Krystyna Janda wciąż jest w żałobie po zmarłym 15 lat temu mężu
Krystyna Janda przyznała w rozmowie z Anną Kalitą (Gazeta.pl), że po 15 latach od śmierci męża, operatora Edwarda Kłosińskiego, wciąż jest w żałobie. Wróciła także pamięcią do gestu Kozakiewicza, który jego bohaterka w "Człowieku z marmuru" Wajdy pokazuje w kierunku budynku Telewizji Polskiej. "Chętnie zrobiłabym to jeszcze raz" - przyznała Janda,
W styczniu 2023 roku minęło 15 lat od śmierci Edwarda Kłosińskiego, wybitnego operatora i męża Krystyny Jandy.
W rozmowie z Anna Kalitą aktorka przyznała, że nie zakończyła jeszcze żałoby po zmarłym mężu. "I bardzo dobrze się z tym czuję. Pamiętam, wszyscy mówili, że mi się pogorszy jakość życia psychicznego w związku z żałobą. Czuję się z tym w porządku" - podkreśliła.
"Nie można sobie ot tak powiedzieć: dosyć tego. Ja się nie staram wyjść z żałoby, przeciwnie, czułabym się gorzej, gdybym ją zakończyła. Teraz też jestem wciąż w żałobie - po mojej matce. Obserwuję moją siostrę - ona też. Są ludzie, po których żałoba się nie kończy" - dodała Janda.
Dopytywana przez dziennikarkę, czy jej mąż nie był zazdrosny o miłosne sceny między Jandą a Danielem Olbrychskim w filmie "Pestka", którego Kosiński był operatorem, aktorka podkreśliła, że oboje byli profesjonalistami.
"Kiedy kręciliśmy z Danielem scenę erotyczną, owszem, wyprosiliśmy wszystkich z hali, by niepotrzebne osoby się nie kręciły, ale zazdrość? Skąd! Jesteśmy zawodowcami. Krzyczałam: 'Kamera!', a do Daniela mówiłam: 'Proszę!', i całował. A mąż to kręcił" - opowiedziała Janda.
Aktorka wróciła także wspomnieniami do roli w filmie Andrzeja Wajdy "Człowiek z marmuru", w którym wcieliła się w rolę ambitnej reżyserki Agnieszki, która planuje nakręcić film o byłym przodowniku pracy. Gestu Kozakiewicza, który jej ekranowa postać wykonuje w kierunku budynku TVP, nie było w scenariuszu. "Chętnie zrobiłabym to jeszcze raz" - przekonuje Janda.
"W Polsce te 30 lat po zmianie to były lata szczęśliwe. Wszystko się zmieniało. Rosło, piękniało, rozwijało. Powstawały nadzwyczajne inicjatywy. Firmy. Usługi. Instytucje. Ta ilość NGO-sów! Ludzi, którzy za swój cel życia obrali pomoc innym: dzieciom, chorym, samotnym. Prawdziwa arystokracja ducha! A potem nagle wszystko się zmieniło, demokracja zaczęła się chwiać i zaczął się ten koszmar" - diagnozuje aktorka..
Komentarzy na bieżące tematy nie brakuje także w w jej monodramie "My Way", który z okazji swych 70. urodzin sama napisała i wyreżyserowała.
"Miałam ideały, myślałam, że Polska będzie już coraz wspanialsza. Niestety stało się, co się stało. Jeżeli dalej będzie rządził PiS, masowo znikniemy z powierzchni ziemi" - mówi w pewnym momencie ze sceny.
"Tak to ze mnie wyfruwa. I dobrze. Milczenie jest zgodą" - komentuje Janda w rozmowie z Gazeta.pl.