Reklama

​Martin Scorsese krytykuje: "Co to ma wspólnego ze sztuką albo z kinem?"

"Kino się zdewaluowało" - napisał Martin Scorsese w eseju opublikowanym w marcowym wydaniu magazynu "Harper's Magazine". Głównym bohaterem jego tekstu jest włoski mistrz kina Federico Felllini.

"Kino się zdewaluowało" - napisał Martin Scorsese w eseju opublikowanym w marcowym wydaniu magazynu "Harper's Magazine". Głównym bohaterem jego tekstu jest włoski mistrz kina Federico Felllini.
Martin Scorsese pracuje obecnie nad filmem "Killers of the Flower Moon" /Michael Kovac /Getty Images

"Jeszcze piętnaście lat temu określenie 'content' (zawartość) można było usłyszeć jedynie w poważnych rozmowach o kinie. Stosowane było jako przeciwwaga do 'formy'. Później, stopniowo, było używane coraz częściej przez ludzi, którzy przejmowali spółki mediowe. Ludzi, którzy nie wiedzieli niczego o historii tej formy sztuki i którzy mieli ją gdzieś" - napisał Scorsese, który jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że pewne procesy są nieodwracalne.

Sam wyreżyserował dla Netfliksa film "Irlandczyk", a teraz dla platformy Apple TV+ pracuje nad filmem "Killers of the Flower Moon".

Reklama

W dalszej części tekstu reżyser odniósł się krytycznie do mechanizmów rządzących współczesnymi serwisami streamingowymi.

"Jeśli to, co możemy obejrzeć, dalej sugerowane jest algorytmami opartymi na podstawie tego, co już widzieliśmy, a te sugestie ograniczają się jedynie do tematyki i konkretnego gatunku, co to ma wspólnego ze sztuką albo z kinem?" - pyta Scorsese.

W eseju reżysera pobrzmiewają echa innego tekstu napisanego przez niego w listopadzie 2019 roku do gazety "The New York Times". Twierdził w nim, że komiksowe filmy Marvela trzeba traktować jako parki rozrywki, a nie poważne kino.

W tekście Scorsese czuć tęsknotę za dawnym kinem, którego przedstawicielem był właśnie Fellini. "Był to artysta, któremu udało się pokazać strach ery atomu. Poczucie, że nic już się nie liczy, gdy ludzie mogą po prostu wyparować w każdej chwili. Byliśmy zszokowani, ale jednocześnie czuliśmy ekscytację miłością Felliniego do sztuki filmowej, a w konsekwencji do życia" - napisał reżyser w kontekście filmu "Słodkie życie".

Czy jest więc nadzieja dla współczesnego kina?

"Wszystko się zmienia. Kino i jego rola w kulturze również. Trudno się dziwić, że artyści pokroju Felliniego, Kubricka czy Godarda, którzy kiedyś rządzili naszą formą sztuki, w końcu odeszli w cień wraz z upływem czasu. Aktualnie niczego jednak nie możemy brać za pewnik. Nie możemy polegać na biznesie kinowym, takim jakim jest, tłumacząc to troską o kina. Ci z nas, którzy mają świadomość kina i jego historii, muszą dzielić się swoją wiedzą z jak największą możliwą liczbą osób. Trzeba też powiedzieć jasno, aktualni posiadacze praw do tych filmów muszą mieć świadomość tego, że są one czymś więcej niż tylko własnością, którą można wykorzystać, a potem zamknąć. To jedne z największych skarbów naszej kultury i muszą być traktowane tak, jak na to zasługują" - ocenia Scorsese.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Martin Scorsese
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy