"Kogel mogel 5" powstaje! Maciej Zakościelny opublikował zdjęcie z planu
Ruszyły zdjęcia do piątej części komediowej serii "Kogel-mogel". Zdjęcie z planu produkcji opublikował na Instagramie Maciej Zakościelny, czyli ekranowy Piotruś Wolański.
"Dziś już oficjalnie mogę powiedzieć, że... odpaliliśmy zdjęcia do nowej części 'Kogla Mogla' / tęskniłem za moim ekscentrycznym Piotrusiem" - napisał na Instagramie Maciej Zakościelny.
To kolejna kontynuacja filmu Romana Załuskiego z 1988 roku, do którego scenariusz napisała Ilona Łepkowska. Produkcja uważana jest za jedną z najlepszych polskich komedii i wciąż bawi kolejne pokolenia amatorów rodzimego kina. W postać syna głównych bohaterów - Piotrusia - wcieli się w nim Maciej Koterski.
Dorosły Piotruś wrócił w trzeciej części "Kogla-mogla" (2018), zatytułowanej "Misz-masz". Wcielił się w niego Maciej Zakościelny. Jego ekranową żonę grała Katarzyna Skrzynecka.
"Maciej ma cudowne, abstrakcyjne poczucie humoru. W związku z tym staraliśmy się ten miły nastrój, humor, który towarzyszył nam podczas realizacji zdjęć, również przekazać naszym postaciom. Ale - zawsze to podkreślam - w graniu komedii jest pewna święta zasada. Nie możesz się wygłupiać, śmiać sam z siebie, bo wtedy to jest pastisz, a nie prawdziwe zagranie jakiejś żywej ludzkiej postaci. W związku z czym staraliśmy się, żeby ten duet był zabawny, był narysowany dość zdecydowaną kreską, ale absolutnie nie są to karykatury" - przyznała wówczas aktorka.
Recenzent Interii nie zostawił na filmie suchej nitki.
- [Ilona] Łepkowska i reżyser Kordian Piwowarski od początku nie ukrywają swoich intencji - ich dzieło to produkt przygotowany po to, by przykuć uwagę fanów pierwszych dwóch części. Oczywiście, nawet to podejście potrafi zaowocować: na trzy żenujące żarty zdarza się jeden naprawdę niezły, powrót kultowych bohaterów cieszy oczy, a wśród nowych postaci pojawiają się perełki, jak choćby Marlena w świetnej interpretacji Katarzyny Skrzyneckiej. Twórcy do scenariusza upchnęli jednak wszystko za wyjątkiem wiarygodności, dlatego w relacje między bohaterami i ich przemianę musimy wierzyć na słowo - pisał Adrian Luzar.
I konkludował, że "Miszmasz" jest filmem, jakiego bardzo nie chcieliśmy zobaczyć - "wtórnym, głupim i do bólu żerującym na legendzie poprzedników".
Nie przeszkodziło to produkcji stać się jedną z najchętniej oglądanych polskich komedii roku - film obejrzało w kinach aż 2,4 mln widzów.
Nic dziwnego, że cztery lata później na ekrany kin trafiła czwarta część, zatytułowana "Koniec świata".
Krytycy, jak zwykle, narzekali.
- Chciałbym napisać, że seans "Kogla Mogla 4" wcale nie był tak bolesny, jak oglądanie trzeciej części. Na pewno było w nim mniej żenujących dowcipów pokroju małżeństwa Goździków demolujących wieś po spaleniu jednego skręta. Niestety, jeśli obciach (którego wciąż jest sporo) został czymś zastąpiony, to najczęściej nudą. Natomiast sama fabuła jest do bólu pretekstowa i, co najgorsze, mało zabawna. Znów dostajemy produkt, będący komedią głównie w teorii - i raz jeszcze tylko aktorów szkoda - Jakub Izdebski nie krył rozczarowania w recenzji dla Interii.
Widzowie wiedzieli swoje. "Koniec świata, czyli kogel mogel 4" obejrzało w pierwszy weekend 222 tysiące widzów, co okazało się drugim wynikiem po pandemii (lepiej poradziły sobie tylko "Dziewczyny z Dubaju".
Pytana o ewentualną piątą część serii, Ilona Łepkowska wyjaśniała, że tytułowy "koniec świata" ma być również końcem serii. "Na pewno wszyscy będą rozumieli, że to już jest koniec, finał po tych wszystkich perypetiach, które spotykały naszych bohaterów na przestrzeni filmów. Kończymy fajnym happy endem, ale jednocześnie wcześniej się pośmiejemy i pobawimy" - mówiła Łepkowska w rozmowie z Jastrząb Post.