Ma swoje pięć minut
Agata Kulesza nie stara się załatwiać sobie ról na salonach i nie udziela setek wywiadów. Jednak ma wiele propozycji pracy. Kto jej pomaga radzić sobie z trudnymi rolami? I jaką jest mamą?
"Imperium TV": Mam wrażenie, że właśnie teraz jest twoje pięć minut?
Agata Kulesza: - Rzeczywiście, nie mogę narzekać na brak propozycji, choć moja droga zawodowa nie zawsze była usłana różami. Nauczyłam się jednak szanować ten fach i godzić się z tym, że raz bywa lepiej, a raz gorzej. Myślę też, że dojrzałam artystycznie. W tym roku na festiwalu w Gdyni pokazano trzy filmy z moim udziałem: 'Różę', 'Salę samobójców' i 'Ki', co uważam za sukces. Choć mam nadzieję, że ten mój czas potrwa dłużej niż pięć minut...
Która z twoich bohaterek jest ci szczególnie bliska?
- Każda z postaci staje mi się zawsze bliska. Niedawno pracowałam na planie filmu 'Róża'. Grałam w nim tytułową rolę. Z tą postacią spędziłam dużo czasu, niezwykle intensywnego.
Rozstawanie się z takimi bohaterami nie jest łatwe?
- Nie, bo chcąc nie chcąc, w jakiś sposób stajemy się tymi osobami. Grając Różę, nieraz popłakiwałam - to nie była łatwa rola. Musiałam odnaleźć w sobie ekstremalne emocje, co może człowieka naprawdę nadszarpnąć. Zamykałam się wtedy sama ze sobą i z moimi łzami lub szłam do męża. On zawsze potrafi sprowadzić mnie z powrotem na ziemię. Cieszę się, że rodzina i codzienne obowiązki nie pozwalają mi na nadmierne rozklejanie się.
Przeczytaj naszą recenzję filmu "Róża"
Czy uważasz, że aktorstwo bywa schizofreniczne?
- Bez przesady. Gdy kończą się zdjęcia i wracam do domu, to na pewno jestem wyczerpana. Muszę porządnie odespać, a potem rzucam się w wir normalnego życia. Na początku może i jest trochę dziwnie. Nie wiem za bardzo, gdzie jestem, mam wrażenie, że coś mi zabrano. Ale takie uczucie ma się krótko.
Rodzina pewnie pomaga ci odnaleźć się w realnym życiu?
Bardzo. Mąż i dzieci sprawiają, że trzeba wziąć się do roboty, a przede wszystkim nie można koncentrować się na sobie.
W "Sali samobójców" zagrałaś bezradną matkę. Czy macierzyństwo jest trudne?
- Ogromnie. To wielka odpowiedzialność, ale też wielkie szczęście. Z dziećmi trzeba być naprawdę, poświęcać im uwagę, ale nie pobłażać. Najlepszy jest złoty środek. Choć nie mam recepty na szczęśliwą rodzinę...
Przeczytaj recenzję "Sali samobójców" na stronach INTERIA.PL
Z Agatą Kuleszą rozmawiała Natalia Hołownia.