Reklama

Laureat Oscara nie liczy na wieczną sławę. "Nikt nie będzie o nas pamiętał"

Pochodzący z Nowej Zelandii reżyser jest obecnie jednym z najbardziej rozchwytywanych filmowców na świecie. Chcą go zatrudniać największe studia filmowe, uwielbiają z nim pracować najsłynniejsze gwiazdy kina. Pomimo to Taika Waititi nie ma wątpliwości, że jego dokonania nie zapewnią mu wiecznej sławy. Jego zdaniem za kilkadziesiąt lat nikt już nie będzie o nim pamiętał.

Pochodzący z Nowej Zelandii reżyser jest obecnie jednym z najbardziej rozchwytywanych filmowców na świecie. Chcą go zatrudniać największe studia filmowe, uwielbiają z nim pracować najsłynniejsze gwiazdy kina. Pomimo to Taika Waititi nie ma wątpliwości, że jego dokonania nie zapewnią mu wiecznej sławy. Jego zdaniem za kilkadziesiąt lat nikt już nie będzie o nim pamiętał.
Taika Waititi / Robin L Marshall/WireImage /Getty Images

"Mam 47 lat. Mój Boże, zdejmijcie z siebie tę presję. Ludzie mają obsesję bycia lubianymi, zostawienia czegoś po sobie, bycia zapamiętanym. A słuchajcie, nikt nie będzie o nas pamiętał! Wiecie, kto wyreżyserował 'Casablancę'? To bez wątpienia jeden z najlepszych filmów w historii kina, a nikt nie zna nazwiska jego reżysera. Jak wobec tego ja mógłbym spodziewać się, że ktoś mnie zapamięta? Tak więc mam do gdzieś" - powiedział Taika Waititi w rozmowie z portalem The Hollywood Reporter.

Reklama

Reżyser zaapelował też do innych twórców, żeby nie podchodzili tak poważnie do swoich dzieł i nie przejmowali się czymś takim, jak spuścizna, którą zostawią. "Po prostu żyjmy, zróbmy kilka filmów. Za 15-20 lat będą przestarzałe i nieistotne. Ja również. Kiedyś umrę i ktoś inny będzie robił to, co ja. Nie podoba mi się ta cała idea pogoni, pogoni za życiem. Czy my naprawdę musimy pracować tak ciężko? Być może nie" - stwierdził Waititi.

Taika Waititi: Czułem się jak w filmie "Truman Show"

Twórca "Co robimy w ukryciu" przyznaje, że na początku swojej kariery był narcyzem. "Przez całe swoje życie byłem przekonany, że wszystkie moje pomysły są wspaniałe. Teraz wiem, że nie były. Czułem się jak w 'Truman Show', że wszystko, co jest mi podstawiane pod nos, jest dla mojej osobistej rozrywki. Myślałem, że jestem otoczony idiotami i wierzyłem, że w końcu dostrzegą moją genialność. Zabrzmię jak dupek, ale pomogło mi to w karierze. Jeśli chodzi o tworzenie filmów, to nie ma innej rady, trzeba podejmować decyzje szybko i stanowczo. Zapytajcie jakiego tylko chcecie reżysera. Oni przez 85 proc. czasu pracy nie mają pojęcia, co robią i tylko mają nadzieję, że nikt się nie zorientuje" - dodał nowozelandzki twórca.

17 listopada tego roku do polskich kin trafi najnowszy film Waititiego zatytułowany "Pierwszy gol". To oparta na faktach produkcja, która czekała na premierę kilka lat. Opowiada historię holenderskiego trenera piłki nożnej, który obejmuje najgorszą reprezentację na świecie.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Taika Waititi | Casablanca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy