Reklama

Mel Gibson został... farmerem

Mel Gibson coraz więcej czasu spędza na własnej wyspie na Fidżi. Twierdzi, że bardzo spodobało mu się życie farmera i przekonuje, że ma najlepszą wołowinę w okolicy.

"Czuję, że moje najlepsze lata w Hollywood już minęły. Ale bycie farmerem nie jest złe. Człowiek ciągle ma kontakt z przyrodą, odpoczywa i jego ciało, i dusza" - powiedział 57-letni Gibson, który w 2005 roku kupił Mago Island na Fidżi. Za teren o powierzchni 2160 hektarów zapłacił około 95 milionów dolarów.

Aktor, reżyser i producent filmowy uwielbia spędzać czas w Oceanii. "Mam krowy, owce, kozy i plantację kokosów. Moja wołowina jest najsmaczniejsza w okolicy" - stwierdził Gibson, który zamierza współpracować m.in. z miejscowymi hotelami i restauracjami.

Reklama

Niedawno gwiazdor został doradcą rządu Fidżi w sprawach m.in. rolnictwa i turystyki. Do oficjalnych rozmów doszło w stolicy kraju - Suvie. Przypomnijmy, że Gibson ma australijskie korzenie, a w dzieciństwie mieszkał na antypodach.

Słynny aktor nie rozstał się jednak zupełnie z filmem. Ma zagrać czarny charakter w trzeciej części "Niezniszczalnych" (premiera w przyszłym roku).

A już niebawem będzie go można oglądać w sequelu "Maczety" (w polskich kinach od 4 października).


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: MeLE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy