"Miasto44": Ostatni dzień zdjęciowy
Prace przy ul. Chełmskiej i nad Wisłą wypełnią twórcom w stolicy ostatni dzień na planie "Miasta44". Zdjęcia do filmu Jana Komasy o powstaniu warszawskim, trwające od maja, kończą się w środę, 21 sierpnia. Reżyser podkreślił, że scenariusz konsultowano z uczestnikami powstania.
"Przeżyliśmy wspólnie wielką przygodę. Aktorów żegnamy oklaskami" - powiedział dziennikarzom we wtorek wieczorem Komasa.
Premiera "Miasta44" odbędzie się za rok, w 70. rocznicę wybuchu powstania. Pytany, czy w związku z nią ma jakieś obawy, 31-letni reżyser odparł: "Obawy są. Reżyserska - jak mój film odbiorą widzowie. I druga, wykraczająca poza reżyserię - obawa kogoś, kto chce być fair wobec historii, wobec ludzi, o których opowiada, fair wobec całego zdarzenia". "Opowiadam o wydarzeniu, w którym nie uczestniczyłem. Dotykam pamięci tak wielu osób. Chciałbym, by to było uczciwe, prawdziwe, a jednocześnie - dotarło do współczesnej widowni" - mówił autor "Miasta44".
W portalu natemat.pl ukazały się informacje, że niektórzy weterani powstania scenariusz filmu Komasy ocenili bardzo krytycznie. Zdaniem wiceprezesa Związku Powstańców Warszawskich Edmunda Baranowskiego ps. "Jur", w filmie nie powinna znaleźć się np. scena seksu; ponadto w języku powstańców w filmie obecne są według Baranowskiego wulgaryzmy.
W rozmowie z dziennikarzami Komasa podkreślał, że scenariusz konsultowany był z weteranami powstania i że twórca, w porozumieniu z powstańcami, poddawał go kilkakrotnie zmianom. Powstańcy znają ostateczny kształt scenariusza - zapewniał reżyser.
Jak powiedział, rozpoczynając zdjęcia, ekipa otrzymała od powstańców potwierdzenie, że ma wsparcie z ich strony, dzięki czemu reżyser zyskał poczucie bezpieczeństwa. Mówiąc o tym poczuciu, Komasa zaznaczył we wtorek: "Potrzebowaliśmy tego. Nie jest to potrzebne, żeby zacząć film. Można zignorować wszelkie głosy, robić swoje i najwyżej spotkać się z falą krytyki. Mnie jednak zależało, żeby było to bliskie prawdy i nie godziło w dobre imię powstańców".
Komasa poprosił weteranów nie tylko o włączenie się w prace nad kolejnymi wersjami scenariusza. Zaprosił ich również do udziału w filmie jako aktorów. W "Mieście44" weterani wcielili się w cywilów - wystąpili w scenie rozgrywającej się w klasztorze, nakręconej we wtorek w Okuniewie koło Warszawy.
W filmie zagrały m.in.: Halina Jędrzejewska (ps. "Sławka", sanitariuszka w batalionie "Miotła" w zgrupowaniu "Radosław") i Daniela Ogińska (ps. "Pszczoła", harcerka Szarych Szeregów). Obie uczestniczki powstania powiedziały PAP, że cieszą się, iż film o powstaniu jest realizowany i że dobrze układa im się współpraca z Komasą. Zastrzegły jednak, że zgłosiły pewne zastrzeżenia do scenariusza "Miasta44".
Halina Jędrzejewska zwróciła uwagę na rozbudowany wątek relacji między dziewczyną i chłopakiem. Według niej wątek ten powinien iść innym torem. "Pokazałabym raczej przyjaźń, nawet rodzącą się miłość. Ale to byłoby bardzo dyskretne" - podkreśliła. Opowiadając o uczuciowych relacjach między dziewczętami i chłopcami w powstaniu, wspominała: "Na czym to polegało? Gdy dziewczyna zaczynała przyjaźnić się z chłopakiem, on pamiętał, że jeśli są razem po walce, to żeby o dziewczynie pomyśleć - żeby zdobyć dla niej na przykład trochę wody czy coś do zjedzenia. Objąć ją serdecznie, nawet przytulić". Mówiąc z kolei o relacjach pary w filmie, zaznaczyła: "Wiem, że były próby pokazania, że: 'przybiegli, gdzieś w kąt jakiś wpadli i się na siebie rzucili'. Ja sobie w ogóle takich scen nie wyobrażam w czasie powstania".
"Wulgarnych słów myśmy nie używali. W scenariuszu filmu było troszkę takich słów, ale podobno to jest wykasowane - tak mi powiedziano" - mówiła dalej Jędrzejewska.
Pytana, jak trudnym zadaniem dla młodego reżysera jest pokazać wydarzenia, od których upłynęło już niemal 70 lat, w których on sam nie brał udziału, oceniła: "To jest możliwe, jeśli ktoś się do tego starannie przygotuje, jeśli ma relacje od ludzi, którzy przez to przeszli, te wydarzenia przeżyli". "Mam nadzieję, że to będzie realistyczny obraz powstania warszawskiego. Mam nadzieję, że reżyser i autor scenariusza bardzo się starał, żeby to było bliskie prawdy. Trudno jest to odtworzyć, na pewno" - podsumowała Jędrzejewska. Pytana, jak weterani traktowani są na planie przez młodą ekipę, podkreśliła: "Spotyka nas tu serdeczność, opiekuńczość".
Dla weteranów realizacja filmu o powstaniu warszawskim to "miód na serce" - powiedziała PAP Daniela Ogińska. "Współpraca przebiega bardzo dobrze. Jan Komasa to szalenie miły człowiek" - oceniła. Mówiąc o weteranach powstania i młodych aktorach w kontekście udziału w filmie, zaznaczyła: "My zupełnie inaczej to przeżywamy. Inaczej jest, gdy ludzie, którzy nie przeżyli powstania, muszą odgrywać pewne sceny, a inaczej jest, kiedy są ludzie, którzy powstanie przeżyli naprawdę".
Ogińska również wspominała o korygowaniu scenariusza. Poprawek wymagało m.in. słownictwo powstańców; chodziło o to, by aktorzy w filmie mówili tak, jak młodzi Polacy w 1944 roku, a nie w taki sposób, jak młodzi współcześnie - tłumaczyła. "Te języki to inny świat" - powiedziała.
Jeśli potraktować film jako przekaz starszego pokolenia kierowany do pokolenia młodszego, to, co starsi chcieliby powiedzieć młodszym, to "przede wszystkim, że dbałość o narodowy interes Polski jest nakazem międzypokoleniowym" - mówiła Ogińska. "Polskość trzeba ciągle podkreślać. Wszyscy, którzy w tym kierunku działają, mają specjalne zasługi. Polacy nie mogą zapomnieć, skąd się wywodzą, jaki jest nasz los, jakie mamy powinności wobec następnych pokoleń" - powiedziała.
W nakręconej w Okuniewie we wtorek (czyli przedostatniego dnia prac zdjęciowych do "Miasta44") scenie pokazano, jak cywile i powstańcy chronią się wspólnie w klasztorze. W filmie klasztor ten zlokalizowany jest na Starym Mieście.
"Opowiadamy o ostatnich dniach Starego Miasta. To koniec sierpnia. Wtedy pojawiają się pierwsze plotki o ewakuacji, że powstańcy będą się wycofywać, i to kanałami. Cywile rozmawiają o sytuacji ogólnej: co z nimi będzie, czy wkroczą Rosjanie, czy pomogą, czy ktokolwiek pomoże, czy powstanie da się w ogóle wygrać" - tłumaczył Komasa. W Okuniewie zrealizowano także inną scenę - walki między powstańcami i Niemcami, do której dochodzi na cmentarzu.
W środę, ostatniego dnia zdjęć, ekipa Komasy - w hali na terenie wytwórni filmów przy ul. Chełmskiej - pracować będzie nad sceną, w której bohaterowie, Stefan i "Biedronka", wędrują kanałami przez Warszawę. Filmowcy pojawią się również nad Wisłą, gdzie zdjęcia potrwają do późnych godzin wieczornych - nakręcona zostanie scena, w której główny bohater, Stefan, wchodzi do rzeki.
Jan Komasa, podsumowując zdjęcia, wspominał: "Okres zdjęciowy był bardzo intensywny. Pracujemy od trzech miesięcy po 10-12 godzin na dobę. Do tej realizacji przygotowywaliśmy się od lat. Pierwsze próby kamerowe odbyły się dwa i pół roku temu. Obecnie mamy już zmontowaną większą część filmu. Montaż odbywa się cały czas. Za parę dni wracam do studia".
W obsadzie "Miasta44" są m.in.: Józef Pawłowski (Stefan), Zofia Wichłacz ("Biedronka"), Anna Próchniak (Kama), Tomasz Schuchardt (żołnierz AK "Kobra"), Maurycy Popiel ("Góral"), Antoni Królikowski ("Beksa"), Grzegorz Daukszewicz ("Miki") i Jan Kowalewski (Adam).
Obok Polaków w filmie występują aktorzy z Niemiec. Zdjęcia trwają od 11 maja. Kręcono je w różnych lokalizacjach w Warszawie i okolicach, a także m.in. w Łodzi, Wrocławiu i Świebodzicach na Dolnym Śląsku. Autorem zdjęć jest Marian Prokop. Reżyser Jan Komasa znany jest widzom jako twórca nagradzanej "Sali samobójców".
Uroczysta premiera "Miasta44" odbędzie się w 2014 r., wpisując się w obchody 70. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Producentem filmu jest Akson Studio.
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!