Liam Neeson w RMF FM: Mam do Polaków duży sentyment
"Bardzo miło wspominam czas spędzony w Waszym kraju i mam do Was duży sentyment" - mówi Liam Neeson w rozmowie z RMF FM. Popularny aktor opowiada o nowej, trzeciej już części filmu "Uprowadzona", o roli Oscara Schindlera w produkcji Stevena Spielberga oraz o swym zachwycie nad "Idą".
Spotkaliśmy się w Londynie. Liam Neeson zagrał właśnie w trzeciej części lubianego przez widzów sensacyjnego dreszczowca "Uprowadzona", który do polskich kin trafi 9 stycznia.
Rozmawialiśmy również o Polsce, bo jak się okazuje Liam ma do nas, od czasów głównej roli w "Liście Schindlera", duży sentyment. A polska "Ida" to według niego jeden z najlepszych filmów tego roku. "Kocham "Idę" i namówiłem już wiele osób, by ją obejrzały" - mówi w wywiadzie dla RMF FM aktor.
Liam Neeson wchodzi do pokoju. Wysoki. Szczupły. W ciemnym garniturze i sportowej koszuli w paski. Nie wygląda na 62 lata. Pięknie się uśmiecha. I klnie jak szewc.
"Coś jest f**king dobre, coś innego f**king interesujące, nawet film 'Ida', o którym rozmawiamy jest f**king piękny. 'Ida' to jeden z najlepszych filmów tego roku. Uwielbiam go i namówiłem już wiele osób, by go obejrzały" - mówi Neeson. "Rzadko się zdarza, by czarno-biały film, w którym akcja rozgrywa się tak powoli, a dialogi ograniczone są do minimum tak bardzo przykuwał uwagę widza. Zakochałem się w tym filmie" - mówi mi aktor.
Pytam więc o inny polski akcent w jego karierze, o nominowaną do Oscara rolę Oscara Schindlera i jego współpracę ze Stevenem Spielbergiem. Prawie dwadzieścia lat temu ten kręcony w Krakowie i Oświęcimiu film nagrodzono w sumie siedmioma Oscarami - dla najlepszego filmu, za reżyserię, scenariusz, zdjęcia, muzykę, scenografię i montaż. A Neeson za swoją rolę - niemieckiego przemysłowca, który uratował ponad 1000 Żydów - zebrał doskonałe recenzje.
"To fenomenalny film" - mówi w RMF FM Neeson. "W czasie jego realizacji nie zdawaliśmy sobie ze Stevenem sprawy z tego jaką będzie miał siłę i moc. A potem okazało się, że jest pokazywany wszędzie. W kinach, to oczywiste. Ale miał też edukacyjną rolę, był pokazywany w szkołach i na uniwersytetach, więc każdy młody człowiek mógł poznać tę historię" - dodaje aktor.
W roli Oskara Schindlera Neeson mógł pokazać swój talent dramatyczny, od takich zresztą ról zaczynał jeszcze w irlandzkich teatrach.
"Waleczność. To mam irlandzkie" - mówi mi aktor. "I czasem nagłą zmienność nastrojów - od euforii po smutek" - dodaje z uśmiechem.
Urodzony w Irlandii aktor w 1976 roku zaczął grać w Lyric Players Theatre w Belfaście. Cztery lata później reżyser John Boorman wypatrzył go w roli Lenny'ego w scenicznej adaptacji "Myszy i ludzi" Johna Steinbecka i obsadził w filmie "Excalibur" o rycerzach Króla Artura. Pod koniec lat 90. George Lucas obsadził z kolei Neesona w roli czcigodnego mistrza Jedi, Qui Gon Jinna, jednego z głównych bohaterów "Gwiezdnych wojen: części I - Mrocznego widma".
Aktor jest też głosem legendarnego lwa Aslana w filmowej wersji "Opowieści z Narnii". Zagrał również tytułową rolę irlandzkiego bohatera narodowego w "Michaelu Collinsie". Od kilku lat mieszka w Nowym Jorku. Z dala, jak podkreśla, od blichtru Hollywood. Pięć lat temu, po tragicznym wypadku na nartach, zmarła jego żona - aktorka Natasha Rochardson. Liam jest ojcem dwóch synów - Micheala i Jacka.
Dzięki "Uprowadzonej" Liam Neeson miał możliwość zmiany wizerunku. Filmowy Bryan Mills to emerytowany agent CIA. Co spowodowało, że film odniósł tak wielki sukces?
"Mam swoją teorię" - mówi Neeson. "W 2008 powstała pierwsza część. Świat w tamtym czasie stanął na głowie. Okazało się, że władza, że światowi liderzy, że ważni bankierzy, delikatnie mówiąc mają nas gdzieś i oszukują. Zaczął się światowy kryzys. A zmęczeni ludzie w tych złych czasach szukali rozrywki, szukali jej w kinie - dodaje aktor. W naszym filmie znaleźli faceta, który nie dzwoni na policję i nie skarży się, że jest mu źle i że ktoś zrobił jego rodzinie krzywdę. Tylko bierze sprawy w swoje ręce i po prostu wymierza sprawiedliwość. Ludzie się z tym identyfikowali. Podziwiali też, że Mills tak bardzo kocha córkę. Więc kibicowali mu, żeby dorwał tych drani" - dodaje Liam Neeson.
Pierwsza część, z porwaniem córki Millsa w Paryżu, była tak sugestywna, że szkoły odwoływały wycieczki do francuskiej stolicy.
"Niedawno dostałem list od nauczyciela z małej szkoły na południu Teksasu. Chciał zorganizować wycieczkę do Paryża, ale większość rodziców oglądała "Uprowadzoną" i nie zgodziła się, by jej dzieci tam jechały" - mówi Neeson. "Chyba muszę napisać do nich list, że będą bezpieczni" - żartuje aktor.
Akcja trzeciej części rozgrywa się w Los Angeles. Była żona Millsa zostaje zamordowana, a podejrzenie pada na niego, więc znów trzeba dorwać winnych, oczyścić się z zarzutów i przede wszystkim ochronić najdroższą córkę. To dreszczowiec z wieloma brutalnymi scenami akcji. Liam Neeson ma za sobą bokserskie doświadczenia. Trenował boks od 9 roku życia.
"To nauczyło mnie dyscypliny" - mówi w RMF FM aktor. "Do dziś dbam o kondycję, mam w domu małą siłownię i często z niej korzystam - dodaje. Oczywiście, że w najtrudniejszych scenach walk mam dublera, to Mark Vanselow. Zrobiliśmy razem, jeśli dobrze liczę, 16 filmów. On robi te najcięższe rzeczy, na czele z wypadaniem przez okno" - mówi ze śmiechem Neeson.
Pytam też o ekipę, bo i reżyser Olivier Megaton i Luc Besson, autor scenariusza oraz producent, są Francuzami.
"Ta załoga była szybka i sprawna. Miała świetną energię, a na planie pracowało też wiele dynamicznych kobiet. I ta energia udzielała się również mnie" - mówi Neeson.
Rozmawiamy też o tym, że "Uprowadzona 3" to nie jest tylko kino akcji. To również historia o tym, jak silne może być uczucie ojca do córki.
"To o czym mówisz, to serce tego filmu. Miłość do dziecka i szacunek do byłej żony. Więź między tą trójką jest wyjątkowa" - uśmiecha się Liam Neeson. A pytany o scenę, gdy Bryan Mills, żeby zdobyć informacje, torturuje przeciwnika, podtapiając go - odpowiada stanowczo. "Nie akceptuję tortur. Ale niestety użycie siły bardzo często działa. Tak powstawały państwa - dzięki aktom przemocy. Wojska, rebeliantów, terrorystów. Dziś ktoś jest terrorystą, a jutro mężem stanu. Tak jest od lat. Taka jest historia świata. Chyba nie jesteśmy zdziwieni?" - mówi w RMF FM Liam Neeson.
Teraz będzie grał u Martina Scorsese w filmie "Silence". "Milczenie" albo "Milczenie Boga", bo polski tytuł nie jest jeszcze znany, ma być gotowe pod koniec przyszłego roku.
"Gram jezuitę. I to jest świetnie napisana historia" - mówi aktor. Na razie w obsadzie są też Andrew Garfield i Adam Driver. "Mam spotkać się z nimi w marcu" - dodaje Neeson.
Film Scorsese powstaje na podstawie inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami powieści Shusaku Endo, która po polsku ukazała się pod tytułem "Milczenie". Jej bohaterami są dwaj jezuici, którzy w XVII wieku zostają wysłani na misję do Japonii. Nauczają o Bogu i szukają zaginionego mentora.
Do pokoju, w którym rozmawiamy wchodzi "pani kontrolująca czas" i pokazuje, że ten przeznaczony dla mnie właśnie się kończy.
"Pozdrów ludzi z Polski, bardzo miło wspominam czas spędzony w Waszym kraju i mam do Was duży sentyment" - Liam Neeson ściska moją dłoń. I prosi na koniec, żebym nauczyła go wymawiać poprawnie po polsku nazwisko reżysera "Idy", czyli Pawła Pawlikowskiego. "Mówię o tym filmie, wszędzie, gdzie się da" - uśmiecha się aktor.
Katarzyna Sobiechowska-Szuchta, RMF FM
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!