Komik z depresją!
Wspaniały artysta, wielka gwiazda kina, wybitna osobowość. Jim Carrey za swój sukces zapłacił jednak wysoką cenę.
Wydaje się, że od losu naprawdę wiele dostał. Wychował się w ciepłej, choć skromnej rodzinie, był dobrym, inteligentnym uczniem i bardzo wcześnie odkrył swój talent komediowy, a co za tym idzie - powołanie.
Mając 16 lat porzucił szkołę, przez chwilę wspierał domowy budżet pracując w fabryce, a po kilku miesiącach już występował w jednym z nocnych klubów. Jako 19-latek z tytułem "najlepszego komika w Toronto" postanowił wyjechać z Kanady do USA, do miasta, gdzie marzenia o sławie się spełniają - Los Angeles.
Grywał epizody w filmach, występował w telewizyjnych programach, wreszcie został zauważony przez wpływowych w Hollywood producentów. W 1986 roku 24-letni Jim zaczyna grać u boku wspaniałych gwiazd: Clinta Eastwooda, Nicolasa Cage'a, Helen Hunt.
W jednym tylko roku - 1994 - trzy filmy z udziałem Carrey'a odniosły niebywały sukces: "Maska", "Ace Ventura - psi detektyw" oraz "Głupi i głupszy". Następne lata także były pasmem ogromnych sukcesów zawodowych Jima - świetnych ról, nominacji do nagród i tytułów.
W 1997 roku został uznany za jedną ze stu największych gwiazd kina. Zarabiał 20 mln dolarów za rolę!
Ale w jego życiu osobistym nie było już tak pięknie: 2 rozwody, liczne nieudane związki, śmierć rodziców i przytłaczająca sława, znacznie osłabiły jego psychikę. Wpadł w depresję, z którą boryka się do dziś.
Opowiada o tym szczerze, od roku ma także zamiar napisać książkę o swojej walce z tą ciężką chorobą.
"Kto może lepiej opowiedzieć o depresji niż komik" - mówi.