Reklama

Kolejny skandaliczny wywiad dziennikarza "Vivy!"

Dzień po aferze wywołanej publikacją wywiadu, jaki dziennikarz Roman Praszyński przeprowadził z odtwórczynią głównej roli w filmie "365 dni", aktorką Anną Maria Sieklucką, pisarka Joanna Jędrusik poskarżyła się na kolejny incydent z dziennikarzem magazynu "Viva!".

Dzień po aferze wywołanej publikacją wywiadu, jaki dziennikarz Roman Praszyński przeprowadził z odtwórczynią głównej roli w filmie "365 dni", aktorką Anną Maria Sieklucką, pisarka Joanna Jędrusik poskarżyła się na kolejny incydent z dziennikarzem magazynu "Viva!".
Dziennikarka Paulina Młynarska (L) i pisarka Joanna Jędrusik (P) miały do czynienia z Romanem Praszyńskim /Facebook

Przypomnijmy, że w nowym numerze magazynu "Viva!" znalazł się wywiad z Anną Maria Sieklucką, debiutującą na kinowym ekranie aktorką, którą zobaczymy niedługo w filmie "365 dni". Sposób prowadzenia rozmowy przez dziennikarza Romana Praszyńskiego wywołał internetowe poruszenie; 55-letni redaktor postanowił bowiemw jasny sposób pokazać, co myśli o samym filmie, jak i wcielającej się w nim w główną rolę aktorce. Jego pytania były napastliwe i nacechowane seksizmem.

Magazyn "Viva!" najpierw usunął tekst z internetowej strony gazety, następnie przeprosił czytelników i aktorkę.

Reklama

Głos zabrał również sam redaktor Praszyński.

"Poszedłem na wywiad w związku z premierą filmu '365 dni' w reżyserii Barbary Białowąs na podstawie książki Blanki Lipińskiej, który jeszcze przed premierą zyskał miano najbardziej erotycznego filmu w polskiej kinematografii. Konwencja wywiadu, jaką przyjąłem, nie sprawdziła się, ale miałem, być może mylne wrażenie, że koreluje z tematyką filmu i książki" - tłumaczył się dziennikarz.

Wydawca gazety podjął już decyzję o zakończeniu współpracy z dziennikarzem.

"W związku z publikacją wywiadu Pana Romana Praszyńskiego z Panią Anną Marią Sieklucką chcielibyśmy wszystkich bardzo serdecznie przeprosić, a szczególne i szczere przeprosiny kierujemy w stronę Pani Anny Marii Siekluckiej.  Przyznajemy, że zaistniała sytuacja nie powinna mieć miejsca, a wywiad tego rodzaju nie powinien pojawić się na stronie viva.pl, ani na żadnej innej wydawanej przez naszą firmę. Zapewniamy, że wyciągnęliśmy wnioski z zaistniałej sytuacji i wprowadzamy dodatkowe wewnętrzne procedury weryfikacji publikowanych treści. Jednocześnie podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy z Panem Romanem Praszyńskim, a także podjęliśmy stosowne kroki w stosunku do osób odpowiedzialnych za publikację wywiadu na naszej stronie internetowej. Z poważaniem Zarząd Edipresse Polska S.A" - brzmi treść opublikowanego na Instagramie "Vivy!" oświadczenia.

Tymczasem w czwartek, 30 stycznia, pisarka Joanna Jędrusik, autorką książki "50 twarzy Tindera", opisała na Facebooku spotkanie z Romanem Praszyńskim, do którego doszło już po aferze z tekstem o Siekluckiej dla "Vivy!".

"Padały pytania, które wprawiały mnie w zakłopotanie, którego dziennikarz zdawał się (nie chciał?) nie dostrzegać. Drążył kwestie mojego doświadczenia seksualnego, tego czego się w sferze seksualnej nauczyłam (bardzo interesowały go szczegóły, dopytywał jakich nowych rzeczy) czy tego jakie są moje granice w BDSMie. Rozumiem, że prasa kolorowa to nie Tygodnik Powszechny i czytelników interesują nie wzrost gospodarczy czy nadchodzące wybory, ale randki i seks. Zdarzyło mi się wiele razy udzielać wywiadów najróżniejszym mediom od Kozaczka po BBC World i nigdy nie miałam poczucia, że któreś medium aż tak bardzo szuka sensacji" - napisała Jędrusik.

Pisarka dodaje, że dziennikarz nie tylko zadawał niestosowne pytania, również jego zachowanie nacechowane było seksizmem.

"Jakby pytań było mało Pan Dziennikarz w pewnym momencie patrząc mi w dekolt powiedział, że 'Patrzy mi na serce'. Jeśli bezczelne gapienie się na piersi i dawanie do zrozumienia 'gapię się bo można, co mi zrobisz' nie jest przegięciem, to nie wiem co jest" - dodała Jędrusik.

Pisarka zauważyła, że zachowanie dziennikarza "Vivy!" to "rodzaj przemocy".  "Jestem młodą autorką z niewielkim dorobkiem, wspomniana wcześniej aktorka również nie ma na koncie wielu filmów. Dziennikarze rozmawiają z nami z pozycji autorytetu i doświadczenia. Oczekujemy od nich profesjonalizmu, ale nie mamy na tym etapie kariery pojęcia jak on wygląda. Kobiety które kiedykolwiek spotkała jakakolwiek forma molestowania, które kiedykolwiek zostały wprawione w zakłopotanie wiedzą, że czujemy się z tym źle, nieswojo, ale kiedy robi to ktoś z pozycji władzy: przełożony, nauczyciel czy wykładowca to zdecydowana większość z nas milczy, boi się zareagować, wstydzi się przyznać do tego, że ktoś nas poniżył, że poczułyśmy się słabe, zawstydzone. Tak samo czułam się ja po takim wywiadzie" - przyznała Jędrusik.

Wywiad Praszyńskiego z Anną Marię Sieklucką sprawił, że w sprawie spotkań z dziennikarzem głos zabrali także inni celebryci. Paulina Młynarska przypomina, że po rozmowie z dziennikarzem, do której doszło trzy lata temu, nie zgodziła się na publikację wywiadu. "Roman! Ze mną rozmawiałeś po publikacji książki o podróżach. Czy pytając mnie o to czy mam partnera i kto mnie przytula oraz czy nie brakuje mi seksu, też uważałeś, że to koreluje z treścią? Bo w mojej książce nie ma o seksie nic. Coś tu jest bardzo nie tak. I z redakcją też coś nie halo" - napisała Młynarska.

Również Borys Szyc nie ma zbyt dobrych wspomnień z redaktorem Praszyńskim: "Pamiętam, jak rozpoczął Pan ze mną wywiad kiedyś... równie żenująco jak te Pana obecne przeprosiny. Myślę, że czas na transfer do Pudelka. Treść się zgodzi z formą" - napisał aktor pod postem z przeprosinami Praszyńskiego na Faceboku "Vivy!".

***Zobacz także***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama