Margot Robbie i jej śniadanie u Tiffany'ego
Do drogocennych błyskotek z kultowego filmu z Audrey Hepburn słabość ma większość kobiet - w tym Margot Robbie. Australijska aktorka wyznaje, że wydarzenie z początków jej kariery, które wciąż chowa w pamięci, ma związek z legendarną biżuterią.
Margot Robbie należy do najpopularniejszych i najlepiej zarabiających aktorek w Hollywood. Udział w takich produkcjach, jak "Wilk z Wall Street", "Legion samobójców" czy "I, Tonya", zagwarantował jej międzynarodową sławę oraz sześciocyfrowe kwoty na koncie.
Choć dziś Margot zarabia miliony, z nostalgią wspomina pierwszą, znacznie skromniejszą aktorską wypłatę. I przede wszystkim - na co ją wydała.
Australijska gwiazda, którą dziś możemy podziwiać na czerwonych dywanach w kreacjach i biżuterii od najbardziej luksusowych marek, zdradziła w rozmowie z magazynem "Elle", że najsilniejsze wspomnienie związane z aktorstwem skorelowane jest z początkami jej kariery, gdy była nastolatką. Nie chodzi jednak bynajmniej o żadną filmową galę, na której gościła czy pierwszą w życiu nominację do prestiżowej nagrody, a... zakupy. W nieprzypadkowym miejscu.
"Kiedy po raz pierwszy przyjechałam do Nowego Jorku i otrzymałam pierwszą wypłatę, poszłam prosto do Tiffany'ego na Piątej Alei. Kupiłam wówczas przewieszkę w kształcie samolotu, która trafiła na moją bransoletkę. To uczucie było niesamowite. Miałam wreszcie własne słynne, niebieskie pudełko i to dzięki swojej pracy. Nigdy tego nie zapomnę" - wyjawiła Robbie.
Choć obecnie Margot należy do czołówki hollywoodzkich gwiazd, których gaże opiewają na miliony dolarów, wciąż pamięta zakupy za pierwsze zarobione przez siebie pieniądze. Trudno dziwić się aktorce - biżuteria od Tiffany'ego, do której wzdychała niegdyś bohaterka grana przez Audrey Hepburn w kultowym filmie Blake'a Edwardsa, do dziś uchodzi za symbol luksusu i ponadczasowej elegancji, o której marzyło i wciąż marzy mnóstwo kobiet na całym świecie.
Autorka: Iwona Oszmaniec