Kino w rajtuzach
Obrzydliwe i niesmaczne, rozkosznie głupie i absurdalnie śmieszne. Nie znają tabu, szargają świętości, gardzą hollywoodzkim zadęciem. Parodie filmowe mają swą publiczność - nie za szeroką, za to wierną i oddaną.
I nic nie wróży, by w najbliższym czasie popularność filmowych parodii miała osłabnąć, mimo że ich oglądanie coraz częściej przypomina rozwiązywanie zawiłych rebusów. Sztandarowi przedstawiciele gatunku porozumiewają się bowiem w swoich kolejnych dziełkach coraz bardziej hermetycznym kodem. Często bywa on czytelny wyłącznie dla uważnych kinomanów, którzy bacznym okiem śledzą poczynania światowej kinematografii. Nie dziwi więc, że wielbicieli tego typu kina jest chyba tyle samo, co widzów, których taka rozrywka drażni lub zwyczajnie nuży.
Drwiny z muzyków i Biblii
Po sukcesach kolejnych "Strasznych filmów" autorstwa braci Wayans, o parodiach myślą następni filmowcy. Śledzące poczynania amerykańskiej fabryki snów media doniosły, że studio Columbia Pictures przymierza się właśnie do sparodiowania obrazów "Ray" i "Spacer po linie". Produkcja ruszy na początku przyszłego roku.
Wyśmianiem filmowych biografii Raya Charlesa i Johnny'ego Casha zajmą się Judd Apatow i Jake Kasdan. Obraz zatytułowany "Walk Hard" będzie fikcyjną opowieścią o burzliwym życiu legendarnego muzyka Deweya Coxa. Gwiazdą komedii będzie John C. Reilly, który w swoim czasie śpiewał i grał na harmonijce ustnej w zespołach bluesowych, a ostatnio pojawił się na ekranie w musicalu "Chicago".
"Na pomysł filmu Jake (Kasdan) wpadł, oglądając zbyt wiele muzycznych biografii. Teraz nadszedł czas, by mieć z tego trochę zabawy. Mój bohater łączy w sobie historie życia różnych legend" - tłumaczy aktor.
Z kolei wytwórnia City Lights Pictures zapowiedziała produkcję filmowej parodii... dziesięciu biblijnych przykazań. W obsadzie "The Ten" pojawią się m.in. Winona Ryder, Famke Janssen, Jessica Alba, Rob Corddry i Ron Silver. Reżyserii obrazu podjął się David Wain, znany z realizacji "Wet Hot American Summer". Plan zdjęciowy zaaranżowano w Nowym Jorku i Meksyku.
Dziwak i ekscentryk
Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat parodie filmowe wyodrębniły się spośród klasycznych produkcji komediowych. Kto pamięta takie tytuły, jak "Płonące siodła" (1974), "Kosmiczne jaja" (1987), "Robin Hood: faceci w rajtuzach" (1993) czy "Dracula - wampiry bez zębów" (1995), przyzna, że niekwestionowanym ojcem gatunku jest legendarny Mel Brooks, jeden z najbardziej zasłużonych reżyserów komediowych w historii kina.
Przyszedł na świat w 1926 r., w rodzinie amerykańskich Żydów, jako Melvin Kaminsky. Nim zajął się filmem, był żołnierzem, prezenterem stacji telewizyjnej i reżyserem teatralnym. Debiutował w teatrzykach i wodewilach na Broadwayu.
Karierę komika rozpoczął w 1961 r. na małym ekranie, gdzie był tzw. gagmanem i autorem skeczy dla Sida Caesara. Po telewizyjnym sukcesie "The 2000 Year Old Man" zainteresował się filmem. W 1979 r. założył wytwórnię Brooksfilms, której specjalnością stały się parodie wszelkich gatunków kina: od westernu, przez komedię, horror na science fiction kończąc.
W środowisku filmowym uchodzi za ekscentryka i dziwaka. Specyficzny jest także humor, jakim Brooks operuje w swoich obrazach. Często wykorzystuje gagi, które dziś stały się znakiem rozpoznawczym jego produkcji. Równie często parodiuje błędy filmowców: w "Kosmicznych jajach" podczas walki na miecze świetlne uderzony zostaje jeden z członków ekipy filmowej, z kolei w "Facetach w rajtuzach" cudowne dźwięki pieśni przerywa nagle huk tłuczonego szkła z szyby rozbitej w trakcie najazdu kamery.
Ściśle tajny Frank Drebin
Jeśli "ojcem" filmowych parodii jest Mel Brooks, to ich "matką" nie może być nikt inny jak Jim Abrahams. W 1970 r. wespół z przyjaciółmi - Davidem i Jerry Zuckerami - założył w Madison Kentucky Fried Theatre, gdzie "na żywo" prezentowano skecze i programy satyryczne.
Wspólnym debiutem filmowym satyryków był obraz "The Kentucky Fried Movie" (1977) w reżyserii Johna Landisa. Ale dopiero komedia "Czy leci z nami pilot?" przyniosła trójce rozgłos. W filmie zagrali m.in. Kareem Abdul - Jabbar, Lloyd Bridges, Julie Hagerty i Leslie Nielsen, który dziś jest symbolem kpiarskich produkcji Abrahamsa i Zuckerów. W 1984 r. z kolei na ekranach kin pojawiła się szalona komedia "Ściśle tajne". W rolę Nicka Riversa, amerykańskiego gwiazdora rocka, wplątanego w niemiecką aferę szpiegowską, wcielił się młodziutki Val Kilmer.
Jednak zdecydowanie największą popularność, liczoną choćby ilością kontynuacji, przyniósł producenckiej trójce cykl "Naga broń".
W filmie triumfalnie powraca Leslie Nielsen jako niezapomniany gliniarz Frank Drebin, twardogłowy szef wydziału specjalnego. Kolejne części serii stały się znakiem firmowym produkcji tercetu Abrahams, Zucker i Zucker - totalnej błazenady i grubo kreślonego dowcipu.
Łukasz Kuźmiński, "Dzień Dobry"