Kożuchowska nie chce do Hollywood
W Polsce jej statusowi jednej z najpopularniejszych aktorek nic nie grozi. Małgorzata Kożuchowska zdobyła sympatię publiczności rolą w "M jak miłość" i uznanie krytyków, choćby za "Senność". Byłaby świetnym "towarem eksportowym", ale woli zostać w kraju.
Wiele polskich aktorek próbuje zrobić karierę w Hollywood. Udaje się nielicznym. Małgorzata Kożuchowska kiedyś nawet wystąpiła w teatrze w Nowym Jorku, ale postanowiła wrócić do kraju.
"Po drugim roku szkoły teatralnej, wraz z dziewiątką kolegów pojechałam na miesięczne warsztaty musicalowe do stanu Connecticut. Z grupą amerykańskich studentów przygotowywaliśmy tam program muzyczny z utworów Gershwina, który potem pokazaliśmy w Nowym Jorku" - opowiada w wywiadzie dla "Tele Tygodnia".
"Pamiętam, że przeszła mi przez głowę taka myśl:Gośka, przecież to tu dzieje się wszystko, co najważniejsze dla aktora. Jesteś tak blisko fabryki snów. Znasz nawet te plenery z filmów. Zostań! Nie starczyło mi wtedy odwagi. Chyba byłam wychowana w przeświadczeniu, że trzeba zdać maturę, pójść na studia, obronić dyplom. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że można to ominąć, pójść na skróty".
"Czy żałuję, że wtedy nie rzuciłam się na głęboką wodę? Nie. Mogło się udać albo skończyć porażką. Każdy ma jakąś drogę w życiu, a wtedy moja prowadziła z powrotem do kraju".
Co prawda sama grać w Stanach nie zamierza, ale często zawodowo wyjeżdża do ulubionego Nowego Jorku podpatrywać innych aktorów.
"Mam wrażenie, ze jestem w centrum świata. To wspaniałe, że można tak zaplanować wyjazd, by zobaczyć w nowojorskim teatrze Jessikę Lang, Susan Sarandon, czy Jeremy´ego Ironsa. Kiedyś to było zupełnie nierealne. Widywało się ich tylko w kinie czy telewizji. A teraz z pierwszego czy drugiego rzędu w teatrze śledzę ich każdy gest" - zachwyca się aktorka.
Kożuchowska nie ogranicza się jednak wyłącznie do Polski. Ostatnio zagrała w czeskim thrillerze psychologicznym "T.M.A.".
Cały wywiad z aktorką przeczytaj w "Tele Tygodniu".