Reklama

Maciej Pieprzyca odpiera zarzuty

W minionym tygodniu na łamach dziennika "Super Express" ukazał się artykuł Vanessy Grzybowskiej, poświęcony "Chce się żyć" i związkom filmu z osobą Przemysława Chrzanowskiego. W odpowiedzi na publikację, specjalne oświadczenie wystosował reżyser obrazu, Maciej Pieprzyca.

Oświadczenie, którego treść znajdziecie Państwo poniżej, upubliczniamy na prośbę reżysera. Zostało ono wystosowane jako odpowiedź na wspomniany artykuł w którym znajdują się między innymi fragmenty: "Nie chce mi się żyć. Jestem coraz bardziej samotny (znak "sam"). Czuję się wykorzystany przez ekipę filmowców (znaki "wykorzystanie" i "kamera"). Potraktowany jak szmaciana lalka (znak "lalka" i "szmata") - opowiada nam Przemek", "Przemek leży na materacu w bidulu i już nikomu nie jest potrzebny - mówi jego rozżalona matka Zofia Matera. - Od reżysera dostał na waciki. A ten film jest komercyjny, nastawiony na robienie kasy".

Reklama

"Filmowi 'Chce się żyć' oddałem trzy i pół roku życia. Bardzo mocno przeżywam to, co się dzieje w związku z artykułem, który ukazał się w 'Super Expressie'" - pisze Pieprzyca.

"Kiedy wybuchła 'afera', nie mogłem skontaktować się z mamą Przemka i poznać jej wersji. Udało nam się porozmawiać dopiero po publikacji materiału. Pani Zofia powiedziała mi wtedy, że to nie ona - jak przedstawiła mi sytuację autorka, Vanessa Grzybowska - zwróciła się do 'Super Expressu', lecz to dziennikarka sama ją odnalazła. Później zaś przekręciła jej słowa, pisząc o rzekomych pretensjach i wrogim nastawieniu do filmowców. Wierzę, bo tak samo zmanipulowano moje odpowiedzi, wyrywając słowa z kontekstu i całkowicie pomijając to, co rzeczywiście istotne" - kontynuuje reżyser.

"Pani Vanessa Grzybowska w telefonicznej rozmowie ze mną stwierdziła, że kieruje się wyłącznie dobrem Przemka. Gdyby tak było, to - biorąc pod uwagę, że to ona 12 lat temu napisała pierwszy o nim artykuł, a teraz my zrobiliśmy film inspirowany jego historią - można było porozumieć się np. co do wspólnej fundacji, która zbierałaby środki na sprzęt pomocny dla Przemka oraz innych podopiecznych Domu Pomocy Społecznej w Międzylesiu. Domu, który - pisząc o nim 'bidul' - najzwyczajniej oszkalowała, podobnie jak pracujących tam, wspaniałych ludzi. Dlatego uważam, że autorce tekstu zależało wyłącznie na wywołaniu fałszywej afery tam, gdzie naprawdę jej nie ma. Ani pani Grzybowska, ani redakcja 'Super Expressu' - od wielu lat doskonale znając sytuację Przemka - nie zrobili dla niego nic. Nie zrobili dokładnie tego, o co dziś tak ostro oskarżają innych - przekonuje twórca "Inferno" i "Drzazg".

"Środowiska związane z osobami niepełnosprawnymi nie mają łatwego dostępu do mediów. Sukces filmu 'Chce się żyć' dał im szansę, by publicznie rozmawiać o swoich problemach, kłopotach z leczeniem, integracją etc. Wiem, że uważają go za ważny, z powodów nie tylko artystycznych, ale i społecznych. Teraz, w internetowych wpisach po publikacji 'Super Expressu', czytam wielokrotnie: 'Chciałem iść na ten film, ale wobec tego nie pójdę'. Szkoda. W mniejszym stopniu dla nas, twórców - bo wbrew temu, co się sądzi, nie czerpiemy z kinowej dystrybucji żadnych finansowych zysków. Wielka szkoda stała się przede wszystkim niepełnosprawnym" - tłumaczy Pieprzyca.

"To już wszystko, co mam do powiedzenia w tej niezwykle przykrej dla mnie sprawie. Nie zamierzam więcej komentować rewelacji, które powstały lub jeszcze na ten temat powstaną, w pismach i na portalach takich jak 'Super Express', 'Pudelek' etc." - podsumowuje Maciej Pieprzyca, reżyser filmu "Chce się żyć".

Ponieważ z treści wspomnianego artykułu można wywnioskować, że pan Przemysław Chrzanowski nie był obecny na uroczystej premierze filmu, Kino Świat, dystrybutor filmu i organizator premiery, informuje, że 9 października pan Przemysław Chrzanowski był Gościem Specjalnym premiery, a twórcy filmu wielokrotnie i publicznie deklarowali, jak ważna jest dla nich obecność pana Przemka tego dnia, czemu dali dowód, wysyłając zaproszenia panu Przemkowi i grupie innych osób z Domu Pomocy Społecznej "Na przedwiośniu", nazwanego przez autorkę artykułu "bidulem" - tłumaczy z kolei dystrybutor filmu, firma Kino Świat.

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy