Reklama

Kinowe pasje Józefa Piłsudskiego

Gdyby Piłsudski był Amerykaninem, Hollywood by mu nie odpuściło. W Polsce także grali go sami najlepsi. Czy jednak wiecie, że i on był zapalonym kinomanem?

Naczelny wódz i filmy? Właściwie, czemu nie... Piłsudski miał nie tylko szczęście do tego, by grywali go najlepsi polscy aktorzy, lecz także sam nie stronił od radości, jakich dostarcza obcowanie z X muzą.

Ze wspomnień adiutanta Mieczysława Lepeckiego wiemy, że w oglądaniu filmów rozsmakował się na dobre w 1932 roku. - W owym czasie pewna wytwórnia wypuściła w świat model aparatu kinowego o prostym mechanizmie, łatwym w manipulowaniu, a co najważniejsze, mieszczącym się w trzech małych walizkach. Aparat taki sprowadziliśmy w zimie 1932 roku - pisze pan Mieczysław, opowiadając dalej, jak wielkim powodzeniem cieszyły się niedzielne seanse w Belwederze i Giszu.

Reklama

Wtedy to zaczęła się przygoda naczelnego wodza z kinem domowym, która trwała aż do jego śmierci. Co oglądał? Świadkowie twierdzą, że wśród ukochanych tytułów wodza były takie perełki, jak komedie z Flipem i Flapem oraz wszystko, w czym wystąpił Jan Kiepura (m.in. "Tobie śpiewam tę pieśń").

- Nie podobały mu się obrazy ponure, a sympatią cieszyły się utwory o przewadze muzyki i śpiewu nad akcją. Widział "Chopina", "Antka policmajstra" i "Sztandar wolności" - wyjawia pan Mieczysław. I dodaje: - Prawdziwy zachwyt wyraził po ujrzeniu kreskówki Walta Disneya. Trudno o piękniejsze wyznanie filmowej wiary!

Czy jednak temu wytrawnemu znawcy celuloidowych światów podobały się filmy, w których wystąpił jako postać historyczna? Nie wiemy przecież, czy nie widział Jerzego Jabłońskiego w "Miłości przez ogień i krew" (1924) lub Antoniego Piekarskiego w "Komendancie" (1928)? Wolno nam też przypuszczać, że śledził kroniki filmowe, uwieczniające jego czyny.

Sumiasty wąs, gęsta brew, marsowe oblicze, płaszcz, szabla i aura człowieka, potrafiącego zmienić bieg historii. Oto, co do dziś elektryzuje nie tylko reżyserów, lecz także aktorów. Zapamiętamy tych najwyrazistszych. Doskonały był Janusz Zakrzeński w filmie i serialu "Polonia restituta" (1981) Bohdana Poręby. Starał się ocieplić wizerunek wodza i - chyba mu się udało! Grywał później Marszałka w barwnych rekonstrukcjach historycznych. Co roku w listopadzie przyjeżdżał zaś jako Piłsudski pociągiem z Magdeburga do Warszawy.

Ciekawe kreacje stworzyli i inni: Jerzy Duszyński w "Śmierci prezydenta" (1977) Jerzego Kawalerowicza, Ryszard Filipski w reżyserowanym przez siebie "Zamachu stanu"(1980), Daniel Olbrychski w "1920. Bitwie Warszawskiej" (2011) Jerzego Hoffmana (brawa dla charakteryzatora Waldemara Pokromskiego), Zbigniew Zapasiewicz w serialu Andrzeja Trzosa- Rastawieckiego "Marszałek Piłsudski" (2001) oraz Mirosław Baka w serialu Macieja Migasa "1920. Wojna i miłość" (2010).

Kochał celuloid. Jako bohater nie ma sobie równych. Na ekrany z całą pewnością będzie wracał tak długo, jak długo istnieć będzie kino.

Maciej Misiorny

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy