Kompozytor piosenki do filmu "Narodziny gwiazdy" nie wierzył w Bradleya Coopera
Dzięki „Narodzinom gwiazdy” ogromną popularność zyskał utwór "Shallow", wykonywany przez Lady Gagę i Bradleya Coopera. Na ścieżce dźwiękowej tego muzycznego filmu znalazło się jednak o wiele więcej piosenek. Jedną z nich jest „Maybe It’s Time” w wykonaniu Coopera. Okazuje się, że kompozytor piosenki Jason Isbell nie wierzył w umiejętności wokalne gwiazdora.
Utwór "Maybe It’s Time" można usłyszeć wielokrotnie w trakcie całego filmu "Narodziny gwiazdy". To bardzo ważna piosenka dla granej przez Coopera postaci, czyli gwiazdora muzyki country Jacksona Maine’a. Autorem utworu jest czterokrotny laureat nagrody Grammy, Jason Isbell. Kompozytor przyznał w jednym z wywiadów, że nie docenił Bradleya Coopera.
Do napisania piosenki próbował przekonać Isbella producent "Narodzin gwiazdy" Dave Cobb. "Odmówiłem mu. Powiedziałem, że nie mam czasu na to badziewie" - przyznał muzyk w wywiadzie dla magazynu "GQ". Do zmiany zdania przekonała Isbella jego żona, które powiedziała mu, że będzie idiotą, jeśli odrzuci taką szansę. Dlatego skomponował "Maybe It’s Time", a zarówno Cooper, jak i Lady Gaga byli zachwyceni utworem. Isbell wciąż jednak obawiał się, że aktor zmasakruje wokalnie jego piosenkę.
"Cooper przysłał mi nagranie głosowe. Wsiadałem właśnie do samolotu i powiedziałem mu, że wysłucham go, gdy wyląduję. Wtedy jednak pomyślałem, że jego wykonanie może być straszne, a jeśli rzeczywiście takie będzie, to co mu powiem? Nie można powiedzieć Bradleyowi Cooperowi: 'Nie możesz śpiewać mojej piosenki. Jesteś do dupy'. Uznałem, że i tak miałby w nosie moją opinię. Na szczęście byłem w błędzie" - wspomina Isbell.
Kompozytor wysłuchał nagrania po wylądowaniu i był pod wrażeniem umiejętności muzycznych Coopera. "Odpisałem mu sms-em: 'To jest świetne, Bradley. Dzięki, że mi to wysłałeś. Jest super'. Nie wiedziałem, że czekał na moją odpowiedź, zanim zacznie nagrywać dalej. Nie wiedziałem, że pocił się z niepewności. Jednak mu zależało. Obchodziło go to. Otrzymałem więc od Hollywood dużo więcej niż się spodziewałem" - mówi kompozytor.
Z perspektywy czasu Isbell cieszy się, że zgodził się wziąć udział w projekcie. "Sprzedali o wiele więcej kopii płyt niż ja byłbym w stanie. To była moja ostatnia szansa na to, żeby dostać platynową płytę i się udało" - podsumowuje.