Reklama

Kate Beckinsale znów w akcji

Kate Beckinsale, decydując się w 2003 roku na zagranie roli Selene - dzikiej, seksownej, odzianej w skórzany kostium błękitnookiej wampirzycy z filmu "Underworld" - traktowała tę propozycję jak swoisty aktorski eksperyment; szansę na zdobycie nowych doświadczeń.

Aktorka, reprezentująca intelektualny, refleksyjny typ, nigdy wcześniej nie była obsadzana jako bohaterka kina akcji. Dla Brytyjki przyzwyczajonej do ról powściągliwych i dobrze wychowanych angielskich dam, gniew i pasja Selene były pociągającą nowością.

Dlaczego więc nie miałaby spróbować?

To było szaleństwo!

Ale bieg wypadków nie zawsze jest możliwy do przewidzenia. Przenosimy się do 2012 roku - i oto 38-letnia Beckinsale powraca jako Selene w czwartej już odsłonie lukratywnej serii, zatytułowanej "Underworld: Przebudzenie" (w tym miejscu zaznaczyć trzeba, że w trzeciej części cyklu, "Underworld: Bunt Lykanów", stanowiącej prequel do wydarzeń opowiedzianych we wcześniejszych filmach, słyszeliśmy jedynie jej głos).

Reklama

- Cała ta przygoda była prawdziwym szaleństwem - mówi Beckinsale, którą mój telefon zastał w jej domu w Los Angeles. - Faktycznie, rolę w oryginalnym "Underworld" potraktowałam jako eksperyment. Zrobiłam to dla samej siebie, żeby przekonać się, czy jestem w stanie podołać takiemu wyzwaniu - a nie byłam tego pewna. To nie była "moja" rola, nie poruszałam się po znajomym terenie. Nie było to coś, w czym czułam się pewnie. Nie myślałam o kinie akcji jako o dziedzinie, w której mogłabym się wyspecjalizować. A potem machina poszła w ruch. Nigdy nie pomyślałabym, że wystąpię w czwartej części tego cyklu; nie pomyślałabym, że mi się to po prostu uda.

- Fakt, że dołączyłam do wąskiego grona aktorek występujących w filmach, które autentycznie poruszają widzów, odbieram jako prawdziwy przywilej. Niewiele dziewczyn w branży filmowej ma swoją "własną" serię filmów akcji. Uważam, że to wielkie szczęście móc się tym poszczycić - i móc grać silną i niezależną bohaterkę, która cieszy się sympatią widzów.

Wampiry opanowują świat

Akcja "Underworld: Przebudzenie" przenosi nas w przyszłość o ponad dziesięć lat w stosunku do wydarzeń przedstawionych w "Underworld: Evolution" (2006). Dominującym gatunkiem na ziemi są teraz ludzie, którzy niemal całkowicie wytrzebili populację Lykanów i Wampirów. Selene, przez długi czas przebywająca w stanie hibernacji, budzi się, rozwścieczona do granic i zdecydowana położyć kres działalności biotechnologicznej korporacji Antigen, odpowiedzialnej za niedolę jej pobratymców.

Wielkim zaskoczeniem dla Selene - i, rzecz jasna, dla widzów - jest zdumiewający fakt, że została matką. Swoją córkę, Eve (India Eisley), urodziła będąc pogrążoną w kriogenicznym śnie. Okazuje się, że to właśnie od niej może zależeć przyszłość rasy Wampirów.

- W przypadku żeńskich bohaterek kina akcji zawsze pojawia się ta sama trudność, a mianowicie niemożność przełożenia doświadczenia mężczyzny na przeżycia kobiety - mówi Beckinsale. - Płeć Selene jest naprawdę ważnym czynnikiem, a dodatkowo trzeba jeszcze wziąć pod uwagę to, że wcześniej niekoniecznie przejawiała ona macierzyńskie zapędy. Selene ma bardzo zasadniczy, szorstki charakter. Z mojej perspektywy było to bardzo interesujące - oto nagle musi ona pogodzić się z faktem, że ma córkę, na której narodziny bynajmniej nie czekała. Dla mnie był to najbardziej fascynujący aspekt całej tej historii.


Sama Beckinsale jest matką nastolatki. Jej córka, Lily Mo Sheen, której ojcem jest aktor Michael Sheen, skończy niebawem trzynaście lat. Seria "Underworld" to już dla niej poniekąd rodzinny biznes: w "Underworld: Evolution" mała Lily Mo zagrała młodą Selene, jej ojciec wystąpił w pierwszych trzech częściach cyklu, a pierwsze dwie - w których grała Beckinsale - wyreżyserował jej... ojczym, Len Wiseman, od 2004 r. mąż Kate.

Tym razem jednak Wiseman ograniczył się do roli scenarzysty i producenta, a stery reżysera przekazał szwedzkiemu tandemowi Mans Marlind i Bjorn Stein.

- Moim zdaniem było to rozsądne posunięcie - mówi aktorka. - Jednego reżysera zastąpiliśmy dwoma. Jednego Amerykanina wymieniliśmy na dwóch Szwedów. Różnica była tak kolosalna, że na planie nie mogłam uwolnić się od poczucia, że doświadczam czegoś zupełnie nieznanego i innego - co, jak sądzę, było z pożytkiem dla mojej roli.

- Mans i Bjorn przywiązują ogromną wagę do gry aktorskiej. Wiem, że tego typu filmy generalnie są postrzegane przez pryzmat licznych efektów specjalnych, ale - zwłaszcza w tej czwartej części - natura mojej bohaterki i to, przez co musi przejść ona i jej córka, sprawiają, że ładunek emocjonalny historii wzrasta.

- Nasz duet reżyserski to również dwa bardzo emocjonalne typy - dodaje Beckinsale. - Na planie co trochę zalewali się łzami lub popadali w ekscytację. Ich reakcje były niezmiernie żywiołowe. To była naprawdę pozytywna energia, a dodatkowo Len kontaktował się z nami przez Skype'a. Kilka razy pojawił się również na planie, można więc powiedzieć, że sprawował nadzór nad wszystkim.

Jestem bardzo łatwowierna

Uściślijmy, że Len Wiseman w tym samym czasie reżyserował wysokobudżetową produkcję "Total Recall" na podstawie opowiadania Philipa K. Dicka, odwołującą się do filmu "Pamięć absolutna" (w oryginale również "Total Recall" - przyp. tłum.) z 1990 r. z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli głównej. W "Total Recall" występują m.in. Jessica Biel, Colin Farrell, Ethan Hawke, Bill Nighy i... Kate Beckinsale. Aktorka dołączyła do ekipy zaledwie cztery dni po zakończeniu zdjęć do "Underworld: Przebudzenie".

- Nowa wersja "Pamięci absolutnej" wykorzystuje opowiadanie Dicka i filmowy pierwowzór jako punkt wyjścia - tłumaczy Beckinsale. - Jest to hołd złożony tamtemu filmowi, a niektóre postacie są zlepkiem oryginalnych bohaterów. Dotyczy to również mojej roli - tymczasem nieustannie jestem pytana, jak to jest wcielać się w Sharon Stone. Sharon jest bezpieczna.

- Ale zasadnicze pytania, jakie stawia ten film, nie zmieniło się - podkreśla moja rozmówczyni. - Brzmią one: co jest rzeczywistością, a co fikcją? Kim jestem? Główna różnica polega natomiast na tym, że nasz obraz ma nieco inny wydźwięk i jest nieco bardziej współczesny.

Po zakończeniu zdjęć do "Total Recall" Beckinsale rozpoczęła zasłużony urlop: oprócz "Underworld: Przebudzenia" i "Total Recall", zagrała przecież także w thrillerze "Kontrabanda" u boku Marka Wahlberga.


Rzecz jasna, Kate nie jest w stanie przewidzieć, co szykuje dla niej przyszłość - ale wie już, że nie powinna obiecywać, iż nie pojawi się w kolejnej odsłonie przygód Selene.

- W kwestii dalszego ciągu "Underworld" nie jestem już wiarygodną rozmówczynią - mówi ze śmiechem aktorka. - Jestem bardzo łatwowierna. Pierwsze trzy filmy zostały pomyślane jako trylogia, i na tym sprawa miała się zakończyć. Za każdym razem, kiedy pytano mnie, czy powstanie kolejny, konsekwentnie odpowiadałam "nie" - i naprawdę wierzyłam w to, że tak właśnie będzie. A potem okazało się, że trzecia część to w istocie prequel dwóch pierwszych, a że fizycznie mnie w niej nie było, to...

- Kto wie, może będę pierwszą aktorką, która w wieku siedemdziesięciu pięciu lat będzie paradować w kostiumie kobiety-kota!

Ian Spelling

"The New York Times"

Tłum. Katarzyna Kasińska

Ciekawi Cię, co jeszcze w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: film | wampiry | kino | Underworld | Kate Beckinsale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy