"Legiony": Taki film nie mógł powstać "biednie"
- To jest niesłychanie wdzięczny temat i mi bliski, także rodzinnie. Hasło "Legiony" jest w stanie obudzić we mnie pokłady altruizmu - powiedział podczas konferencji prasowej filmu "Legiony" reżyser Dariusz Gajewski. Obraz wejdzie do kin 20 września.
- Wiedziałem, że taki film nie może powstać biednie - reżyser Dariusz Gajewski powiedział podczas konferencji prasowej filmu "Legiony", która odbyła się w poniedziałek w Filmotece Narodowej - Instytucie Audiowizualnym w Warszawie. Zaznaczył, że dziurę budżetową udało się zapełnić "sercem i potem ekipy filmowej". - Pracowaliśmy wszyscy więcej, niż to jest ogólnie przyjęte na planie - dodał.
Budżet filmu wyniósł 27 mln. zł. Wystąpiło w nim 123 aktorów, 53 kaskaderów, ponad 550 osób z grup rekonstrukcyjnych, setki statystów. Wykorzystano 220 koni.
- Starałem się mieć takich współpracowników, którzy dobrze reagowali na hasło "Legiony". Ekipa składała się z bardzo różnych osób, w różnym wieku, o rozbieżnych poglądach politycznych. Mianownikiem była dobra reakcja na hasło "Legiony". Takich ludzi starałem się zaprosić do współpracy i dzięki temu ten film się udał - podkreślił Gajewski.
- Niektórzy doradzali mi, że ten film musi zrobić spec od kina historycznego. Ja wiedziałem, że niebezpieczeństwem tego filmu jest sztampa historyczno-patetyczna, brak prawdziwych bohaterów i prawdziwego świata. Miałem poczucie, że Darek Gajewski, reżyser znakomitego filmu "Warszawa", da mi poczucie uniknięcia tego sztampowego podejścia. Nie chciałem oddawać filmu komuś, kto umie obsługiwać maszyny, ale nie umie robić sztuki - wyjaśnił producent Maciej Pawlicki
W filmie wystąpili m.in.: Sebastian Fabijański, Bartosz Gelner, Wiktoria Wolańska, Mirosław Baka, Jan Frycz, Borys Szyc, Antoni Pawlicki, Piotr Żurawski, Piotr Cyrwus i Grzegorz Małecki.
Fabijański, który zagrał Józka, dezertera z carskiego wojska, podkreślił, że jego bohater, działał z poczucia powinności, a nie heroizmu. - Chciałem stworzyć bohatera czynu, a nie słowa. On nie mówi, a robi. Widzi cierpienie ludzkie, więc działa - powiedział aktor.
Z kolei Mirosław Baka zagrał Stanisława Kaszubskiego ps. Król, który najpierw wstąpił do Związku Strzeleckiego - organizacji, która stała się podstawą budowania struktur Legionów Polskich, a gdy wybuchła wojna trafił do oddziałów organizowanych przez Józefa Piłsudskiego.
- Nie zagłębiałem się zbyt w historię Kaszubskiego, nie czytałem wielu materiałów, bo nie o to chodziło w budowaniu tej roli. Grając Piłsudskiego trzeba się liczyć z tym, że każdy ma o nim swoje wyobrażenie i że będzie się ocenianym. O Kaszubskim naprawdę mało wiadomo. Należało stworzyć taką postać jaką zapisali scenarzyści i jaką ja sobie wyobraziłem - przyznał Baka.
Wiktoria Wolańska, dla której był to debiut na wielkim ekranie, zagrała postać, dla której pierwowzorem też służąca w Legionach Olga Gnatowicz.
Wolańska podkreśliła, że jej bohaterka, wraz z wieloma innymi młodymi kobietami w tamtym czasie, były gotowe pójść za swoimi bliskimi, chłopakami, braćmi, narzeczonym w bój. - Wojna weszła w ich życie nie licząc się z tym, jaki miały na nie pomysł - zauważyła aktorka.
- Te dziewczyny robiły bardzo dużo, obcinały się na chłopaka, nosiły takie same ciuchy - powiedziała Wolańska i przypomniała, że jej charakterystyczna fryzura filmowa nawiązuje do stylizacji, jakimi w 1911 r. współczesny świat zszokował polski fryzjer Antoni Cierplikowski. Słynny fryzjer z Sieradza w 1910 r. założył zakład fryzjerski w Paryżu i zasłynął z cięcia kobiet "na chłopczyce".
Studentka Wydziału Aktorskiego Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie Monika Pawlicka, która również gra w "Legionach" powiedziała, że postać, którą gra, Krystyna "miała symbolizować młode dziewczyny, które jeszcze nie do końca świadome poziomu niebezpieczeństwa, zagrożenia, szły do walki wiedząc, że tylko w wolnej Polsce będą mogły się realizować".
Do filmu przygotowano 280 mundurów i czapek oraz 780 par butów. Na planie były też autentyczne przedmioty, w tym oryginalna lornetka rotmistrza Zbigniewa Dunin-Wąsowicza (gra go Borys Szyc), którą miał podczas szarży pod Rokitną.
Kostiumograf Magdalena Rutkiewicz-Luterek (pracowała m.in. przy "Klerze", "Wołyniu" i "Karbali") podkreśliła, że szukając kostiumów odwiedzała m.in. magazyny w Hiszpanii, a przed filmem najdłużej dyskutowała z reżyserem o kolorze mundurów legionistów.
- Powszechnie obowiązuje domniemanie, że legioniści mieli szare stroje. Były pozyskiwane z magazynów wojska austriackiego. Reżyser przekonywał, że chłopcy, którzy szli do wojska szyli je własnym sumptem. Ustaliliśmy, że w filmie nie mają wyglądać jak wojska zaciężne ubrane przez króla od stóp do głów, tylko żeby się różnili. Dlatego przedstawiliśmy różne odcienie niebieskości i szarości - powiedziała.
Podczas konferencji Sebastian Fabijański podkreślił, że w "Legionach" to kostium grał główną rolę.
Film "Legiony" wejdzie do kin 20 września. Opowiada o pokoleniu lat 1914-1916, które wywalczyło Polsce niepodległość. Widowisko historyczne, "ukazuje młodych ludzi, bez wahania rzucających się w wir walki o odzyskanie państwowości, ale także tych, którzy dopiero zrozumieli, że tylko w wolnej Polsce zrealizują swoje marzenia". "Uniwersalna opowieść o wchodzeniu w dorosłość w trudnych czasach i dojrzewaniu do wspólnoty. Wielka historia jest tu tylko tłem dla rozgrywającej się na pierwszym planie love story. Uwikłani w nią są: dezerter z carskiego wojska - Józek, agentka wywiadu Pierwszej Brygady, członkini Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego - Ola oraz jej narzeczony, ułan i członek Drużyn Strzeleckich - Tadek" - czytamy w opisie dystrybutora.
Producentami filmu są Maciej Pawlicki i Adam Borowski. Autorami scenariusza Tomasz Łysiak, Dariusz Gajewski, Michał Godzic i Maciej Pawlicki. Głównym autorem zdjęć jest Jarosław Szoda ("Misja Afganistan", "Handlarz cudów"), a sekwencji szarży pod Rokitną - Arkadiusz Tomiak ("Człowiek z magicznym pudełkiem", "Karbala", "Obława").