego z braci Fisher, prowadzących rodzinny zakład pogrzebowy) i "Dexterze". Niewielu aktorom było dane odnieść sukces w dwóch tak różnych wcieleniach w dwóch różnych serialach, w dodatku emitowanych praktycznie jeden po drugim.
- Ludzie pytają mnie czasem, jak udało mi się zdobyć te role - mówi Hall. - Osobiście uważam, że ogromną rolę odegrał tu tak zwany łut szczęścia. W Księdze Rekordów Guinnessa figuruje pewien facet, w którego siedem razy uderzył piorun. Ze mną jest podobnie, jeśli chodzi o sukces w telewizji. Załapałem się na falę przypływu. Szczęściem było również to, że ludzie odpowiedzialni za "Sześć stóp pod ziemią" umożliwili mi zagranie Dextera. Podsumowując - tak, przez całe życie ciężko pracuję i mój sukces nie jest tylko "fuksem", ale przychylność losu miała tu ogromne znaczenie.
Po "Dexterze" Hall został dosłownie zasypany scenariuszami filmów, które można zaklasyfikować jako "czarne komedie".
- Dostałem mnóstwo propozycji z kategorii tych mrocznych - wspomina ze śmiechem. - Nie odrzucam z góry żadnych ról, ale naprawdę nie chciałem wystąpić w kolejnej historii z martwymi ciałami w tle. Jak widać, naprawdę jestem elastyczny, bo inaczej nie zagrałbym w "Cold in July"...
Nawet jeśli po "Dexterze" należy mu się zasłużony odpoczynek, to na razie nic nie wskazuje na to, by aktor miał pogrążyć się w błogim nieróbstwie.
- Dostaję dużo różnych propozycji - mówi - ale nie wszystkie przyjmuję. Musi to być historia, która mi się spodoba; która będzie miała coś w sobie. Podobają mi się filmu, które trudno jest jednoznacznie zaklasyfikować, z pewną dozą zagadkowości.
W 2010 r. Hall publicznie ogłosił, że walczy z ziarnicą złośliwą - nowotworem węzłów chłonnych. Obecnie jest w okresie remisji choroby i, choć mówi o niej niechętnie, przyznaje, że doświadczenie to wiele go nauczyło.
- Czuję się świetnie i cieszę się dobrym zdrowiem. Walka z rakiem nauczyła mnie to zdrowie cenić. Nigdy nie wypierałem ze świadomości faktu, że jestem śmiertelny, ale choroba i leczenie sprawiły, że zacząłem o tym myśleć. Zacząłem odczuwać wdzięczność za dobre dni, dni nie naznaczone chorobą - i za czas, który został mi podarowany tu, na Ziemi. Doceniam też ubezpieczenie zdrowotne, które posiadam... To chyba jasne, prawda?
Aktor nie stosuje żadnych wyrafinowanych diet ani ćwiczeń, ale, jak sam przyznaje, stara się prowadzić taki tryb życia, który można nazwać zdrowym.
- Nie jestem wegetarianinem - wyjaśnia - ale staram się wybierać wartościowe produkty. Wiem też, że służy mi wysiłek fizyczny podejmowany 3-4 razy w tygodniu. Chociaż, szczerze mówiąc, postępowałem tak, zanim jeszcze zachorowałem... Tak czy inaczej, miałem szczęście, że medycyna nie jest bezradna wobec tego rodzaju nowotworu, który mnie zaatakował, aczkolwiek nie do końca wiadomo, co sprzyja jego rozwojowi. To po prostu los, który wyciągnąłem.
Serialowy Dexter, ku swemu ogromnemu zaskoczeniu, odkrył też, że jego historia inspiruje innych ludzi zmagających się z rakiem.
- Początkowo miałem zamiar utrzymywać moją chorobę w tajemnicy. To się jednak zmieniło, kiedy rozpocząłem leczenie. Wypadły mi włosy, nie miałem brwi - a przecież cały czas byłem zapraszany na różne branżowe imprezy, ceremonie wręczenia nagród i tym podobne. Pomyślałem, że lepiej będzie wyjaśnić ludziom, dlaczego tak wyglądam. Dziś bardzo się cieszę, że tak się stało, bo moja historia pomogła wielu pacjentom. Uwierzyli, że z nowotworem można walczyć, nie będąc bez szans. Wystarczy spojrzeć na mnie...
Jeśli chodzi o przyszłość, to Hall najczęściej spotyka się z pytaniem, czy powrót Dextera jest możliwy.
- Cóż, przypuszczam, że tak, bo mój serialowy bohater gdzieś tam sobie żyje i ma się dobrze - śmieje się. - Trudno mi jednak wyobrazić sobie, że na tym etapie dałoby się osnuć wokół niego jakieś nowe, fascynujące wątki. Co prawda, wymyślanie scenariusza to nie moja sprawa. Gdybym dostał ciekawy materiał, pewnie rozważyłbym ponowne wcielenie się w Dextera, chociaż z drugiej strony naprawdę chcę odpocząć od tego świata. Ale na dzień dzisiejszy mogę z całą pewnością powiedzieć fanom serialu: Nie, na razie nie ma żadnych planów - nawet mglistych - związanych z powrotem Dextera.
Tak... To samo mówił Kiefer Sutherland, pytany o Jacka Bauera.
Michael C. Hall milknie na chwilę.
- Tu mnie masz! - przyznaje w końcu, wybuchając śmiechem.
© 2014 Cindy Pearlman
Tłum. Katarzyna Kasińska
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!