Reklama

Marieta Żukowska sama obcięła sobie włosy

Do takiego wyczynu przyznała się na Instagramie Marieta Żukowska. Gwiazda zdecydowała się na ten krok, bo z powodu kwarantanny nie może iść do fryzjera. Przyznała się do tego w rozmowie z Piotrem Hullem, autorem jej ikonicznej fryzury.

Do takiego wyczynu przyznała się na Instagramie Marieta Żukowska. Gwiazda zdecydowała się na ten krok, bo z powodu kwarantanny nie może iść do fryzjera. Przyznała się do tego w rozmowie z Piotrem Hullem, autorem jej ikonicznej fryzury.
Fryzura Mariety Żukowskiej uchodzi za kultową /Artur Zawadzki /Reporter

Jednym z obostrzeń, które funkcjonują w Polsce z powodu pandemii COVID-19, jest zamknięcie salonów urody i zakładów fryzjerskich. Polacy radzą sobie jak mogą - panowie biorą udział w wyzwaniach związanych z zapuszczaniem brody albo golą się na łyso, jak np. Mariusz Szczygieł, który 1 kwietnia zademonstrował na Instagramie swój nowy image. Panie mogą oczywiście zapuszczać włosy, jednak w przypadku Mariety Żukowskiej, której charakterystyczna fryzura zyskała już miano kultowej, nie jest to takie proste. Aktorka we wtorek wieczorem postanowiła opowiedzieć o swoich włosach w relacji na żywo na Instagramie, do której dołączył jej fryzjer, Piotr Hull.

"To jest najczęstsze pytanie, jakie słyszę: 'Kto obcina moje włosy?'" - przyznała Żukowska. I dodała, że decyzje o zmianach fryzury nie zależą tylko od niej. "Jak się gra na trzech planach, to trzeba wyczekać, aż wszystkie zdjęcia się pokończą, uzgodnić z producentami i dopiero wtedy można jechać się obciąć". To dlatego na wizytę u swojego fryzjera umawia się zazwyczaj tego samego dnia. "A ja na was mówię elfy: obudziły się i przypomniały sobie, że muszą się obciąć" - zażartował Piotr Hull.

Reklama

Oboje wspominali również boje, jakie nie raz prowadzili o fryzurę Mariety. "Pamiętasz, jak chciałam grzywkę, a ty powiedziałeś 'Nie, nie zrobię ci tego, chcesz chodzić w czapce?'" - zapytała aktorka. Fryzjer przyznał, że miał również spore wątpliwości odnośnie obecnej fryzury Żukowskiej, która stała się już kultowa, a klientki często o nią proszą.

"Miałem wiele obaw, czy twoje włosy się nadają, bo są grube jak lina holownicza. Jak pierwszy raz ciąłem tą fryzurę, to trwało półtorej godziny, bo musiałem wyciąć jedną trzecią włosów, żeby ta fryzura miała w ogóle sens. Klientki zawsze pytają, jak zwiększyć objętość, a ty masz odwrotny problem - jak ją zmniejszyć. Więc tak, odpowiadam, to jest fryzura do cienkich włosów" -  wyjaśnił Hull.

Fryzjer dodał też, że na cięcia, które wykonuje, daje gwarancję na sześć do ośmiu tygodni. Poprosił również Żukowską, żeby zademonstrowała, jak trzyma się jej fryzura od ostatniej wizyty. I wtedy usłyszał coś zaskakującego. "Nie, nie pokażę ci, bo nie wytrzymałam i podcięłam sobie włosy kuchennymi nożyczkami", wyznała aktorka.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Marieta Żukowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy