Reklama

Laureat Oscara powraca z emerytury. Syn nakłonił go do zmiany decyzji

Daniel Day-Lewis, zdobywca aż trzech Oscarów w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy, wraca do pracy! Legendarny gwiazdor od kilku lat przebywał na emeryturze. Co nakłoniło go do powrotu?

Daniel Day-Lewis powraca do aktorstwa. To sprawka jego syna

Daniel Day-Lewis, powszechnie uważany za jednego z najwybitniejszych aktorów swojego pokolenia, powraca z emerytury po siedmiu latach nieobecności na dużym ekranie. Wystąpi w nadchodzącym filmie Focus Features i Plan B "Anemone", który jest debiutem reżyserskim jego syna, Ronana.

Daniel Day-Lewis i Ronan Day-Lewis są współautorami filmu, opisywanego jako eksploracja skomplikowanych relacji między ojcami, synami i braćmi, a także "dynamiki więzi rodzinnych". Dla Daniela Day-Lewisa będzie to pierwszy występ od czasu produkcji "Nić widmo" z 2017 roku Paula Thomasa Andersona.

Reklama

"Jesteśmy niezwykle podekscytowani współpracą z genialnym artystą wizualnym Ronanem Day-Lewisem przy jego pierwszym filmie fabularnym oraz z Danielem Day-Lewisem jako jego współpracownikiem. Napisali naprawdę wyjątkowy scenariusz i nie możemy się doczekać, aby przedstawić widzom ich wspólną wizję" - mówił w oświadczeniu prezes Focus Features Peter Kujawski.

Nowa współpraca ojca i syna

26-letni Ronan Day-Lewis z wykształcenia jest malarzem. Jego ojciec jest jedynym aktorem, który kiedykolwiek zdobył trzy Oscary dla najlepszego aktora. Daniel Day-Lewis został doceniony za role w filmach "Lincoln" (2012) Stevena Spielberga, "Aż poleje się krew" (2007) Paula Thomasa Andersona oraz "Moja lewa stopa" (1989) Jima Sheridana. Aktor oficjalnie ogłosił, że rezygnuje z występów przed kamerą w 2017 roku, jeszcze przed premierą "Nici widmo", jednak nie podał powodu swojej emerytury. 

"Wiedziałem, że wydanie oświadczenia było nietypowe. Chciałem jednak wyznaczyć granicę. Nie mogłem dać się wciągnąć w kolejny projekt. Przez całe życie mówiłem o tym, że powinienem przestać grać i nie wiem, dlaczego tym razem było inaczej, ale impuls do odejścia zakorzenił się we mnie i stał się przymusem. To było coś, co musiałem zrobić" - mówił w jednym z wywiadów.

Zobacz też: "Here. Poza czasem": Przełomowy film? Czegoś takiego jeszcze nikt nie robił

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Daniel Day-Lewis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy