Reklama

"Kler" może stanowić impuls do zastanowienia się

- Ten film może paradoksalnie stanowić impuls do zastanowienia się. Jeśli jakiś duchowny zobaczy siebie na ekranie i zmieni swoje życie, to będzie to dobry skutek - powiedział w środę, 3 października, były rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Józef Kloch.

- Ten film może paradoksalnie stanowić impuls do zastanowienia się. Jeśli jakiś duchowny zobaczy siebie na ekranie i zmieni swoje życie, to będzie to dobry skutek - powiedział w środę, 3 października, były rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Józef Kloch.
Kadr z filmu "Kler", fot. Bartosz Mrozowski /materiały dystrybutora

Były rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Józef Kloch, który był w środę wieczorem gościem programu "Kropka nad i" w TVN 24 powiedział, że film "Kler" może "paradoksalnie" stać się impulsem "do zastanowienia się", co może przynieść "dobry skutek".

"Jeżeli, któryś z duchownych zobaczy siebie na ekranie, zmieni swoje życie, to jest to dobry skutek. Nawet z tego filmu, który może nie jest na Oscara, ale wzbudzi jakieś refleksje, taka refleksja byłaby dobra" - powiedział ks. Józef Kloch.

Duchowny dodał, że w jego ocenie protesty i zakazy wyświetlania filmu w kinie nie mają "większego sensu", bo odniosłyby odwrotny skutek. Zaznaczył, że w filmie pewien "wycinek potraktowano jako całość".

Reklama

"Ja sam nie chciałbym być w takim Kościele, gdyby on taki był jak na tym filmie, ale wiem, że jest znacznie więcej dobra niż zła i w tym Kościele jestem" - podkreślił.

Kloch pytany przez prowadzącą o to, skąd się bierze pedofilia w Kościele, odpowiedział sentencją z filmu: "Kościół jest instytucją świętą, ale tworzą ją ludzie grzeszni".

"Nie znajdziemy takiego filtra, takiego oddestylowania kandydatów do kapłaństwa, a potem duchownych, żeby ten filtr tak idealnie zadziałał, że odsuniemy wszystkich, którzy są niepewni" - ocenił.

Ks. Kloch wskazał również, że za pedofilię powinien odpowiadać przede wszystkim sprawca, "bo on jest przestępcą".

"Podkreślam, to on jest przestępcą i dla mnie jest niezrozumiałe, że nie ma żadnych finansowych zobowiązań wobec tego, kogo skrzywdził" - mówił.

Były rzecznik KEP odniósł się w ten sposób do wyroku Sądu Apelacyjny w Poznaniu, który utrzymał w mocy orzeczenie sądu I instancji w odniesieniu do renty i kwoty zadośćuczynienia na rzecz kobiety gwałconej w dzieciństwie przez księdza Romana B. Sąd pierwszej instancji zasądził na rzecz kobiety milion złotych odszkodowania i dożywotnią rentę. Orzeczenie sądu jest prawomocne.

"Jeżeli w pierwszej i drugiej instancji sąd doszukał się pewnych zaniedbań ze strony instytucji, to nie dziwmy się, że ta instytucja jest również pociągana do odpowiedzialności finansowej" - zaznaczył.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kler
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy