Reklama

"Kolejne 365 dni": Polski erotyk nie podbił widzów w Stanach Zjednoczonych

W dniu premiery na Netfliksie film "Kolejne 365 dni" był numerem jeden aż w 67 krajach. Erotycznej produkcji nie udało się jednak osiągnąć sukcesu w Stanach Zjednoczonych, gdzie "Kolejne 365 dni" zadebiutowało dopiero na czwartej pozycji najchętniej oglądanych filmów platformy.

W dniu premiery na Netfliksie film "Kolejne 365 dni" był numerem jeden aż w 67 krajach. Erotycznej produkcji nie udało się jednak osiągnąć sukcesu w Stanach Zjednoczonych, gdzie "Kolejne 365 dni" zadebiutowało dopiero na czwartej pozycji najchętniej oglądanych filmów platformy.
Anna-Maria Sieklucka w filmie "Kolejne 365 dni" /Netflix /materiały prasowe

Wbrew oczekiwaniom "Kolejne 365 dni" w dniu premiery nie zadebiutowało w Stanach Zjednoczonych na szczycie dziennego zestawienia najpopularniejszych produkcji Netfliksa. Film Barbary Białowąs i Tomasza Mandesa uplasował się w USA na czwartym miejscu najchętniej oglądanych filmów.

"Kolejne 365 dni" nie stało się też hitem w Japonii, gdzie zadebiutowało na 9. miejscu zestawienia. Polski erotyk zajął też dopiero czwarte miejsce w dniu premiery w Australii oraz uplasował się na siódmym miejscu w Nowej Zelandii.

Przypomnijmy, że poprzednia część erotycznej serii - "365 dni. Ten dzień" - została największym przebojem w historii platformy streamingowej pośród nieanglojęzycznych produkcji.

Reklama

"365 dni. Ten dzień" zadebiutował na antenie Netfliksa 27 kwietnia. Już w pierwszym tygodniu wyświetlania stał się najpopularniejszym tytułem na platformie streamingowej w 84 krajach. Z kolei w drugim tygodniu od premiery obraz Barbary Białowąs i Tomasza Mandesa zanotował ponad 27 milionów godzin odtworzeń. 

Ogółem w ciągu 19 dni na Netfliksie polska produkcja była oglądana przez 115 mln godzin na całym świecie.

 "'365 dni' był jednym z najpopularniejszych filmów wśród naszych widzów w 2020 roku. Ściśle współpracujemy z Blanką Lipińską, autorką książkowej trylogii '365 dni' i scenarzystką filmu, aby kontynuować historię Laury i Massimo na ekranie. Ich wspólna podróż pełna jest zwrotów akcji, a postacie wciąż się rozwijają i coraz więcej się o sobie dowiadują" - tłumaczył Łukasz Kłuskiewicz, który w platformie Netflix odpowiedzialny jest za pozyskiwanie lokalnych treści w Europie Środkowo-Wschodniej.

W filmie "Kolejne 365 dni" w głównych rolach powróciły największe gwiazdy cyklu: Anna Maria Sieklucka oraz Michele Morrone. Nie zabrakło również Simone Susinny w roli Nacho. Za kamerą ekranizacji ostatniej części trylogii Blanki Lipińskiej ponownie stanęli Barbara Białowąs oraz Tomasz Mandes.

"Kolejne 365 dni": Krytycy bezlitośni dla polskiego filmu

"Laura w końcu dochodzi do wniosku, że być może facet, który ją porwał i zniewolił seksualnie, a teraz zazdrośnie monitoruje każdy jej ruch, nie jest księciem, w którego uwierzyła. Do tego były potrzebne trzy filmy, upadające małżeństwo, postrzelenie, stracona ciąża, wypadek samochodowy i cierpliwy, gorętszy i nawet bogatszy facet, ale co tam. Niech żyje feminizm" - napisała w recenzji dla "Variety" Jessica Kiang.

"Boże, ten film wydawał się trwać rok. To kolejna bolesna przeprawa przez pozbawioną fabuły, pełną seksu, przeciętną, nijaką zabawę" - stwierdził Greg Wheeler z "The Review Geek".

Jonatan Wilson z "Ready Steady Cut" napisał natomiast: "Poprzedni film z tej serii nie był dobry, ale wydawało się, że do czegoś zmierza. 'Kolejne 365 dni' zaprzepaszcza praktycznie wszystko, wymiatając z pola widzenia gangsterski spisek i skupiając się wyłącznie na romansie. Choć może romans nie jest właściwym słowem. Nawet obfite sceny seksu zaczynają wydawać się nużące".

"Tak, 'Kolejne 365 dni' to absolutny śmieć" - uznał Nick Levine z portalu "NME". - "Nieudolnie wyreżyserowany przez Barbarę Białowąs i Tomasza Mandesa rzekomo erotyczny thriller jest sztywny i pełen nieprzekonujących, pozbawionych napięcia scen seksu".

W naszej recenzji produkcji Jakub Izdebski pisał natomiast: "Zamknięcie trylogii '365 dni' powiela wszystkie wady poprzednich części serii. Ponownie dostajemy produkt filmopodobny, będący sklejką ładnych widoczków, teledysków i softcorowych scen seksu doprawionych pisaną na kolanie melodramatyczną fabułą. Seans przypomina skakanie między kanałami telewizyjnymi - raz Travel TV, potem jakościowe MTV, następnie erotyk, a na koniec Romantica. I tak przez niemal dwie, zdawałoby się niekończące się, godziny".

Zobacz też:

Danuta Stenka ma poważne problemy z pamięcią. To wina... koronawirusa!

"Listy do M. 5": Kiedy premiera ulubionej świątecznej produkcji Polaków?

Piotr Woźniak-Starak: Wielka tragedia. W Polsce mówili o tym wszyscy

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kolejne 365 dni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy