Reklama

Krystyna Janda z tytułem doktora honoris causa Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie

- Nie ma takiego filmu, spektaklu, roli, dla której warto byłoby upokorzyć człowieka; tego jestem pewna - mówiła Krystyna Janda, której w poniedziałek nadano tytuł doktora honoris causa Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie.

- Nie ma takiego filmu, spektaklu, roli, dla której warto byłoby upokorzyć człowieka; tego jestem pewna - mówiła Krystyna Janda, której w poniedziałek nadano tytuł doktora honoris causa Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie.
Krystyna Janda podczas Inauguracji roku akademickiego w Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie / Jacek Bednarczyk /PAP

Podczas poniedziałkowej inauguracji 74. roku akademickiego 2019/2020 w Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie nadany został - po raz pierwszy w historii tej uczelni - tytuł doktora honoris causa, który otrzymała Krystyna Janda, wybitna aktorka teatralna i filmowa, reżyser. 

- Nigdy nie traktowałam siebie ani mojej pracy zbyt poważnie. Raczej nigdy nie brałam tego, co robię, za pracę. Przez całe życie była to przyjemność i zabawa, odpowiedzialność i często także poświęcenie, bo zawsze uważałam, że to zawód obarczony społecznymi obowiązkami i odpowiedzialnością - mówiła aktorka, założycielka i dyrektor artystyczna warszawskiego Teatru Polonia i Och -Teatru. Jak dodała, jej działalność była dla niej przede wszystkim sposobem "na udane życie, pełne wrażeń, sensu i niespodzianek".

Reklama

Janda podkreśliła, że gra już od 45 lat, a na szczycie listy reżyserów, z którymi przyszło jej współpracować, znajduje się Andrzej Wajda. Obecnie wciela się w dziesięć postaci, a teatry, w których występuje, wystawiają spektakle 900 razy w roku. - Jednego jestem po tych 45 latach pewna - umiem zagrać człowieka. Opowiedzieć o człowieku. I być może z tego powodu zasługuję na honor, którym mnie państwo obdarzacie - podkreśliła artystka.

Aktorka zwróciła się także do studentów szkoły, którzy, w jej ocenie, wchodzą w życie zawodowe w bardzo trudnych czasach. - Przywilej interpretacji tego świata ma każdy artysta. Musicie być do tego - każdy z was z osobna - przygotowani. Nie może wam być wszystko jedno; nie wolno - wskazywała.

- Nie ma takiego filmu, spektaklu, roli, sceny, premiery, dla której warto byłoby upokorzyć człowieka. Nie ma - tego jestem pewna - mówiła Janda do młodych. Jak podkreśliła, "sztuka nie jest cenniejsza niż godność". - Musicie mieć w tej pracy szacunek przede wszystkim do siebie - apelowała.

W laudacji na cześć uhonorowanej, wygłoszonej przez rektor AST Dorotę Segdę, zwracano uwagę także na społeczne zaangażowanie Jandy oraz liczne nagrody, które zdobyła. - Są wśród nich Feliksy, Gustawy, Orły, Lwy, Kaczki, Róże, Maski, Kamery i Palma - wymieniła Segda.

Rektor przywołała słowa aktora Jerzego Stuhra, który wskazywał, że Janda, grając w "Człowieku z marmuru", "zaczęła być reprezentantem nowego, młodego pokolenia Polaków, wyrażających niezgodę na rzeczywistość, która ich otaczała". - Była uosobieniem rodzącego się buntu - dodała.

Z kolei w "Przesłuchaniu", jak podkreślił Stuhr, aktorka "dała przykład swojemu pokoleniu, jak zdobywa się polityczną dojrzałość i postawę obywatelską, jak uczy się patriotyzmu, uczciwości i odwagi w walce z reżimem komunistycznym".  Za tę rolę Janda została uznana za najlepszą aktorkę festiwalu w Cannes i w 1990 r. zdobyła na nim Złotą Palmę.

Ostatnia filmowa rola w obrazie "Słodki koniec dnia" Jacka Borcucha przyniosła Jandzie nagrodę dla najlepszej aktorki na festiwalu w Sundance. W opinii Stuhra, artystka okazała się "natychmiast rozpoznawalna poprzez wolność, niezależność poglądów, siłę wewnętrzną i mocną osobowość".

Artysta zwracał uwagę również na dbałość Jandy w doborze polskiego repertuaru w teatrze telewizji. Przypomniał również postaci, w które aktorka wcieliła się w swoich monodramach. "Są to zawsze bohaterki niezwykłe, bardzo silne osobowości, walczące o pozycję i godność kobiety; demonstrujące swą niezależność, upór, uczciwość i determinację dla wartości, które wyznają i których bronią" - podkreślił. Wśród nich wymienił m.in. Danutę Wałęsę, Elżbietę z "Białej bluzki", będącą alter ego Agnieszki Osieckiej, i Marię Callas.

Podczas uroczystości inauguracji roku akademickiego wręczono indeksy studentom pierwszych lat. Rektor uczelni odczytała także list, który do społeczności skierował  minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Wicepremier podziękował nauczycielom akademickim za "dbałość o rzetelny warsztat artystyczny młodych twórców, aktywność na scenie międzynarodowej, umiejętne łączenie teorii akademickiej z doświadczeniem i praktyką oraz wysoki poziom kształcenia studentów".

Minister kultury nadał także medale i odznaczenia pracownikom AST, które wręczono podczas uroczystości. Złotym medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis odznaczony został Józef Opalski, z kolei brązowe medale przyznano: Remigiuszowi Brzykowi, Rafałowi Dziwiszowi, Mieczysławowi Grąbce, Iwonie Kępie i Adamowi Nawojczykowi. Odznakę honorową otrzymała Iwona Kołodziejczyk. Natomiast decyzją ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego przyznano medale KEN dwóm pracownikom: Oldze Katafiasz i Zdzisławowi Sośnierzowi.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Krystyna Janda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy