Reklama

Keira Knightley: Czerwona szminka i suknie od Chanel

Gwiazda „Piratów z Karaibów” i „Pokuty” w najnowszym wywiadzie ujawniła, co pomogło jej przetrwać pandemię i związaną z nią izolację. Samopoczucie poprawiały jej... kunsztowne kreacje i wieczorowy makijaż, które posłużyły jej za swego rodzaju namiastkę normalności. „Jaki jest sens w chowaniu tych wszystkich pięknych rzeczy na dnie szafy, kiedy atmosfera na zewnątrz jest dość apokaliptyczna i przerażająca?” – zastanawia się Knightley.

Gwiazda „Piratów z Karaibów” i „Pokuty” w najnowszym wywiadzie ujawniła, co pomogło jej przetrwać pandemię i związaną z nią izolację. Samopoczucie poprawiały jej... kunsztowne kreacje i wieczorowy makijaż, które posłużyły jej za swego rodzaju namiastkę normalności. „Jaki jest sens w chowaniu tych wszystkich pięknych rzeczy na dnie szafy, kiedy atmosfera na zewnątrz jest dość apokaliptyczna i przerażająca?” – zastanawia się Knightley.
Keira Knightley /Gareth Cattermole /Getty Images

Choć w dobie pandemii większość z nas sięgała głównie po dresy i miękkie dzianiny, nie wszyscy chcieli dostosować się do tej wymuszonej "mody na wygodę". Do osób, które na przekór niesprzyjającym modowej kreatywności warunkom postanowiły uparcie zaklinać rzeczywistość, nosząc się tak, jak przed wybuchem epidemii, należy Keira Knightley. Brytyjska aktorka w niedawnej rozmowie z magazynem "Harper’s Bazaar" ujawniła, że jej sposobem na zachowanie dobrego samopoczucia w czasie izolacji było noszenie kunsztownych kreacji od Chanel i malowanie ust czerwoną szminką.

"Mamy trampolinę w naszym ogrodzie. Ustaliłam zasadę, że wolno nam na nią wchodzić wyłącznie w sukienkach. Codziennie używałam czerwonej szminki i zakładałam suknie od Chanel, a moja córka Edie miała wstążki wplecione we włosy i przymocowane do ubrania skrzydła wróżki. Podczas izolacji w pewnym momencie pomyślałam: 'Jaki jest sens w chowaniu tych wszystkich pięknych rzeczy na dnie szafy, kiedy atmosfera na zewnątrz jest dość apokaliptyczna i przerażająca?'. To było dla mnie bardzo ważne, również ze względu na dzieci, bo dzięki temu miałam lepsze samopoczucie i czułam się szczęśliwsza" - wyznała Knightley.

Aktorka, która od wielu lat należy do grona muz Chanel, we wspomnianym wywiadzie opowiedziała również o pierwszym spotkaniu z legendarnym dyrektorem kreatywnym marki, nieżyjącym już Karlem Lagerfeldem. Jak zapewnia dwukrotnie nominowana do Oscara gwiazda, perspektywa rozmowy ze słynnym projektantem, któremu przypisuje się zrewolucjonizowanie klasycznej estetyki kultowego francuskiego domu mody, nie była dla niej onieśmielająca - mimo że Lagerfeld był powszechnie znany z ciętego języka i ekscentrycznych zachowań.

"Myślę, że byłam zbyt młoda, aby się go bać, a o modzie nie wiedziałam wystarczająco dużo. Pamiętam, że zatrzymałam się wtedy w hotelu Ritz. Kiedy otworzyłam szafę, znalazłam w niej pokaźną kolekcję ubrań Chanel. Początkowo myślałam, że pokój nie został posprzątany po poprzednich gościach, więc zadzwoniłam na recepcję i zgłosiłam, że ktoś zostawił swoje ubrania. Okazało się, że zostały przygotowane na mój przyjazd. Niestety, nie mogłam ich zatrzymać. To była chwila jak z 'Kopciuszka'" - zdradziła Knightley.

Reklama
PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Keira Knightley
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy