Krzysztof Zanussi: Taka jest rola sztuki
Krzysztof Zanussi, którego najnowszy film "Eter" będzie miał w piątek, 19 października, swą premierę w Rzymie, powiedział, że unikając "gwałtownych środków", porusza mocną, "krwawą" tematykę. Podkreślił, że jego nowe dzieło jest wyzwaniem światopoglądowym.
"Eter" jest koprodukcją Polski, Ukrainy, Węgier, Litwy i Włoch. Opowiada o lekarzu wojskowym pracującym na obrzeżach Cesarstwa Rosyjskiego na początku XX wieku. Przeprowadza on eksperymenty medyczne, robiąc zastrzyki z eteru, by zadać ból i manipulować ludźmi. W filmie grają między innymi: Jacek Poniedziałek, Andrzej Chyra, Ostap Vakuliuk, Maria Riaboshapka, Małgorzata Pritulak.
W rozmowie przed premierą "Eteru" na festiwalu w "Wiecznym Mieście" Krzysztof Zanussi podkreślił: "Nie sięgam po żadne gwałtowne środki, bo tego unikam, jak mogę. Nie polewam moich aktorów keczupem, chociaż opowiadam o sprawach krwawych. Ale chodzi mi o zastanowienie, trochę bardziej filozoficzne, nad światem. To zawsze - zaznaczył - w kulturze jest nurt poboczny".
"Odwołuję się do Tomasza Manna, do 'Fausta' Goethego, do mitu człowieka, który zaprzedaje duszę, czyli to, co ma najcenniejsze, a jeszcze zaprzedaje ją w czasach, kiedy nikt w duszę nie wierzy" - wyjaśnił reżyser. Jak podkreślił, taka tematyka to "wyzwanie światopoglądowe, bo mówię coś, co nie jest masowo przyjęte".
"Taka jest rola sztuki, żeby powiedzieć czasem coś inaczej niż mówią inni" - stwierdził Zanussi. Zdaniem reżysera rezultatem tego, że rynek filmowy jest masowy, jest to, że "najniższy wspólny mianownik powoduje największe sukcesy i wiele osób chce się na to orientować".
Wyjaśnił, że chciałby mieć dużą, szeroką publiczność, ale zarazem rozumiejącą jego język filmowy i zainteresowaną problemami, które dotyczą egzystencji. "To nie jest przywilej elit, że się czymś takim interesują, bo elity bywają bardzo powierzchowne i mało mądre w podejściu do życia. Czasem od prostego człowieka słyszę najpoważniejsze pytania o to, co warto, co ma sens i czy sens w ogóle istnieje" - wyznał Zanussi.
"Dzisiaj jest o tyle trudno, że w czasach w miarę pokojowych, zamożnych, gdy ludzie bogacą się z roku na rok, właśnie to szalenie odciąga myśl od podstawowych pytań, po co my w ogóle żyjemy, jaki jest sens i pożytek i czym naprawdę warto się cieszyć" - dodał.
Zaznaczył, że "nie zawsze poważny problem mija się z szeroką publicznością". Jak przypomniał, "La Strada" Federico Felliniego była filmem bardzo popularnym, a zarazem "niezwykle głębokim, o tym, że świat przeniknięty jest sensem, tylko trzeba ten sens odgadnąć". "Jednocześnie właśnie 'La Strada' była przedmiotem wielkiego oburzenia sfer klerykalnych w Rzymie, watykański dziennik 'L’Osservatore Romano' opublikował niezwykle niemądry tekst na temat tego filmu" - stwierdził polski reżyser.
Jego zdaniem istnieją nadal widzowie, którzy w kinie szukają refleksji, zastanowienia, odpowiedzi na ważne pytania. "Przekonuję się, że Polska ma znacznie gęstszą tkankę inteligencką niż może się wydawać z perspektywy wielkich metropolii. W małych miejscowościach, które ostatnio odwiedziłem, zbierało się po kilkadziesiąt osób chętnych do poważnej rozmowy. Dla mnie jest to powód do optymizmu" - powiedział.
Zanussi zapytany o to, jak postrzega papieża Franciszka, odparł: "Coś ważnego zmienia w Kościele, ma skłonność do powrotu do elementarnych ewangelicznych zasad i to w wielu ludziach budzi różne demagogiczne uczucia - czasem chcą go sobie zawłaszczyć albo przekręcić jego nauczanie. Niepotrzebnie".
"Innym językiem niż poprzedni papieże mówi rzeczy bardzo Kościołowi potrzebne w tej chwili i, co ważne, również robi wiele istotnego, także jako administrator wziął się za tę Sodomę i Gomorę, o której wiedzieliśmy wszyscy. Już jego poprzednik wykonał wiele mocnych ruchów, ale Franciszek robi jeszcze mocniejsze" - stwierdził Zanussi w rozmowie z PAP.
W przeddzień premiery "Eteru" na festiwalu w stolicy Włoch reżyser spotkał się w ambasadzie RP z przedstawicielami świata włoskiej kinematografii i dziennikarzami filmowymi. Prowadzący spotkanie z nim zastępca redaktora naczelnego dziennika "Il Messaggero" Alvaro Moretti powiedział: "Brakowało filmu Krzysztofa Zanussiego w Rzymie".