Reklama

Małgorzata Pieczyńska: Nie żałuje opuszczenia Polski

Małgorzata Pieczyńska nie żałuje decyzji o przeprowadzce do Szwecji. Podkreśla, że świetnie ułożyła tam sobie życie prywatne i zawodowe. Bardzo szybko zaczęła grać w szwedzkich produkcjach oraz zdobyła popularność i uznanie reżyserów. Obecnie występuje zarówno w Polsce, jak i w Szwecji, gdzie można ją oglądać w teatrze w Sztokholmie oraz w produkcjach filmowych.

Małgorzata Pieczyńska nie żałuje decyzji o przeprowadzce do Szwecji. Podkreśla, że świetnie ułożyła tam sobie życie prywatne i zawodowe. Bardzo szybko zaczęła grać w szwedzkich produkcjach oraz zdobyła popularność i uznanie reżyserów. Obecnie występuje zarówno w Polsce, jak i w Szwecji, gdzie można ją oglądać w teatrze w Sztokholmie oraz w produkcjach filmowych.
Wyjazd z Polski to była na pewno dobra decyzja - przekonuje Małgorzata Pieczyńska /Kurnikowski /AKPA

Małgorzata Pieczyńska podjęła decyzję o wyjeździe do Szwecji pod koniec lat 80., a więc w momencie, gdy w Polsce była już uznaną aktorką, laureatką Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego. Nie miała nadziei na kontynuowanie kariery aktorskiej w Sztokholmie, jej wyjazd miał wyłącznie prywatny charakter - w Szwecji poznała bowiem swego przyszłego męża, biznesmena Gabriela Wróblewskiego, na stałe mieszkającego w Sztokholmie. Aktorka twierdzi, że nigdy nie żałowała decyzji o wyjeździe z Polski.

- Będziemy świętować 31. rocznicę z mężem, nasz syn ma 27 lat. Nie wiem, czy trzeba większych rekomendacji. To była na pewno dobra decyzja - mówi Małgorzata Pieczyńska agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Reklama

Aktorka twierdzi, że cechuje ją życiowy optymizm i zawsze stara się pozytywnie patrzeć na otaczającą ją rzeczywistość. Jej zdaniem nawet w tak prozaicznych wydarzeniach jak obudzenie się u boku ukochanej osoby czy zjedzenie smacznego śniadania, można znaleźć radość i sens. Z drugiej strony osoby o pesymistycznym nastawieniu są w stanie nawet w najwspanialszych warunkach życiowych widzieć wyłącznie ciemne strony. - Życzyłabym wszystkim, żebyśmy byli królami swojego życia. Każdego na to stać, żeby być królem własnego życia i żeby codziennie rano chleb kroić jak tort - przekonuje Pieczyńska.

W 1993 roku aktorka wzięła udział w zdjęciach próbnych do serialu "Den gråtande ministern" w reżyserii Leifa Magnussona. Nie znała jeszcze wówczas języka, w uczeniu się kwestii dialogowych pomagał jej mąż. Producenci miniserialu do roli polskiej kelnerki Anji Galik wytypowali inną aktorkę, zmienili jednak zdanie po zdjęciach próbnych i powierzyli ją Pieczyńskiej. Produkcja, która zdobyła prestiżową nagrodę specjalną Prix Italia, okazała się przepustką do dalszej kariery dla polskiej aktorki.

- Ja te zdjęcia wygrałam, potem się okazało, że to same Jandy, Fronczewskie, Englerty itd., że to jest totalna elita zawodowa. Od tego czasu w zasadzie nawet nie zawsze biorę udział w castingach, tylko jestem zapraszana - przyznaje Pieczyńska.

Dzięki udziałowi w serialu telewizyjnym "Den gråtande ministern" aktorka otrzymała swój pierwszy angaż w szwedzkim teatrze. Była przekonana, że jedzie na casting, tymczasem od razu otrzymała od reżysera informację o tym, że otrzymała rolę. Twórca spektaklu widział serial i docenił kreację Małgorzaty Pieczyńskiej. - To było fantastyczne wejście, miałam farta, tak jak w "Wiernej rzece", to był też dobry debiut - wspomina gwiazda.

Obecnie Małgorzata Pieczyńska dzieli życie między Polskę a Szwecję. W Warszawie ma mieszkanie, gra też stale w polskich produkcjach, m.in. w serialach "M jak miłość" i "Na Wspólnej". Stale występuje również w teatrze w Sztokholmie oraz w szwedzkich produkcjach filmowych i telewizyjnych, zwłaszcza w niezwykle modnych kryminałach. Aktorka twierdzi, że z życia zawodowego czerpie ogromną satysfakcję. - Myślę, że dobrze grać można wszędzie, źle grać też można wszędzie, pole do popisu, radość z pracy i satysfakcję można mieć wszędzie - podsumowuje Pieczyńska.

Newseria Lifestyle
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Pieczyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy