Mel Gibson: Aktor na rozdrożu
Mel Gibson, który 3 stycznia 2016 roku obchodzi 60. urodziny, był kiedyś jednym z najpopularniejszych aktorów na świecie. Dziś wielu nie chce z nim pracować, a wielkie wytwórnie niechętnie powierzają mu role. W karierze Gibsona role wybitne następowały po nieudanych, a szlachetne gesty po zachowaniach całkowicie niszczących jego wizerunek.
Mel Gibson urodził się 3 stycznia 1956 roku jako szóste z jedenaściorga dzieci pisarza Huttona Gibsona i jego żony Anny. Po szkole średniej rozpoczął studia w National Institute of Dramatic Arts w Sydney. Ukończył ją w 1977 roku. W tym samym roku debiutował także na dużym ekranie. Rok później wystąpił w filmie "Tim". Wcielił się w nim w niepełnosprawnego umysłowo chłopaka, który - mimo protestów społeczności małego miasteczka - zaprzyjaźnia się z samotną, dorosłą kobietą. Za tę rolę otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora od Australijskiej Akademii Filmowej. Wyróżnienie to otrzymał ponownie w 1981 roku za wojenny "Gallipoli".
Pierwszym światowym sukcesem Gibsona okazała się trylogia "Mad Max" (1979-1985). Wykreował w niej kultową dziś postać byłego policjanta, przemierzającego postapokaliptyczną Australię w poszukiwaniu wody i paliwa. W historii kina szczególnie zapisała się druga część cyklu, o podtytule "Wojownik szos" (1981), w której w finałowej sekwencji tytułowy bohater ucieka cysterną przed gangiem motocyklistów. Sukces tych filmów umożliwił Gibsonowi karierę w Stanach Zjednoczonych.
Po zakończeniu przygody z Mad Maxem, kolejny międzynarodowy sukces przyszedł wraz z rolą Martina Riggsa w cyklu "Zabójcza broń" (1987-1997). Cztery filmy o perypetiach pogrążonego w depresji policjanta, który podejmuje się najbardziej niebezpiecznych zadań, i chcącego w spokoju doczekać emerytury starszego partnera (Danny Glover), zarobiła na całym świecie łącznie ponad 955 milionów dolarów. Pierwsza część uchodzi za najlepszy policyjny buddy movie w historii.
Już pod koniec lat 80. Gibson otrzymał propozycję, aby zająć się reżyserią. Ostatecznie debiutował w 1993 roku filmem "Człowiek bez twarzy" o przyjaźni małego chłopca z oszpeconym na skutek wypadku mężczyzną. Obraz zebrał pozytywne recenzje oraz pochwały dla początkującego reżysera. Gibson szybko rozpoczął prace nad kolejnym projektem. Kameralny dramat zamienił na epickie kino kostiumowe. "Braveheart: Waleczne serce" z 1995 roku koncentrował się na postaci Williama Wallece’a, przywódcy Szkotów w wojnie o niepodległość z Anglią w XII wieku. Film okazał się sukcesem artystycznym i kasowym, otrzymał także Oscara dla najlepszego filmu. Z kolei Gibsona nagrodzono statuetką za reżyserię. "Dziękuję każdemu twórcy, z którym kiedykolwiek pracowałem. To oni byli moją szkołą filmową" - mówił, odbierając nagrodę.
W tym okresie Gibson chętnie pojawiał się w kinie gatunkowym. Zagrał między innymi męskiego szowinistę, który na skutek wypadku zaczyna słyszeć myśli kobiet w komedii romantycznej "Czego pragną kobiety" z 2000 roku oraz pastora z kryzysem wiary, mierzącego się z inwazją obcych w horrorze s-f "Znaki" z 2002. Jego ostatnią rolą, przed siedmioletnią przerwą od aktorstwa, był drugi plan w komedii kryminalnej "Śpiewający detektyw", w której zagrał ekscentrycznego psychoanalityka głównego bohatera.
W 2003 roku Gibson postanowił skupić się wyłącznie na swej karierze reżyserskiej. Prawie 10 lat po premierze "Bravehearta" rozpoczął realizację "Pasji", opowiadającej o 12 ostatnich godzinach życia Jezusa Chrystusa i jego śmierci na krzyżu. To także on zdecydował, by aktorzy w filmie mówili po aramejski, hebrajsku i łacinie. Najgłośniej komentowano jednak ilość obecnej na ekranie przemocy. Mimo skrajnie różnych opinii krytyków, "Pasja" okazała się kasowym hitem, zarabiając na całym świecie ponad 600 milionów dolarów, stając się tym samym najbardziej dochodowym filmem z kategorią R.
Po takim sukcesie Gibson bez problemu otrzymał pieniądze na realizację kolejnego projektu. "Apocalypto" opowiadało o życiu i kulturze cywilizacji Majów. Twórca "Bravehearta" ponownie zdecydował się na użycie rodzimego języka swych bohaterów oraz pokazanie ekstremalnej przemocy. Film nie powtórzył sukcesu "Pasji", zarabiając "tylko" 120 milionów dolarów. Po "Apocalypto" nastąpiła czteroletnia przerwa w karierze aktora. W tym czasie zaczęło się sypać jego życie osobiste. Po 26 latach małżeństwa rozstał się z żoną. W mediach coraz częściej pojawiały się informacje o jego problemach z alkoholem. Największe szkody w jego wizerunku uczyniły taśmy, ujawnione w 2010 roku. Utrwaliły one rozmowę pijanego Gibsona i jego ówczesnej narzeczonej, Oksany Grigorievej. Aktor używał w nich obraźliwych zwrotów o charakterze rasistowskim, antysemickim i homofobicznym. Gibson zapewniał później, że jego wypowiedzi zostały sfabrykowane.
W tym niekorzystnym dla siebie okresie, Gibson postanowił powrócić do aktorstwa. Sensacyjny thriller "Furia" z 2010 roku przeszedł bez echa. Z kolei "Dorwać Gringo" z 2012 nie wszedł nawet do dystrybucji kinowej. W filmowy niebyt zepchnięto także jego najciekawszy projekt "Podwójne życie" w reżyserii Jodie Foster. Wcielił się w nim w cierpiącego na depresję biznesmena, którego najlepszym przyjacielem zostaje pluszowy bóbr.
W kolejnych latach Mel Gibson grał antagonistów w przeciętnych akcyjniakach. W "Maczeta zabija" (2013) wcielił się w szalonego biznesmana, który dążył do unicestwienia życia na Ziemi. Z kolei w trzeciej części "Niezniszczalnych", skupiającej aktorów znanych z kina sensacyjnego lat 80., zagrał handlarza bronią i byłego członka tytułowej grupy. Role, podobnie jak same filmy, nie spotkały się z przychylnością widowni i krytyki. Za występ w "Niezniszczalnych 3" (2014) Gibson otrzymał nominację do Złotej Maliny dla najgorszego aktora drugoplanowego.
Mimo kolejnych niepowodzeń, Gibson nie poddaje się w swych staraniach o powrót do pierwszej ligi. Zakończył już zdjęcia do thrillera "Blood Father", w którym gra główną rolę. W produkcji jest także jego pierwszy od 10 lat reżyserski projekt "Hacksaw Ridge". Opowie on o bohaterskich dokonaniach medyka armii amerykańskiej Desmonda T. Dossa podczas bitwy pod Okinawą, za które został odznaczony przez prezydenta Trumana. W roli głównej występuje Andrew Garfield. Czas pokaże, czy film ten okaże się kolejnym "Braveheartem".