"Legenda Zorro": Jedenaście rumaków
"Legenda Zorro" w miniony weekend zadebiutowała na ekranach w USA i większości krajów europejskich. Film zdominował przede wszystkim europejskie kina. W Ameryce uplasował się na drugim miejscu box office'u. W polskich kinach już od najbliższego piątku, 4 listopada.
Film, kontynuacja "Maski Zorro" - hitu sprzed siedmiu lat, jest jeszcze bardziej spektakularny. Ogromny rozmach dotyczył nie tylko gaży odtwórców głównych ról - Antonio Banderasa i Catherine Zety-Jones, którzy zainkasowali po 20 milionów dolarów, scenografii i efektów specjalnych, ale i koni.
W filmie wiernego konia Zorro - Tornado, zagrało aż jedenaście rumaków. Ich treningiem kierował były kaskader i ceniony trener Jack Lilley.
"Niektóre z nich były doskonałe w skokach. Cztery zatrudniliśmy głównie ze względu na niepospolitą urodę. Jeszcze inne były doskonałe w scenach, gdy musiały stać spokojnie i słuchać dialogów wypowiadanych przez aktorów. Czasem miałem wrażenie, że Tornado ma bardzo skomplikowaną osobowość" - żartował Lilley.
Pracę z końmi rozpoczęto na rok przed zdjęciami.
"Konia nie można do niczego gwałtownie zmuszać. Konieczna jest cierpliwa nauka, tym bardziej, że wiele scen kaskaderskich wymagało dubli" - opowiadał trener.
Don Alejandro de la Vega powraca na ekrany kin wiodąc spokojny żywot. Jeszcze tylko czasami spieszy na pomoc uciśnionym jako zamaskowany jeździec - Zorro. Kiedy odkrywa intrygę kalifornijskich biznesmenów i polityków działających w tajnym stowarzyszeniu Rycerzy Aragonii, znów musi ruszyć do walki.
Jego 10-letni syn Joaquín nawet nie podejrzewa, że ojciec to idealizowany przez chłopca bohater - legendarny Zorro. Elena stawia męża przed wyborem: życie rodzinne albo czasochłonne czynienie sprawiedliwości. Gdy Alejandro łamie dane jej słowo i znowu zakłada maskę, Elena występuje o rozwód...