KFF: Dokumenty, animacje, fabuły...
Drugi dzień Krakowskiego Festiwalu Filmowego przyniósł tylko jeden pokaz w ramach konkursu ogólnopolskiego. Wśród zaprezentowanych w środę, 31 maja, obrazów konkursowych, znalazła się jednak i animacja, i fabuła, i nawet coś w rodzaju filmowej impresji. A obok tego dwa klasyczne dokumenty.
Pierwszym z nich był "Dudi" współlaureatki Złotego Lajkonika (2002) za film "Himilsbach. Prawdy, bujdy czarne dziury" - Małgorzaty Łupiny. Pod krótkim chwytliwym tytułem kryje się postać Andrzeja Dudzińskiego, jednego z najbardziej znanych na świecie polskich artystów, rysownika współpracującego z "New York Timesem", "Newsweekiem", "Playboy'em" a także magazynem "Elle".
Film Łupiny jest typowym dokumentalnym portretem; to co jednak w nim zaskakuje - oprócz oczywiście świetnego bohatera - to niezwykła inwencja realizacyjna. Łupina, korzystając z pomocy samego Dudzińskiego - odpowiedzialnego za animowane sekwencje filmu, w niezwykle sprawny sposób zaludnia dokumentalną opowieść o Dudzińskim postaciami z jego twórczości.
Bogactwo technik realizacyjnych (od animacji, przez klasyczne "gadające głowy", po wyjątkowo plastyczną prezentację dzieł Dudzińskiego) splata się w jej filmie z ciekawymi zabiegami fabularnymi; na przykład pomysłem, aby przyjaciel artysty - aktor Wojciech Pszoniak - czytał będący posłowiem do filmu wiersz Ryszarda Krynickiego.
Drugim dokumentem w pełnym tego słowa znaczeniu wyświetlanym drugiego dnia trwania konkursu był "Powiedz mi, dlaczego?" absolwentki krakowskiego filmoznawstwa Małgorzaty Imielskiej. Rozczulająca i wzruszająca historia miłości Jurka i Stelli, którą przerwała II wojna światowa, znajduje swój nie mniej dramatyczny finał sześćdziesiąt lat później, kiedy byli kochankowie nawiązują powtórny kontakt.
Ładnie sfotografowana opowieść Imielskiej, która ujęła widownię kija Kijów, bez grama słodyczy portretuje ukryte w nigdy niewypowiedzianych słowach doświadczenie pierwszej, jedynej, a przez to prawdziwej miłości oraz poczucie miłosnego zawodu.
Wśród środowych filmów ujrzeliśmy także animowaną "Podróż" Barbary Kasperczyk-Janowskiej - oszczędną zarówno fabularnie jak i ascetyczną realizacyjnie impresyjną opowieść o tym co widać z okna jadącego pociągu oraz zgrabną fabułę "Wszystko według planu" autorstwa studenta Wydziału Radia i Telewizji UŚ - Tadeusza Śliwy. Jego film to subtelna opowieść o dwóch młodych pacjentach wydziału onkologicznego, zmagających się z własną śmiercią.
Na koniec otrzymaliśmy film-kuriozum: 3-minutowych "Latarników" Kaliny Alabrudzińskiej. Opowieść o parze ulicznych latarników, którzy "weszli do kina jako nieznajomi, wyszli jako para" a teraz "mówią o nich papużki" - w zasadzie zawiera się w treści zawartej w powyższym cudzysłowiu oraz tytule; zanim film Alabrudzińskiej zdążył się rozpocząć - już się skończył, a napisy końcowe zostały przez niektórych wzięte dopiero za początek filmu.
Tomasz Bielenia, Kraków