Laureat Oscara kręceni zachorował przez kręcenie filmów... po angielsku?!
Meksykanin Alejandro Inarritu, któremu "Birdman" i "Zjawa" przyniosły łącznie cztery Oscary, po latach wyjawił, że kręcąc swój pierwszy anglojęzyczny film "21 gramów", mocno sfatygował swoje gardło, próbując przestawić się z mówienia po hiszpańsku na angielski. Tak mocno, że musiał później poddać się operacji strun głosowych.
16 grudnia na platformę Netfliksa trafił nowy film Alejandro Inarritu "Bardo, fałszywa kronika garści prawd". To surrealistyczna, widowiskowa opowieść o cenionym dziennikarzu i dokumentaliście, od lat mieszkającym i pracującym w Los Angeles. Kiedy postanawia on udać się z wizytą do Meksyku, niespodziewanie podróż do ojczyzny będzie dla niego chwilą refleksji nad życiem.
Przy okazji tej premiery meksykański reżyser udzielił wywiadu portalowi Yahoo na temat całokształtu swojej kariery. Szczególnym zaskoczeniem dla fanów filmowca może być ciekawostka na temat "21 gramów", produkcji z 2003 r., która była anglojęzycznego debiutem Inarritu.
"Wyzwaniem było dla mnie wówczas zrozumienie sposobu, w jaki pracujecie w Stanach Zjednoczonych, ze związkami zawodowymi, różnymi ograniczeniami, nakazami, itd. Wyzwaniem był też język. Mój angielski nie jest tak dobry. A wtedy był bardzo zły, więc to mnie ograniczało. Przejście z hiszpańskiego na angielski, który wymaga innej pracy gardłem, było dla mnie tak trudne, że zaraz po nakręceniu filmu musiałem przejść operację jednej ze strun głosowych, bo ta była całkowicie uszkodzona. Nie pomogło mi z pewnością to, że pracując nad filmem, mówiłem 24 godziny na dobę" - wspominał Inarritu.
Wysiłek, który Meksykanin włożył w "21 gramów" opłacił się. Film spotkał się z pozytywnym odbiorem zarówno ze strony widzów, jak i krytyków filmowych. Utorował mu drogę do kariery w USA, a Naomi Watts i Benicio del Toro przyniósł nominacje do Oscarów.