Malcolm McDowell: Chuligan i anarchista
Brytyjski aktor Malcolm McDowell obchodzi w czwartek, 13 czerwca, 70. urodziny. Kojarzony z postaciami czarnych charakterów (był człowiekiem, który zabił kapitana Kirka w filmie "Star Trek VII: Pokolenia") zapewnił sobie miejsce w annałach kreacjami w jednych z najbardziej skandalizujących dzieł w historii kina: "Mechanicznej pomarańczy" Stanleya Kubricka i quasi-pornograficznym "Kaliguli".
Malcolm McDowell, brytyjski aktor i producent, urodził się 13 czerwca 1943 roku w miasteczku Leeds, w Anglii, w rodzinie klasy robotniczej.
Żyjąc z ojcem alkoholikiem, Malcolm nie miał łatwego dzieciństwa. W wieku 11 lat został wysłany do szkoły z internatem, w którym był bity, ale to tam właśnie zdecydował, że chce zostać aktorem. Następnie uczęszczał do Londyńskiej Akademii Muzyki i Sztuki, gdzie studiował aktorstwo.
Swoją pierwszą rolę na dużym ekranie otrzymał w 1967 roku w filmie "Czekając na życie". Mimo że jego dwuminutowa scena została ostatecznie wycięta z ukończonego filmu, zwrócił na siebie uwagę reżysera Lindsaya Andersona, który obsadził go w roli zbuntowanego studenta Micka Travisa w filmie "Jeżeli" (1968). Rola w filmie przyniosła Malcolmowi sławę w Wielkiej Brytanii.
Z Andersonem współpracował jeszcze dwukrotnie, kontynuując przygodę z anarchizującym bohaterem. Najpierw w "Szczęśliwym człowieku", w końcu - w finałowej części trylogii o rozkładzie brytyjskiej kultury - "Szpitalu Brytania".
Swą pozycję na mapie światowego kina McDowell umocnił, gdy Stanley Kubrick zaproponował mu rolę amoralnego Alexa w "Mechanicznej pomarańczy" (po tym, jak zobaczył go w "Jeżeli..."). Film, który wywołał skandal i do dziś ma zakaz emisji w wielu krajach, był pełną przemocy, anarchii i cynizmu wizją przyszłości.
Ciężkie buciory i kij baseballowy, gwałt i rozbój, taniec i śpiew - Alex (Malcolm McDowell), bezczelny chuligan w meloniku, wie jak się zabawić kosztem innych. Ekranizacja futurystycznej powieści Anthony'ego Burgessa opowiadała o amoralnym punku, który poddany zostaje praniu mózgu i zmienia się w porządnego obywatela, by w finale znów stać się tym, kim był na początku. Kubrick zrealizował porywającą przypowieść moralną opartą na niezapomnianych obrazach, niezwykłych zbitkach muzycznych i fascynującej nowomowie, którą posługują się Alex i jego kumple.
McDowell był bardzo aktywny jeśli chodzi o wzbogacenie wizji Kubricka. Strój, który ma na sobie Alex, reżyser wybrał po tym, jak McDowell pokazał mu swój kostium gracza krykieta. Kubrick zdecydował tylko, aby suspensorium - element garderoby sportowców, ochraniający ich genitalia bohater McDowella nałożył na spodnie.
Podczas sceny prezentacji resocjalizacyjnej techniki Ludovica McDowell uszkodził sobie rogówkę oka i na pewien czas stracił wzrok. Lekarz, który we wspomnianym fragmencie filmu towarzyszył Aleksowi zakrapiając mu oczy płynem fizjologicznym, był prawdziwym doktorem, którego Kubrick zatrudnił, by nie dopuścił do wysuszenia gałki ocznej aktora. To jednak nie koniec poświęceń McDowella na planie "Mechanicznej pomarańczy" - aktor złamał sobie kilka żeber w jednej ze scen.
W 1971 roku film wywołał ogromny skandal i ostrą dyskusję na temat prezentacji agresji, przemocy i anarchii. Niektóre kraje do dziś nie wyświetlają tego filmu w kinach, a w telewizji tylko jego ocenzurowaną wersję. "Mechaniczna pomarańcza" zdobyła 4 nominacje do Oscara, jednak żadna z nich nie przypadła w udziale aktorom spektaklu.
W 1976 roku McDowell wziął udział w przedsięwzięciu, które partnerująca mu w "Kaliguli" Helen Mirren nazwała..."zniewalającą mieszanką sztuki i genitaliów". Dziełu Tinto Brassa opowiadającemu historię tytułowego cesarza Rzymu z miejsca przylepiono bowiem etykietkę filmu porno.
Spory dotyczące gatunkowej przynależności "Kaliguli" były w dniu premiery filmu równie płomienne, co jałowe. Producent Bob Guccione - wydawca magazynu "Penthouse" - upierał się, że jego film nie jest "pornografią", tylko "paganografią", mając na myśli oddanie moralnego zepsucia pogańskiego Rzymu. Wielki szekspirowski aktor John Gielgud, który wcielił się w postać Nervy, był bardziej bezpośredni, kiedy mówił, że rola w "Kaliguli" - miał wtedy 75 lat - była jego pierwszym występem w filmie porno. Nie da się ukryć, to - obok "Ostatniego tanga w Paryżu" Bertolucciego i "Salo" Pasoliniego - najbardziej kontrowersyjny film lat 70.
Kogo winić za tą cenzurkę? Ani scenarzystę Gore'a Vidala (autora Oscarowego "Ben Hura"), ani reżysera Tinto Brassa (twórcy "Salonu Kitty"), tylko pomysłodawcę całego przedsięwzięcia - Boba Guccione. - Chciałem tym filmem pogodzić dwie tradycje kinematograficzne. Jedną, związaną z kinem mainstreamowym i drugą - odnoszącą się do zakazanego kina undergroundowego - tłumaczył swój zamiar Guccione. Przyznawał jednak z rozbrajającą szczerością, że "Kaligula" był świetnym pretekstem do tego, by zaprezentować na ekranie najbardziej gorące kociaki "Penthouse'a". Czujemy, że nie chodziło tu o kino, tylko o wykorzystanie Cesarstwa Rzymskiego do promocji własnego imperium.
Guccione, niezadowolony z mało "seksownych" ujęć nakręconych przez Brassa, przywiózł na plan trzódkę swych gotowych na wszystko modelek. Następnie, poza plecami Brassa, dokręcił najbardziej dosadne fragmenty filmu (m.in. słynna scena orgii, czy lesbijski duet Lori Wagner i Anneki di Lorenzo), doklejając je do gotowego filmu w miejsce partii zrealizowanych przez Brassa.
"Chcecie wiedzieć jaka jest różnica między moim filmem a filmem Guccione? Taka jak między Koloseum a tym, co z niego zostało. Z mojego 'Kaliguli" ostały się zgliszcza" - gorzko przyznaje Brass.
Guccione zabił "Kaligulę", ale nie udało mu się utrącić głowy pomysłowi Brassa na postać głównego bohatera. Kaligula w wykonaniu Malcolma McDowella to anarchistyczne dziecko. Nie szaleniec, żaden zboczeniec, tylko właśnie dziecko, które dostało niespodziewanie cenną zabawkę i postanawia rozbić ją w drobny mak. Jeśli cokolwiek z wizji Brassa zdołało przetrwać w filmie Guccione - to jest to właśnie owa "orgia władzy", której doświadcza młody cesarz. I towarzyszące jej destrukcyjne przeczucie śmierci. Reszta jest tylko "potęgą orgii"...
Legendarne role ukształtowały wizerunek aktora i przyciągnęły przed kinowe ekrany miliony widzów. Jednak w jego dorobku znajduje się wiele innych kreacji. Do najbardziej znanych należą: postać Sorana, pogromcy kapitana Kirka w "Star Trek: Pokolenia", makiaweliczny Pan Roarke w "Wyspie Fantazji" czy komiczny profesor-bufon, Steve Pynchon w dobrze przyjętym przez krytyków serialu CBS "Perła".
W 1979 roku Malcolm przeniósł się do Ameryki. Jego pierwszym filmem w Hollywood była "Podróż w czasie", w której wcielił się w postać H.G.Wellsa.
Lata 80. Malcolm spędził na nadużywaniu alkoholu i narkotyków (wydając na nie ok. 1000 dolarów tygodniowo) . Lata nadużyć odcisnęły piętno na jego karierze filmowej. Wyglądając na więcej lat niż rzeczywiście miał, nikt nie chciał powierzyć mu głównych ról, więc pojawiał się w filmach klasy B.
Za wkład w kinematografię światową American Cinematheque uhonorowała McDowella w 2001 roku retrospektywą, w trakcie której pokazane zostały także dwa nowsze filmy z elektryzującymi kreacjami aktora. Pierwszym z nich był obraz Paula McGuigana "Gangster Numer Jeden", w którym McDowell wcielił się w tytułową postać. Drugi to "Zabójstwo cara" rosyjskiego reżysera, Karena Szechnerazowa.
Zagrał też w wielu filmach telewizyjnych, wśród których warto wymienić znany serial HBO "Ekipa" i "Herosów" stacji NBC.
O tym, że nie przestał być także artystą świadczy wspaniała mała rola w oscarowym... "Artyście". Kiedy McDowell usłyszał o realizacji filmu, sam zgłosił się do reżysera. - Mogłem mu zaproponować tylko malutką rólkę, był niemal statystą, ale zgodził się z radością. Naprawdę miałem niezwykłe szczęście, jeśli chodzi o obsadę - przyznawał reżyser Michel Hazanavicius.
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!