Reklama

Maciej Kozłowski: Umiał śmiać się z siebie

W sobotę, 8 września, obchodziłby 55. urodziny... Wspominamy Maciej Kozłowskiego, wspaniałego aktora, który ponad dwa lata temu zmarł na wirusowe zapalenie wątroby. Pamiętamy go z takich ról, jak choćby Krzywonos w "Ogniem i mieczem" czy Jaroszy w serialu "M jak miłość".

Aktor

Maciej Kozłowski urodził się w 1957 roku w miejscowości Kargowa (lubuskie). W 1984 r. ukończył studia na Wydziale Aktorskim łódzkiej "filmówki".

Rok wcześniej rozpoczął pracę w Teatrze Nowym w Poznaniu, gdzie występował do 1988 r. Na poznańskiej scenie zagrał m.in. Dedala w "Zorzy" Bogusława Schaeffera w reżyserii Izabelli Cywińskiej i Kacpra w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Janusza Nyczaka.

Na ekranie debiutował w "Królowej Bonie". Jedną z jego pierwszych filmowych ról był Benko w serialu telewizyjnym "Przyłbice i kaptury" w 1985 r. (reż. Marek Piestrak). Dwa lata później Kozłowski zagrał Wasia, groźnego krasnala działającego na rozkaz Kilkujadka, w komedii Juliusza Machulskiego "Kingsajz".

Reklama

Kolejne role Kozłowskiego to m.in.: major von Seebohm w serialu "Pogranicze w ogniu" (1988-1991) reż. Andrzej Konic), aktor amerykański w filmie "Ucieczka z kina Wolność" Wojciecha Marczewskiego (1990), kapitan w "Krollu" (1991) i Barański w "Psach" Władysława Pasikowskiego (1992), żołnierz niemiecki w "Liście Schindlera" Stevena Spielberga (1993).

Artysta znany był także z głośnych ekranizacji polskiej literatury. W 1999 r. wcielił się w Krzywonosa w "Ogniem i mieczem" Jerzego Hoffmana, w 2001 r. w Gwida w "Wiedźminie" Marka Brodzkiego, a w 2003 r. w Smerdę, dowódcę wojsk Popiela w "Starej Baśni" Hoffmana.

W ostatnich latach zagrał m.in. "Szybkiego" - lidera grupy pruszkowskiej w "Świadku koronnym" Jarosława Sypniewskiego i Jacka Filipiaka (2007) oraz sędziego w "Janosiku. Prawdziwej historii" Agnieszki Holland (2009). Wystąpił też w kilku serialach, m.in. "Ekipie", "Odwróconych", "M jak miłość".

Od 1997 r. był aktorem Teatru Narodowego w Warszawie, gdzie grał w spektaklach Jerzego Grzegorzewskiego i Kazimierza Dejmka. Publiczność oglądała go na narodowej scenie m.in. w rolach: generała Józefa Chłopickiego w "Nocy listopadowej" w reż. Grzegorzewskiego (1997), Kata w przedstawieniu Dejmka "Dialogus de Passione" (1998), Wojtka w "Weselu" w reż. Grzegorzewskiego (2002), Izaaka Widmowera w "Kurce wodnej" w reż. Jana Englerta (2002), Don Juana w "Wiele hałasu o nic" w reż. Macieja Prusa (2008).

W pamięci widzów pozostaną też jego role w filmach: "Kroll", "Psy", "Kiler" czy "Generał Nil". Występ Kozłowskiego w tym ostatnim obrazie, gdzie wcielił się w postać Tadeusza Grzemielewskiego, złamanego w śledztwie Urzędu Bezpieczeństwa towarzysza broni generała Emila "Nila" Fieldorfa, krytycy uznali za jego życiową rolę.

Aktor miał na swoim koncie także wiele ról w Teatrze Telewizji. Był również częstym gościem różnych programów rozrywkowych (m.in. "Zwierzenia kontrolowane", "Bezludna wyspa", "Śpiewające fortepiany").

W 2005 r. minister kultury Waldemar Dąbrowski odznaczył grupę pracowników Teatru Narodowego. Wśród uhonorowanych znalazł się Maciej Kozłowski - otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi.

Mąż

31 grudnia 2008 roku artysta ożenił się z malarką Agnieszką Kowalską, absolwentką krakowskiej ASP. Poznali się, gdy artystka przywiozła mu do Warszawy jego portret. Ich miłość trwała tylko sześć lat. Zamieszkali w domu w lesie w Górach Świętokrzyskich. Polubili swój azyl w Gąsawach i niechętnie go opuszczali.

- Wolał zostać w domu i wyobrazić sobie jak deszcz szumi w jakimś opuszczonym zaułku włoskiego miasteczka a on, niekoniecznie w pojedynkę, zdąża na ostatni seans 'Cinema Paradiso'. Przeskakuje ogromną kałużę, kupuje bilet w zaparowanej kasie, składa ociekający wodą, wielki parasol, szamocze się po omacku z grubą kotarą, by po chwili dyskretnie zająć pierwszy z brzegu wolny fotel i zapomnieć o bożym świecie. Tego się raczej nie da pożenić z dzisiejszą 'Arkadią' albo 'Promenadą'. Lepiej już całkiem zrezygnować z chodzenia do kina niż próbować komuś wytłumaczyć takie tęsknoty - wspomina życiowa partnerka aktora.

Kowalska właśnie kończy pisać ostatnie rozdziały książki o ich wspólnym życiu i pasjach. Planuje wydać ją jeszcze w tym roku.

Jej dzieło traktuje m.in. o futbolowej pasji jej męża, której nigdy zresztą nie polubiła. Kozłowski był libero Reprezentacji Artystów Polskich, w bagażniku swojego auta zawsze woził piłkę, a na tylnej szybie miał biało-czerwony szalik. Pani Agnieszka z wielkim poświęceniem zdobywała dla niego "Przegląd Sportowy". Do najbliższego Empiku mieli 130 kilometrów. Gdy grał w teatrze, przez telefon odczytywała mu z internetu wyniki kolejki ligowej. Podczas meczu nie mogła dzwonić do niego ani zadawać żadnych pytań w stylu "kto wygrywa"?

Kozłowski uwielbiał również zwierzęta. Miał kilka psów, a jego towarzyszka życia kocha konie: - Kompletnie nie panował nad zwierzętami. Konie wchodziły do altany i demolowały doniczki, psy nieustannie uciekały, właziły na fotele, wynosiły buty, a kiedyś zjadły mi bluzkę, którą listonosz zostawił w paczce (...) Kiedy przyjeżdżał z Warszawy, psy od najmniejszego do największego pędziły na spotkanie auta (...) - pisze Agnieszka Kowalska w jednym z rozdziałów swojej książki.

Aktor unikał dziennikarzy. Jego żona przypomina sobie sytuację, gdy do męża zadzwoniła dziennikarka i spytała czy ma sekundę. Gdy padło pytanie, powiedział, że sekunda minęła i przerwał połączenie.

Kozzi

Kozzi Gangsta Film to nazwa Festiwalu Filmu i Teatru im. Maćka Kozłowskiego, który w tym roku na początku lipca odbył się w rodzinnej miejscowości aktora, czyli Kargowej. W jego ramach zaprezentowano polskie i zagraniczne kino akcji.

Podczas festiwalu upamiętniającego postać artysty można było m.in. zobaczyć przegląd filmów, w których wystąpił Kozłowski, klasykę kina akcji, znane produkcje z całego świata, kilka prapremier oraz spektakle teatralne prezentowane w zaaranżowanej stacji kolejowej. W programie imprezy znalazł się też koncert muzyki z najbardziej znanych filmów gangsterskich i kryminalnych.

- W ten sposób chcemy upamiętnić Maćka. Chcemy o nim mówić, przypominać o tym, co robił, jakim był artystą - wyznał burmistrz miasta Kargowa, Sebastian Ciemnoczołowski.

- To gatunek filmów, które Maciek uwielbiał! Nie chcieliśmy stworzyć mu pomnika. W tym roku gośćmi przeglądu byli m.in. Anna Seniuk i Zbigniew Hołdys. To były niesamowite dni. Podziwiam osoby, które przejechały ponad 500 kilometrów, aby być z nami w Kargowej. Usłyszeliśmy niesamowite rozmowy publiczności z aktorami - wyznała żona Kozłowskiego. Planowane są kolejne festiwale.

W 2006 r. w wywiadzie dla "Gazety Poznańskiej" Maciej Kozłowski podkreślił: "od najmłodszych lat przejawiałem nieodpartą chęć w dążeniu do wolności osobistej", "miałem swoje zdanie".

Pytany, co spowodowało, że zainteresował się aktorstwem, odparł: "Nie wierzę w przypadki, ale tutaj zadziałał pewien splot okoliczności. Mój kolega z technikum, próbował dostać się do szkoły filmowej i pojechałem z nim do Łodzi na spotkanie konsultacyjne przed właściwymi egzaminami. On wszedł na spotkanie, a ja siedziałem na korytarzu i przyglądałem się tej menażerii, która tam się poruszała. Doszedłem do wniosku, że to ciekawe miejsce, że może warto byłoby spróbować i być może będzie to moje miejsce w życiu. Okazało się, że przeczucie mnie nie myliło".

W innym wywiadzie przyznał: "Urodziłem się z poczuciem humoru. I zwykle starcza mi inteligencji, żeby się z siebie śmiać i je ocalić. To pomaga zachować równowagę i dystans. (...) lepiej jest śmiać się z siebie, niż gryźć paluszki z bólu".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Maciej Kozłowski | Ogniem i mieczem | M jak miłość | Kozłowski | film | aktor | serial
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy