Reklama

Laurence Fishburne miał zagrać w "Pulp Fiction"

W jednym z wywiadów Quentin Tarantino zdradził, że rola Julesa Winnfielda w "Pulp Fiction" została napisana z myślą o Laurencie Fishburnie. Według słów reżysera, odtwórca roli Morfeusza odrzucił propozycję - którą ostatecznie przyjął Samuel L. Jackson - dlatego, że nie była ona główną rolą w filmie. W wywiadzie udzielonym portalowi "Vulture", Fishburne podał prawdziwy powód nie skorzystania z propozycji Tarantino.

W jednym z wywiadów Quentin Tarantino zdradził, że rola Julesa Winnfielda w "Pulp Fiction" została napisana z myślą o Laurencie Fishburnie. Według słów reżysera, odtwórca roli Morfeusza odrzucił propozycję - którą ostatecznie przyjął Samuel L. Jackson - dlatego, że nie była ona główną rolą w filmie. W wywiadzie udzielonym portalowi "Vulture", Fishburne podał prawdziwy powód nie skorzystania z propozycji Tarantino.
Laurence Fishburne poradziłby sobie z rolą Julesa tak dobrze jak Samuel L. Jackson? /Miramax/Courtesy Everett Collection /East News

"Nie byłem w stanie zaakceptować tego, w jaki sposób pokazywano zażywanie heroiny. Nonszalancki, luźny, jak gdyby heroina była atrakcyjna. Nie chodziło o moją postać w 'Pulp Fiction', ale o przekaz płynący z filmu. Sposób, w jaki została w nim przedstawiona heroina. Ta cała, k..., hipodermia i zastrzyk z adrenaliny?! No po prostu: nie!" - tłumaczy Fishburne.

"Zebrało się wiele różnych spraw. Zastanawiałem się, dlaczego największy, najczarniejszy i najgroźniejszy bandyta zostaje analnie zgwałcony przez dwóch wsioków? Kiedy rozmawiałem potem z Vingiem Rhamesem, który zagrał Marsellusa Wallace'a, tłumaczył: 'Nie masz pojęcia, jak wielu chłopaków dziękowało mi za zagranie tej roli'. Doceniali to, że był w stanie ją zagrać, bo niektórym też się to przydarzyło, a mimo to dalej pozostali prawdziwymi mężczyznami. To, że zostali zgwałceni, nie umniejszało ich męskości. Wtedy nie byłem w stanie myśleć w takich kategoriach, a Ving był. Nie wszystko jest dla każdego" - mówi dalej aktor.

Reklama

Fishburne wypowiedział się również na temat tego, jak ważna dla "Pulp Fiction" jest kreacja Samuela L. Jacksona, którą bez dwóch zdań traktuje jako pierwszoplanową. "Sam schował cały film do kieszeni i wyszedł razem z nim w stronę pierwszoplanowej kariery. O czym tu w ogóle gadać? To świetna rola" - przekonyhe Fishburne.

W tym samym wywiadzie Fishburne zdradza, że wątpliwości podobnej natury odnośnie przekazu, jaki niesie za sobą film, sprawiły, że nie przyjął roli Radio Raheema w filmie Spike'a Lee "Rób, co należy". Ostatecznie zagrał ją Bill Nunn.


PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Laurence Fishburne | Tarantino Quentin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy