"Kod Leonarda": Kontrowersje
W spór dotyczący traktowania przez Kościół bestsellerowej powieści Dana Browna, "Kod Leonarda Da Vinci", włączają się kolejni wysocy rangą dostojnicy. Kilka dni temu kardynał Claudio Hummes, jeden z najpoważniejszych kandydatów do objęcia schedy po Janie Pawle II, zaapelował, by przestać zajmować się przedstawioną w książce fikcją literacką.
Claudio Hummes uważa, że szum wokół "Kodu Leonarda Da Vinci" sprzyja tylko wydawcom powieści, zwiększając ich zyski.
"Stanęliśmy przed wielkim problemem. Mamy do czynienia z literacką farsą, która święci komercyjny sukces. Jednak włączanie się Kościoła w polemikę z autorem książki jest bezsensowne. Im większy "Kod Leonarda Da Vinci" w ostrych słowach potępił niedawno kardynał Tarcisio Bertone, arcybiskup Genui, który wziął nawet udział w serii publicznych debat, podczas których obalał "absurdalne i wulgarne poglądy" zawarte w książce.
Zdaniem Tarcisio Bertone, "Kod Leonarda Da Vinci" powstał wyłącznie po to, by "poprzez absurdalne i wulgarne kłamstwa zdyskredytować kościół katolicki".
Przeciwko poglądom arcybiskupa Genui wystąpił już brazylijski kardynał Jose Maria Pinheiro, który uważa, że działania Tarcisio Bertone powinny być "zbojkotowane".
Jose Maria Pinheiro zagorzale broni powieści i sugeruje, że jedyne, czego można wymagać od czytelników, to "rozwaga podczas czytania".
Claudio Hummes, kardynał z Sao Paulo, także uważa, że nie należy poważnie traktować "Kodu Leonarda Da Vinci".
"Kardynał Bertone uważał, że słusznym będzie ostrzec wiernych, by nie sięgali po tę powieść. Miał do tego prawo. Jednak proszę pamiętać, że nie istnieje już lista książek zakazanych. To odległa historia" - mówi Claudio Hummes.
"Kosciół nie jest cenzorem. Stara się jedynie prowadzić wiernych ścieżką ewangelii" - dodaje Claudio Hummes.
Watykan do 1966 roku uzupełniał listę książek zakazanych, po które nie powinni sięgać katolicy. Pierwszą pozycję wpisano na indeks w 1559 roku.
