Reklama

Kino azjatyckie podbija Cannes

Kino azjatyckie po raz kolejny jest bardzo mocno reprezentowane w Cannes. 5 na 19 filmów w oficjalnej selekcji konkursowej pochodzi z Azji, począwszy od "Chongqing Blues" Chińczyka Wanga Xiaoshuai'a pokazanego w czwartek, 13 maja, i "The Housemaid" Koreańczyka Im Sanga-soo, który dołączył do walki o Złotą Palmę.

Już w ubiegłym roku największy festiwal filmowy na świecie był wielkim sukcesem dla kina z Dalekiego Wschodu. Filipiński reżyser Brillante Mendoza zdobył nagrodę dla najlepszego reżysera za "Kinatay", obraz o skorumpowanych policjantach, którzy dopuszczają się wyjątkowo brutalnego morderstwa.

Chiny i Korea Południowa także miały się czym pochwalić: kręcony bez pozwolenia "Spring Fever" Chińczyka Lou Ye zdobył nagrodę za najlepszy scenariusz, podczas gdy "Thirst" Koreańczyka Parka Chana-Wooka - nagrodę jury.

W tym roku, Korea Południowa podwyższa swoje szanse na Złotą Palmę: w oficjalnej selekcji znalazły się dwa filmy produkcji koreańskiej: "The Housemaid" Ima Sang-soo i "Poetry" Lee Chang-donga.

Reklama

Jedno morze dalej - Japonię reprezentuje w Cannes Takeshi Kitano z "Outrage".

Bardziej na południe - rzadkość w Cannes: "Long Boonmee raluek chat" ("Uncle Boonmee Who Can Recall His Past Lives") tajskiego reżysera Apichatponga Weerasethakula.

Chociaż tak mocna reprezentacja w Cannes świadczy o sile azjatyckiego kina, dla Patricka Fratera, współzałożyciela firmy Film Business Asia, monitorującego tamtejszy rynek kina, azjatyckie produkcje nie są wystarczająco doceniane na świecie.

"Bardzo dużo azjatyckich filmów nie przekracza granic regionów czy krajów" - ubolewa Frater, dodając, że "aktualna dywersyfikacja kina hinduskiego nie jest w ogóle brana pod uwagę".

"Nawet w Chinach, wiele filmów nie może liczyć na odpowiednią reklamę i możliwości dystrybucji, ze względu na ich sposób finansowania" - dodaje.

Według Fratera, w tym roku, uwaga branży filmowej powinna skierować się na Chiny, gdzie - jak informują władze - codziennie otwiera się nowa sala kinowa, a dochody osiągnęły 6,2 miliardów jenów (908 milionów dolarów) rocznie, 44 proc. wzrostu w ciągu roku. Jeśli hollywoodzka superprodukcja "Avatar" pobiła w Chinach wszelkie rekordy w box-officie, produkcje lokalne, jak "The Founding of a Republic", z takimi gwiazdami jak Jackie Chan, Jet li i Zhang Ziyi, też torują sobie drogę z niemałą pomocą władz: rocznie w chińskich salach kinowych wychodzi zaledwie 20 filmów zagranicznych.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: kino | Cannes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy