Reklama

Koronawirus mu nie straszny. Patryk Vega kręci nowy film

Wszyscy byli pewni, że ze względu na epidemię koronawirusa cała branża filmowa w Polsce zawiesiła realizację nowych produkcji. Jak poinformowała w mediach społecznościowych znana dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska, jest od tej reguły jeden niechlubny wyjątek...

Wszyscy byli pewni, że ze względu na epidemię koronawirusa cała branża filmowa w Polsce zawiesiła realizację nowych produkcji. Jak poinformowała w mediach społecznościowych znana dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska, jest od tej reguły jeden niechlubny wyjątek...
Patryk Vega znów idzie "pod prąd"? /Tricolors /East News

"Od kilku dni piszecie do mnie wiadomości o tym, że jeden z reżyserów, Patryk Vega, mimo zakazu zgromadzeń i mimo tego, że cała produkcja filmowa, ze względu na epidemię i dobro ludzi, stanęła w Polsce, kręci w Warszawie film. Poprosiłam o dowody. Nie chciałam wierzyć w te informacje. Przy tak ogromnej solidarności środowiska, nie wierzyłam. A jednak..." - rozpoczęła swój wpis Korwin-Piotrowska.

"Zaczynam dostawać, ja i kilku moich znajomych, takie zdjęcia. To Pole Mokotowskie w Warszawie - dzisiaj około południa. Wcześniej zdjęcia były w Konstancinie. Zadać trzeba pytanie o to, na jakich zasadach to powstaje, czy wie o tym Sanepid i Policja. Jaka firma to była w stanie ubezpieczyć? Jakie umowy podpisywali ludzie? Z jakimi klauzulami? Czy to nie jest świadome sprowadzenie zagrożenia na ludzi?" - napisała dziennikarka.

Reklama

"Wszyscy ludzie filmu stanęli w obawie o dobro ludzi, swoich kolegów i koleżanek po fachu, wszyscy na tym strasznie tracą, ludzie są bez pracy, bez dochodów, solidarnie czekają jednak na koniec epidemii. Poza aktorami Vegi, tak? Jak się okazuje - nie wszyscy" - dodała.

"To raczej nie jest art house'owy film, kręcony przez znajomych o gangsterach. To, co dostaje od was w wiadomościach, brzmi jak scenariusz horroru medycznego. I to nie jest śmieszne. Są szczegóły obsady, aktorzy dostają propozycje grania...Jeśli macie jeszcze jakieś konkrety, piszcie na prv. Powtarzam: wszyscy solidarnie stanęli, tracą pieniądze, terminy, nie kręcą, choć pogoda super i jest świetna na zdjęcia...." - uzupełniła Korwin-Piotrowska.

"PODOBNO chodzi o dobro ludzi, pytanie teraz brzmi: jeśli jeden może sobie kręcić, to po co robić tę zdrowotną szopkę, po co zamykać kina, produkcje, po co pozbawiać uczciwych ludzi pracy, dochodów, często sensu w życiu? Jak wielu artystów teraz zastanawia się, z czego będą żyć, czy może zmienić branże, naprawdę sytuacja niektórych jest tragiczna. Prawo działa podobno równo wobec wszystkich... Czy może jednak nie? Tak tylko pytam. #zostań w domu serio???? Wstyd" - podsumowała Korwin-Piotrowska.

Podobno dziennikarka już od kilku dni otrzymywała informacje na temat prac nad filmem, ale z opisaniem sprawy czekała na potwierdzenie z kilku źródeł. O sprawie napisał również dziennikarz filmowy Krzysztof Spór. "Informacje na temat produkcji Vegi są skrzętnie ukrywane, a osoby zaangażowane w realizację, publicznie się do tego nie przyznają. To zwyczajowa polityka przy produkcjach Vegi, ale obecnie panuje nieco inna sytuacja w środowisku, w kraju i na całym świecie. Podczas gdy większość producentów w Polsce czy Hollywood przerwało prace nad swoimi realizacjami, Patryk Vega kręci kolejny film. I wygląda na to, że niewiele robi sobie z niebezpieczeństwa związanego z koronawirusem" - poinformował.

"Nieoficjalnie wiadomo, że w obsadzie filmu są aktorzy, którzy stale współpracują z Patrykiem Vegą, a opowieść ta rozgrywała będzie się w środowisku gangsterskim. Według dobrze poinformowanych źródeł, planowych jest 17 dni zdjęciowych" - napisał Spór.

Przypomnijmy, że poprzedni film Patryka Vegi - "Bad Boy" nie poradził sobie w kinach zbyt dobrze. Przynajmniej jak na standardy tego reżysera, którego kolejne produkcje przyciągają zazwyczaj co najmniej 2 miliony Polaków. Tymczasem opowiadający o środowisku piłkarskim "Bad Boy" widziało w kinach w pierwszy weekend wyświetlania zaledwie nieco ponad 150 tysięcy widzów. To najgorszy wynik reżysera od sześciu lat, kiedy "Służby specjalne" osiągnęły w weekend otwarcia wynik 105 tysięcy widzów. Tym razem, na co wpływ miała też z pewnością epidemia koronawirusa, nie dobił nawet do miliona.

Czy to niepowodzenie chce sobie szybko powetować? A może podpisał już umowy na konkretne terminy i boi się kar umownych? Niezależnie od powodów, nie da się ukryć, że trzeba mieć spory tupet, żeby w obecnych czasach, gdy cała Polska krzyczy "zostań w domu", kręcić nowy film. Ciekawe, jak na cała sytuację zareaguje branża filmowa w kraju, która traci miliony z powodu wstrzymania prac nad wieloma produkcjami...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Karolina Korwin-Piotrowska | Patryk Vega
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy