Kompleksy Mariana Opani
"Kompleksy? Jeszcze jakie - do dzisiaj je mam" - wyznał Marian Opania. Aktor zdradza też, jak w młodości chciał... dodać sobie kilka centymetrów wzrostu.
"Nie mam urody mojego syna czy moich wnuków. Co prawda nie mogę narzekać np. na to, że nie grywałem ról kochanków, bo grywałem. Jednak przydałoby się te parę centymetrów wzrostu więcej" - powiedział PAP Life Marian Opania.
Aktor wyznał też, jak próbował z tym walczyć: "Pamiętam, że jeździłem do Łodzi do Kliniki Endokrynologii, żebym chociaż troszkę urósł i żebym mógł zagrać Hamleta. Niestety powiedzieli mi, że nic się z tym nie da zrobić - co najwyżej mogę sobie powisieć na drążku" - zdradził aktor.
"Jak jest się otoczonym takimi amantami jak Jan Englert, Damian Damięcki, Andrzej Zaorski - i inni mniej znani z nazwiska, ale wysocy i przystojni chłopcy - a obok nich pojawia się taki piegowaty i ryżawy kurdupel, to jak miałem nie mieć kompleksów" - wspominał Opania.
Aktor przyznał, że z natury jest człowiekiem nieśmiałym, co utrudniało mu realizację niektórych planów. "Zawsze chciałem zrobić 'Pod wulkanem' Malcolma Lowry'ego. Tytuł jest wieloznaczny, bo rzecz dzieje się w Meksyku pod wulkanem, ale odnosi się też do bohatera. To historia niesłychanie wrażliwego człowieka, który jest skażony nałogiem alkoholowym. Piękna opowieść o miłości, o niemożności wyjścia z wiru, jakim jest uzależnienie. Zawsze marzyłem, żeby to zrobić, ale bałem się. Pytali mnie: A dlaczego nie? 'Zrób, jak tak marzysz'. Mnie jednak takie kolejne kroki ośmielają".
Co więcej, jak wyznał aktor, wewnętrznie sam też jest takim wulkanem - z jednej strony posiada niespożytą energię, którą wyładowuje artystycznie, a z drugiej jest nieśmiały i zawstydzony. "To na pewno we mnie drzemie, ale czasem wybucha jak wulkan właśnie" - skwitował Opania.
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!