"Krwawy sport": Najwspanialszy turniej, którego nie było
Każda gwiazda ma swój pierwszy hit. Sylvester Stallone wkroczył do hollywoodzkiego panteonu dzięki "Rocky'emu". Arnold Schwarzenegger miał "Terminatora". Natomiast Jean-Claude Van Damme wybił się na "Krwawym sporcie". Zachwycił widzów swoimi wykopami oraz szpagatami. Największą gwiazdą filmu okazał się jednak Frank Dux, którego wspomnienia stanowiły podstawę fabuły. Dopiero po latach wyszło na jaw, że nieco minął się z prawdą. 26 lutego 2023 roku mija 35 lat od premiery "Krwawego sportu" Newta Arnolda.
Jean-Claude Van Damme, pochodzący z Belgii mistrz sztuk walki, nazywany także "mięśniakiem z Brukseli", przybył do Stanów Zjednoczonych w celu zrobienia kariery aktorskiej. Jego początki były trudne. Chodził na kolejne castingi, ale dostawał najwyżej epizody. Wydawało się, że szczęście w końcu uśmiechnęło się do niego w 1986 roku, gdy otrzymał tytułową rolę w thrillerze science fiction "Predator" Johna McTiernana. To mógł być jego bilet do sławy. Został przeciwnikiem samego Arnolda Schwarzeneggera.
Niestety, jego radość nie trwała długo. Van Damme wyleciał z produkcji - w zależności od wersji wydarzeń, a tych funkcjonuje kilka - z większym lub mniejszym hukiem. Według niektórych został zwolniony, bo mdlał z powodu wysokiej temperatury w sylikonowym kostiumie Predatora. Inni zarzekali się, że Belg wplatał do swoich scen elementy kickboxingu, co miało doprowadzać do furii producentów. Wszystkie te anegdoty mają jeden finał - Van Damme znów został bez pracy.
Bez gotówki i dachu nad głową, Belg spał w samochodzie lub u znajomych i imał się każdego zajęcia, by zarobić kilka dolarów. Pewnego dnia w restauracji, w której był kelnerem, pojawił się Menahem Golan, producent i współwłaściciel kultowej wytwórni Cannon Films, znanej z serii "Amerykański ninja" i sequeli "Życzenia śmierci". Van Damme stwierdził, że to jest jego szansa. Podszedł do producenta, trzymając dwa talerze z zupą. Przedstawił się, a następnie jego stopa poszybowała wysoko nad czubkiem głowy zaskoczonego Golana. "Wtedy pomyślałem, że kopie jak prawdziwy mistrz sztuk walki" - wspominał po latach producent. Zachwycony pokazem zaprosił kelnera do swojego biura.
Van Damme spotkał się z Golanem kilka tygodni później. Chcąc zaprezentować się z jak najlepszej strony, Belg ściągnął koszulkę, by pochwalić się swoją muskulaturą. Zrobił także kilka szpagatów, z których będzie później znany. Golan wydawał się jednak nieporuszony. Spokojnie wskazał na plakaty swoich ostatnich filmów i powiedział: "Mój przyjacielu, Michael Dudikoff - to jest gwiazda. Chuck Norris - to jest gwiazda. Ty nigdy nie będziesz gwiazdą. Co mi po szpagatach? Po mięśniach? Potrzebuję aktorstwa, przykro mi".
Van Damme był na życiowym zakręcie - głodny, bez pracy, bez pieniędzy. Jak sam wspomina, rozkleił się. Zaczął dosłownie błagać o jakąś rolę, nawet najmniejszą. Golan miał poczuć się niekomfortowo. Przewrócił oczami, westchnął, a po chwili zawołał swoją asystentkę: "Kochana, przynieś mi 'Krwawy sport'". Następnie spojrzał na Van Damme'a. "Chcesz być gwiazdą?" - spytał. "Dobra, zrobię z ciebie gwiazdę".
Scenariusz "Krwawego sportu" był oparty na wspomnieniach Kanadyjczyka Franka Duksa. Twierdził on, że jako nastolatek został uczniem Senzo Tanaki, mistrza ninjutsu, a w 1975 roku wygrał sekretny turniej Kumite. Według niego wydarzenie odbywało się co pięć lat, a on był pierwszym reprezentantem Zachodu, któremu udało się zwyciężyć. Chociaż turniej był owiany tajemnicą, Dux miał otrzymać pozwolenie na mówienie o nim - i czynił to przy każdej możliwej okazji. Jego historia wydawała się idealnym materiałem na film. W scenariuszu porucznik Dux (w tej roli Van Damme) wymykał się z koszar, by wziąć udział w odbywającym się w Hongkongu Kumite. Jego najgroźniejszym przeciwnikiem okazywał się Chong Li (Bolo Yeung), niewahający się zabijać pokonanych przeciwników.
Przed rozpoczęciem zdjęć Dux poprosił o spotkanie z Van Damme'em. Kanadyjczyk chciał się upewnić, że grający go aktor jest w odpowiedniej formie. Nie był zadowolony z tego, co zobaczył. Oznajmił Belgowi, że musi on przejść jego autorski, trzymiesięczny trening albo nici z roli. Europejski mistrz, przecież będący już w świetnej formie, zgodził się. Później opisywał ten okres jako jeden z najcięższych i najbardziej wymagających w swoim życiu.
"Krwawy sport" kosztował niewiele ponad 2 miliony dolarów. Zarobił 15 milionów w Stanach Zjednoczonych i 35 milionów na pozostałych rynkach. Okazał się także hitem wideo - w ciągu roku sprzedano ponad 150 tysięcy kaset z filmem. Produkcja była pierwszym sukcesem Van Damme'a, który w przyszłości wielokrotnie współpracował z wytwórnią Cannon. Nakręcił pod jej szyldem m.in. "Cyborga" i "Kickboksera". Nigdy nie ukrywał swojej wdzięczności dla Golana za daną mu szansę. Gdy producent zmarł 8 sierpnia 2014 roku, aktor napisał na swoim koncie na Twitterze: "Kochałem cię i zawsze będę kochał". JCVD kontynuował także współpracę z Duksem. Wspólnie opracowali historię "The Kumite", reżyserskiego debiutu Belga. Finał ich znajomości był dosyć niespodziewany.
Przez lata Dux udzielił niezliczonej ilości wywiadów dotyczących Kumite, a także jego niezwykłej kariery wojskowej i szpiegowskiej. Jego opowieści wzbudzały coraz większe zainteresowanie wśród dziennikarzy i ekspertów zajmujących się sztukami walki. W końcu ktoś powiedział "sprawdzam". Szybko okazało się, że nie ma żadnych dowodów na istnienie Kumite. Zaprzeczył temu nawet minister sportu Bahamów, które miały być gospodarzem turnieju. Eksperci powątpiewali także w rekordy, które przypisywał sobie Dux - zwycięstwo w 56 walkach podczas jednego wydarzenia oraz znokautowanie jednego z przeciwników w czasie 0,12 sekundy.
Nie było także żadnych śladów na istnienie Senzo Tanaki, rzekomego mistrza Duksa. Pytany o niego Kanadyjczyk odpowiadał, że nie wie, gdzie aktualnie znajduje się jego nauczyciel ani czy w ogóle żyje. Lata później przekonywał, że Tanaka zmarł, a w swych ostatnich słowach poprosił swego ucznia o uczestnictwo w Kumite. W końcu ktoś zauważył, że nieznany przez nikogo poza Duksem mistrz ma na imię tak samo, jak postać z powieści "Żyje się tylko dwa razy" z cyklu o Jamesie Bondzie. Oskarżony o kłamstwo bronił się, twierdząc, że Ian Flemming często wzorował swoich bohaterów na prawdziwych osobach.
Także przechwałki o błyskotliwej karierze w CIA i wojsku szybko okazały się co najmniej wątpliwe. W obliczu kolejnych kłamstw Duksa Van Damme zdecydował się zakończyć ich współpracę. Scenariusz "The Kumite" został przepisany i zyskał nowy tytuł: "The Quest". Dux, któremu wcześniej obiecano 2,5 procenta z przychodów, dostał za swoją pracę 50 tysięcy dolarów. Wściekły postanowił dochodzić swoich praw w sądzie. Ten oddalił jednak jego pozew. On i Van Damme już nigdy nie pracowali razem. Dux w kolejnych latach udzielał nowych wywiadów i przedstawiał kolejne niesamowite historie ze swojego życiorysu. Natomiast "The Quest" okazał się jednym z ostatnich wysokobudżetowych filmów w karierze "mięśniaka z Brukseli", którego gwiazda zaczęła powoli gasnąć.