Linda Hamilton: Jak wygląda dziś gwiazda "Terminatora"? Ma już 66 lat
Gdy wcielała się w postać Sarah Connor w kultowym "Terminatorze", Linda Hamilton miała 27 lat. Jak wygląda dziś 66-letnia aktorka?
Właściwie żaden z powrotów Terminatora na duży ekran nie cieszył się powodzeniem. Po dwóch częściach wyreżyserowanych przez Jamesa Camerona i do dziś uznawanych za najlepsze, kolejne odsłony cyklu przynosiły rozczarowanie. Powstały cztery kolejne filmy fabularne oraz wyświetlany w latach 2008-2009 serial "Terminator: Kroniki Sary Connor". Zrealizowany w 2019 roku "Terminator: Mroczne przeznaczenie" też okazał się klapą.
Nie martwi to Lindy Hamilton, która w wywiadzie dla "The Hollywood Reporter" zdradziła, że bez żalu pozostawi rolę Sary Connor na dobre. Zapytana o to, czy chciałaby wcielić się w tę postać raz jeszcze, odparła: "Nie mam żadnych nadziei na powrót. Tak naprawdę to bardzo bym chciała, żeby to był już koniec".
"Być może serii potrzebny jest film z dużo mniejszym budżetem, w którym gra nie rozchodzi się o życie milionów. Ale dzisiejsza widownia jest nieprzewidywalna. Coraz mniej widzów chodzi do kina. I nie są to analizy specjalistów z Hollywood, ale spostrzeżenia zwykłych ludzi. Z tego względu filmy nie powinny być tak ryzykownymi przedsięwzięciami finansowymi. Będę szczęśliwa, jeśli nie wrócę już do roli Sary" - mówi dalej Hamilton.
Aktorka dodaje jednak, że jeśli ktoś zaproponuje jej powrót w nowym projekcie, to z pewnością go rozważy. "Jestem logicznie myślącą osobą" - zauważa.
"Terminator: Mroczne przeznaczenie" od początku był ryzykownym projektem. Założeniem fabuły filmu było zignorowanie wszystkich części serii powstałych po 1991 roku. Tym samym "Mroczne przeznaczenie" było bezpośrednią kontynuacją filmu "Terminator 2: Dzień sądu". Do roli Sarah Connor, matki Johna, lidera ruchu oporu w wojnie przeciwko maszynom, powróciła po latach Linda Hamilton. W filmie wystąpił również Arnold Schwarzenegger, który po raz kolejny wcielił się w postać kultowego terminatora T-800.
Według Jamesa Camerona decyzja o zaangażowaniu legend oryginału była jednak gwoździem do trumny produkcji. "Myślę, że ten film obroniłby się z Lindą. Dałby też radę z samym Arnoldem. Ale gdy wsadzasz do filmu i Lindę, i Arnolda, to wiesz... Ona jest po 60-tce, on po 70-tce. Nagle okazuje się, że to nie jest twój 'Terminator'. To nie jest nawet 'Terminator' twojego ojca. To jest 'Terminator' twojego dziadka. Wtedy tego nie wiedzieliśmy" - przyznał Cameron.
I zasugerował podczas promocji filmu "Avatar: Istota wody", że nie wyklucza reżyserii kolejnej części "Terminatora". Przyznał jednak, projekt potencjalnego filmu znajduje się obecnie w fazie spekulacji.
"Jeśli zrobiłbym następnego 'Terminatora' i spróbował wskrzesić franczyzę, o czym myślimy, ale decyzja jeszcze nie zapadła, skoncentrowałbym się bardziej na aspekcie sztucznej inteligencji, nie zaś na tym, że złe roboty dostają świra" - powiedział Cameron.