Reklama

Kim był Bela Lugosi?

"Jestem Dracula" - te słowa przeszły do historii kina. Wypowiedział je w 1931 roku Bela Lugosi, który uznawany jest za najsłynniejszego na świecie odtwórcę roli Księcia Ciemności. Na czym zatem polegał fenomen węgierskiego aktora, którego 130. rocznicę urodzin obchodzimy 20 października?

"Nigdy nie spotkałem wampira osobiście, ale kto wie, co się może zdarzyć jutro" - powiedział kiedyś Bela Lugosi, który całe życie nie mógł uwolnić się od wizerunku Draculi.

Skąd się wziął?

Bela Lugosi naprawdę nazywał się Blaskó Béla Ferenc Dezső. Urodził się 20 października 1882 roku w miasteczku Lugos, na Węgrzech, jako najmłodszy z czworga dzieci miejscowego bankiera. To właśnie od nazwy rodzinnej miejscowości, przyjął swój sceniczny pseudonim Lugosi.

Jako dziecko był wybuchowy i zbuntowany. "Byłem bardzo niesforny jako chłopiec" - wspominał po latach. "Zachowywałem się jak Jekyll i Hyde. W zabawie z chłopcami byłem twardy i brutalny. Ale już w gronie dziewczynek - łagodny jak baranek, całowałem je po rękach".

Reklama

Nie lubił się uczyć i już w wieku 11 lat po raz pierwszy uciekł z domu, żeby nie musieć chodzić do szkoły. Nie znosił dyscypliny... "Od dziecka miałem ochotę występować na scenie" - mówił. Szkołę udało mu się jednak ukończyć i rozpoczął studia aktorskie w Budapeszcie. Specjalizował się w rolach szekspirowskich.

Kiedy wybuchała pierwsza wojna światowa, Lugosi służył w piechocie armii austro-węgierskiej. Po wojnie władzę przejęli komuniści i Lugosi okazał się jednym z bardziej aktywnych działaczy nowej władzy. W aktorskim środowisku zakładał związki zawodowe. "Znalazłem się po niewłaściwej stronie" - wspominał po latach. W 1919 roku, po stłumieniu rewolucji, uwikłany w polityczną działalność, uciekł do Wiednia, a stamtąd dostał się do Berlina. Bez problemów znalazł tam pracę i zagrał w kilku filmach. Mimo szybkiego sukcesu w Niemczech, Lugosi postanowił jednak wyemigrować do Stanów Zjednoczonych. Marzył o karierze aktorskiej za oceanem i szybko okazało się, że brak znajomości języka angielskiego nie jest przeszkodą w podjęciu pracy. Kręcono bowiem głównie filmy... nieme.

"Jestem Dracula"

Rok 1927 to był prawdziwy przełom w karierze Lugosiego. Otrzymał tytułową rolę w scenicznej adaptacji wiktoriańskiej powieści Brama Stokera "Dracula". To był wielki sukces! O aktorze pisano: "Przystojny, tajemniczy i intrygujący. Dracula Lugosiego jest jednocześnie tak seksowny i przerażający, że widzowie wstrzymują oddech".

Po pół roku występów na Broadwayu, spektakl "podróżował" już po całych Stanach Zjednoczonych. Wtedy wytwórnia Universal wykupiła prawa do powieści i postanowiono nakręcić film o Księciu Ciemności. Reżyser Tod Browning (autor słynnych "Dziwolągów") przygotowywał realizację z myślę o innym aktorze, Lonie Chaneyu, ale jego śmierć zmusiła producentów do zmiany planów. Wtedy pomyślano o Beli Lugosim.

Zwiastun filmu "Dracula":


Film "Dracula" reklamowany był przez studio Universal jako "najdziwniejsza historia miłosna ze wszystkich znanych". "Lugosi ubrany w charakterystyczną czarną powłóczystą pelerynę, prawie nie ucharakteryzowany, uśmiecha się z ekranu łagodnie, a jednak z jego sylwetki przebija coś złowieszczego" - pisano o aktorze. Wyróżniało go także brzmienie głosu, inne niż u pozostałych aktorów. Węgierski emigrant wciąż nie opanował bowiem języka angielskiego; tekstów uczył się fonetycznie na pamięć, co było powodem zwolnionej artykulacji.

Sukces filmu przeszedł najśmielsze oczekiwania. Jak podaje serwis www.horror.com.pl, sam aktor otrzymał podobno tyle listów od wielbicielek, co Clark Gable, choć skończył już wtedy 50 lat był. "Dracula" sprawił, że Bela Lugosi stał się gwiazdą! O tym w końcu marzył od dziecka...

Początek końca

Od tego momentu nazwisko Lugosi gwarantowało sukces wszelkim produkcjom z gatunku "niesamowitych". Do czasu... Ten wizerunek stał się jednak pułapką dla aktora. Oferowano mu tylko role potworów, morderców i szalonych naukowców. Zagrał takie postaci w kilkudziesięciu filmach klasy B.

W latach 30. i 40 Lugosi zagrał w produkcjach o wiele mówiących tytułach, m.in. "White Zombie (1932), "Czarny kot" (1934), "Znak wampira" (1935), "Kruk"(1935), "Syn Frankensteina" (1939), "Wilkołak" (1941), "Duch Frankensteina" (1942), "Frankenstein spotyka wilkolaka" (1943).

Lugosi stał się ikoną horrorów i nie potrafił już zaistnieć w innych rolach. "Jestem skazany na granie 'złych'. Ale chciałbym też dostać jakąś sympatyczną rolę. Nie chcę, żeby dzieci się mnie bały" - mówił rozżalony.

Zobacz fragment filmu "Dracula":


Nie układało mu się także w życiu osobistym. Był żonaty pięciokrotnie. Cztery razy się rozwodził. Jego trzecie małżeństwo przetrwało... trzy dni.

Aktor pogrążył się, nie tylko w długach. Był bohaterem głośnych skandali i uzależnił się od morfiny. Aby zdobyć pieniądze na swój nałóg, nie przebierał w propozycjach, co zaowocowało udziałem w filmowych gniotach, typu "Abott i Costello spotykają Frankensteina" (1948). Stopniowo popadał też w paranoję. Mieszkał w wielkim domu, którego wnętrze wypleniał półmrok, a zaproszonych gości witał często w czarnej pelerynie Draculi.

W 1956 roku, po nieudanych leczeniu odwykowym, rozpoczął zdjęcia do filmu Eda Wooda (określanego mianem "najgorszego reżysera świata"), thrillera science-fiction "Plan numer 9 z Kosmosu".

Bela Lugosi zmarł 16 sierpnia 1956 roku, w wieku 73 lat, w połowie kręcenia filmu. Został pochowany na cmentarzu "Świętego Krzyża" w Culver City, w Kalifornii. Leżąc w trumnie miał na sobie, zgodnie z życzeniem, czarną pelerynę Draculi.

Ostatecznie w filmie "Plan numer 9 z Kosmosu" Lugosiego zastąpił w kilku scenach inny aktor. Produkcja zyskała miano kultowej, a krytycy okrzyknęli ją "najgorszym filmem wszech czasów".

Coś jednak pozostało...

Wpływ Beli Lugosiego na pop kulturę jest niezaprzeczalny. Marzenie aktora po części się spełniło. Jako synonim Draculi stał się nieśmiertelny. Pokazał wampira jako kogoś niebezpiecznego i jednocześnie pociągającego. Być może obraz wampira w takich produkcjach, jak "Zmierzch" czy "Czysta krew", byłby inny...

Życie aktora zainteresowało także hollywoodzkiego twórcę Tima Burtona. W 1994 roku nakręcił on film "Ed Wood", w którym Martin Landau wcielił się w postać Beli Lugosiego. I zrobił to tak fantastycznie, że otrzymał za tę kreację Oscara za najlepszą drugoplanową rolę męską.

Bela Lugosi zainspirował m.in. muzyków zespołu Bauhaus, którzy swój pierwszy singel zatytułowali "Bela Lugosi's Dead". Utwór pojawił się w filmie "Zagadka nieśmiertelności"(1983) Tonyego Scotta.

Wizerunek aktora jako hrabiego Draculi znalazł się również na wydanej w 1997 roku specjalnej kolekcji znaczków pocztowych z największymi monstrami kina grozy.

Zespół Bauhaus w utworze "Bela Lugosi's Dead":


Trent Reznor i Peter Murphy wykonują piosenkę "Bela Lugosi's Dead":

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ciemności | kim
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy