Reklama

Matthew McConaughey odsłania wszystko

Kolejny sławny kawaler w Hollywood pożegnał się z wolnością. Jak tak dalej pójdzie, George Clooney nie będzie miał z kim imprezować. Matthew McConaughey poślubił właśnie swoją wieloletnią przyjaciółkę, brazylijską modelkę Camilę Alves. Ceremonia miała miejsce na początku czerwca. A tymczasem w kinach króluje film o striptizerach "Magic Mike", w którym możemy oglądać przystojnego aktora.

42-letni aktor, który kiedyś był związany m.in. z Sandrą Bullock i Penelope Cruz, deklaruje, że zawsze chciał ożenić się i założyć rodzinę. Chociaż popularne opinie na jego temat zdają się temu przeczyć, on sam nie postrzega siebie jako bawidamka.

- Jeśli chodzi o tematy damsko-męskie, to ojciec nie rozmawiał ze mną o przysłowiowych ptaszkach i motylkach - mówi aktor, który zgodził się porozmawiać ze mną telefonicznie. - Pewnego dnia posadził mnie obok siebie i odbyliśmy poważną rozmowę na temat tego, co to znaczy szanować kobietę. Zdaniem mojego ojca, to właśnie jest klucz do zdrowego związku i szczęśliwego życia we dwoje.

Reklama

Wyjątkowe oświadczyny

Dobrze jest również wiedzieć, jak i kiedy należy podnieść temperaturę uczuć. McConaughey oświadczył się Camilli Alves - z którą związał się sześć lat wcześniej - w Boże Narodzenie 2011 roku. Dla niepoznaki ukrył pierścionek zaręczynowy w świątecznym opakowaniu.

- Zapakowałem go w aż siedem pudełek - wspomina - Camilla musiała więc cierpliwie rozpakowywać kolejne, coraz mniejsze...

Kiedy wreszcie dotarła do pierścionka, spojrzała na ukochanego - i zobaczyła, że w czasie, gdy ona była zajęta rozpakowywaniem, on zdążył uklęknąć przed nią na jedno kolano.

Taki gest ze strony McConaugheya to nic niezwykłego. Aktor zapewnia, że już dawno wyrósł z zabaw w gronie etatowych imprezowiczów Hollywood.

- Nasz przepis na wspaniałą nocną randkę do wspólna kolacja - mówi. - To ja gotuję. Rzecz w tym, by gotować tak wolno, jak to tylko możliwe, bo to daje czas, by wypić kolejną lampkę wina... Im później jedzenie pojawia się na stole, tym lepiej smakuje, bo człowiek robi się naprawdę głodny!

W klubie z męskim striptizem

W nowym filmie Stevena Soderbergha, zatytułowanym "Magic Mike", McConaughey wciela się we właściciela klubu z męskim striptizem. Jest on swego rodzaju mentorem dla młodszych mężczyzn, których zatrudnia. Gorących tancerzy grają nie mniej gorący aktorzy młodego pokolenia: Matt Bomer, Joe Manganiello, Alex Pettyfer i Channing Tatum. Ten ostatni to właśnie tytułowy "Magic Mike" - co ciekawe, scenariusz filmu został częściowo oparty na wspomnieniach Tatuma, który przez pewien czas dorabiał jako striptizer.

Tak, McConaughey odsłania w tym filmie praktycznie wszystko.

- Był taki moment, kiedy pomyślałem: Stary, grasz w filmie o striptizerach! Jeśli tego nie zrobisz, będziesz żałował. Wiedziałem, że muszę wyjść na scenę i zatańczyć.

I - tak, to on, nikt inny, szaleje na scenie w męskich stringach. To nie żaden "dubler pośladków"! Owszem, McConaughey minął już przystanek z napisem "czterdziestka", ale swoim opalonym i pięknie wyrzeźbionym ciałem mógłby zawstydzić większość dwudziestolatków. Jak mówi, będąc ojcem dwójki dzieci, znajduje mnóstwo okazji do ćwiczeń.

- Wszystko sprowadza się do tego, by jak najczęściej wychodzić z domu, cieszyć się świeżym powietrzem i czuć się dobrze - mówi. - A że ja chcę czuć się dobrze, staram się jak najczęściej robić rzeczy, które wymagają wysiłku fizycznego. Bieganie za małymi dziećmi to równie dobry trening, co ćwiczenia na siłowni.

Wracając do "Magic Mike'a" - aktor podkreśla, że nie miał żadnych problemów z faktem, iż jego bohater nie znajduje się na pierwszym planie.

- Ja po prostu lubię grać w dobrze napisanych filmach - wyjaśnia. - Jeśli scenariusz jest słaby, nie wchodzę w to. Nie obchodzi mnie to, czy gram główną postać, czy nie, jeśli tylko film jest dobry... Oczywiście, czasami efekt końcowy okazuje się być lepszy, niż się spodziewałeś, a czasami jest zupełnie odwrotnie. Za każdym razem długo się zastanawiam, zanim przyjmę daną rolę - więc jest spora szansa, że mamy do czynienia z filmem z gatunku tych lepszych.


McConaughey pozostaje dotychczas jednym z nielicznych kasowych aktorów, którzy nie przywdziali jeszcze obcisłych legginsów i maski superbohatera.

- Owszem, proponowano mi kiedyś taką rolę, ale były to bardzo wstępne rozmowy - śmieje się. - Odpowiedziałem: Cóż, jeśli będziecie zabierać się do tego na poważnie, na pewno to rozważę.

- Nie chodzi o to, że jestem przeciwny takim filmom - dodaje pospiesznie. - Po prostu nie byłem nigdy wielkim fanem komiksów, nawet jako dzieciak - chociaż uwielbiałem Hulka i King Konga.

McConaughey wychowywał się w Uvalde w Teksasie, gdzie jego matka pracowała jako nauczycielka przedszkolna, a nieżyjący już ojciec (były gracz znakomitej drużyny futbolowej Green Bay Packers) prowadził stację benzynową. Uczucie, jakie żywili do siebie jego rodzice, było dla niego przewodnią siłą w życiu, mówi aktor. - To była głęboka i inspirująca miłość.

Później rodzina przeprowadziła się do leżącego na wschód od Dallas miasteczka Longview. Jako uczeń tamtejszej szkoły średniej, Matthew został uznany przez koleżanki za największego przystojniaka. Po jej ukończeniu przyszły aktor zdecydował się studiować komunikację społeczną na University of Texas w Austin. Jednocześnie nosił się z zamiarem rozpoczęcia studiów prawniczych.

Aktorstwo? Chciałem zacząć robić coś konkretnego

- Ostatecznie podjąłem naukę na wydziale prawa, ale mniej więcej w połowie studiów zmieniłem zdanie. Myśl o spędzeniu tam czterech lat wcale nie napawała mnie entuzjazmem. Nie chciałem opuścić murów uczelni jako 28-latek. Chciałem zacząć robić coś konkretnego już wcześniej, a nie zgłębiać prawo przez całą trzecią dekadę mojego życia - opowiada. - Ale lubiłem brać udział w dysputach, i to zostało mi do dziś.

Ostatecznie McConaughey postanowił spróbować swoich sił w zawodzie aktora. Zaczął od drugoplanowych ról w takich filmach, jak "Uczniowska balanga" (1993) i "Chłopaki na bok" (1995). Przełom nastąpił, kiedy został obsadzony u boku Sandry Bullock w dramacie "Czas zabijania" (1996), opartym na powieści Johna Grishama (nawiasem mówiąc, zagrał tam prawnika). Później przyszły główne role w "Na granicy" (1996), "Amistad" (1997), "Kontakcie" (1997), "Powiedz tak" (2001), "Jak stracić chłopaka w 10 dni" (2003), "Męskim sporcie" (2006) i "Miłości na zamówienie" (2006).

Zobacz fragment filmu "The Paperboy":


Wkrótce zobaczymy go w filmie "The Paperboy", opartym na wydanej w 1995 r. powieści Pete'a Dextera. McConaughey gra w nim dziennikarza, który wspólnie ze swoim młodszym bratem (Zac Efron) bada sprawę więźnia oczekującego na wykonanie kary śmierci (w tej roli John Cusack). Wiele wskazuje na to, że mężczyzna nie popełnił zarzucanego mu czynu. Rozpoczyna się walka o jego uniewinnienie...

Początkowo sława i wszystko to, co się z nią wiąże, zaskakiwało McConaugheya. Dziś, jak sam mówi, nauczył się, jak sobie z tym radzić.

- Pamiętam, jak kiedyś, przed premierą pierwszego filmu z moim udziałem, poszedłem do supermarketu, i tam zobaczyłem swoją twarz na okładce jakiegoś magazynu. Byłem autentycznie zdumiony, kiedy jakaś kobieta stojąca ze mną w kolejce wskazała na to zdjęcie i zapytała mnie, czy to ja.

- Dziś już wiem, że w tym zawodzie nie da się uniknąć zwracania na siebie uwagi. Muszę po prostu robić swoje. Nie zamierzam się ukrywać w domu pod prześcieradłami, żeby ktoś nie zrobił mi przypadkiem zdjęcia, jak biegam po plaży. Owszem, mam zamiar biegać. Mam zamiar wychowywać moje dzieci. Żyję tak, jak żyłem, zanim zacząłem grać w filmach. Nie emocjonuję się tym. To część życia aktora.

McConaughey podkreśla, że jest szczęśliwym ojcem (jego córka Vida ma dwa lata, a syn Levi - cztery), ponieważ dzieci pojawiły się w jego życiu w odpowiednim momencie.

- Przez długi czas człowiek troszczy się tylko o siebie - mówi. - Nadchodzi chyba jednak taki moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że teraz chcesz zatroszczyć się o innych. To naturalne.

- Zawsze zakładałem, że kiedyś będę miał rodzinę, nigdy więc nie doświadczyłem szoku w rodzaju "Rany, moje kawalerskie życie się skończyło!". Życie z kobietą, którą kochasz - i z waszymi dziećmi - jest romantyczne. Już jako mały chłopiec wiedziałem, że chcę być ojcem. Poważnie, miałem osiem lat i wiedziałem, że chcę mieć rodzinę!

Żyłka podróżnika

Jako kawaler McConaughey żył w legendarnej już przyczepie kempingowej i wychwalał pod niebiosa uroki podróżowania po kraju w mobilnym lokum. Dziś może o sobie powiedzieć, że prowadzi osiadły tryb życia... do pewnego stopnia.

- Tak, mamy teraz dom - a oprócz tego trzy przyczepy - mówi i wybucha śmiechem. - Chodzi o to, by mieć dokąd wracać, a jednocześnie móc wyruszyć w podróż zawsze wtedy, kiedy odezwie się w tobie żyłka podróżnika. Jeśli zmęczysz się jakimś miejscem, możesz się z niego szybko wynieść. Tak też robimy - tylko dziś chaos jest przy tym większy, z powodu zabawek i innych dziecięcych rzeczy.

Cindy Pearlman

"The New York Times"

Tłum. Katarzyna Kasińska

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych programów i seriali! Kliknij i sprawdź!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Magic Mike | striptiz | aktor | film | Matthew McConaughey
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy